Nie mam na liście pustych celów typu „schudnąć w 2019”, a jednak przede mną rok pracy nad zmianą nawyków dotyczących jedzenia i stylu życia ogólnie. Nie jest to efekt motywującego działania początku nowego roku, a kilkumiesięcznych przemyśleń i świadomości, że jedynie takie trwałe zmiany będą w stanie doprowadzić mój organizm do homeostazy i pomogą go opanować nim ten brak równowagi pociągnie za sobą kolejne choroby…
Dlatego choć wiem, że będzie trudno i akceptuję, że pewnie nie uda mi się wdrożyć wszystkiego na raz, wiem też jak ważne jest skreślanie każdego drobnego osiągniętego celu. Każda taka mała zmiana to krok ku zdrowemu życiu, a to dla mnie niezwykle ważne. Nie wyobrażam sobie być świadomym człowiekiem i na dłuższą metę nic nie robić ze zdrowotnymi dolegliwościami, pozwalając im na rozwój, dlatego działam.
Pierwsze kroki, na których mi zależy to wprowadzenie większej ilości warzyw i owoców w postaci koktajli , zup i sosów do makaronu oraz minimalizowanie ilości kanapek poprzez śniadania na ciepło – wszelkie placuszki, jaglanki, owsianki, omlety czy jajecznice.
Kiedy więc późną jesienią Electrolux poprosił mnie o testy ich nowości, jaką jest blender kielichowy Explore 7, w którym zastosowano opatentowaną technologię PowerTilt® od razu pomyślałam, że właśnie takiego pomocnika mi potrzeba. Design idealnie trafiony w moje gusta, minimalistyczna forma i ten złotawy kolor to coś, dzięki czemu zupełnie nie przeszkadza mi jako sprzęt na stałe stojący na blacie. Z kolei fakt, że wystarczy po prostu wrzucić odpowiednie składniki do dzbanka, a 6 ostrzy, funkcja pochylenia blendera o 10st. i specjalne programy zadbają o to, żebym po chwili miała gotowy posiłek jest czymś, co takim kuchennym leniuszkom jak ja mocno ułatwia wytrwanie w zdrowym odżywianiu ; )
Specjalnie zwlekałam z recenzją, bo chciałam sprawdzić przez dłużej niż miesiąc ile faktycznie będę z takiego sprzętu skorzystać, czyli w praktyce – czy to coś, co faktycznie warto mieć. Okazało się, że przygotowuję w nim niemal codziennie swój koktajl, każdą zupę krem (TU przepis na zupę krem z groszku), naleśniki, placuszki bananowe na śniadanie, sos warzywny do makaronu czy pastę do kanapek.
Do tej pory przygotowanie każdej z tych rzeczy wymagało ode mnie wyjęcia, użycia i umycia min. 2-3 elementów (blender ręczny, końcówka, pojemnik) + robienia tego ręcznie. Teraz „się miesza” w Explore 7, kiedy ja np. przecieram blat, a potem mam do przepłukania jeden dzbanek. Co ważne – wszystko dzieje się w szczelnie zamkniętym pojemniku, dzięki czemu oszczędzam sobie sprzątania połowy kuchni, którą standardowo opryskiwałam ciastem podczas robienia naleśników.
Dzięki temu, że zestaw zawiera dodatkowe akcesoria, mogę sobie w nim dzięki specjalnej nakładce zrobić sok z pomarańczy lub mleko roślinne, użyć mniejszego pojemnika do rozdrobnienia cebuli, ziół czy orzechów, a także zabrać swój ulubiony koktajl ze sobą. To mocno zwiększa jego funkcjonalność, a tym samym częstotliwość używania.
Oczywiście jak przy większości sprzętów, ja i tak nie wykorzystuję dużej części możliwości Explore 7. Zwróciłam tu uwagę zaledwie na kilka rzeczy, bo to one dla mnie miały największe znaczenie (designerski minimalistyczny wygląd, łatwość obsługi, specjalna technologia PowetTilt®, która dzięki nachyleniu dzbanka o 10st., zachowaniu odpowiedniej prędkości i niższej temperatury miksowania pozwala zachować więcej witamin i składników odżywczych), ale w nowym blenderze Electrolux zastosował także kilka innych rozwiązań, o których poczytasz na stronie produktu (TUTAJ)
PRZEPIS NA MÓJ ULUBIONY KOKTAJL:
- 1 nieduży banan
- 1/3 mango
- 1 szt. Kiwi
- 0,5 jabłka
- szklanka soku pomarańczowego
- duża łyżka błonnika
- łyżka nasion chia
PS. Już zrobiłam postępy, bo do tej mieszanki dodaję też 2-3 kostki mrożonego szpinaku i są niewyczuwalne, więc będę dalej kombinować z innymi warzywami.
Co dalej?
Kiedy uda mi się wprowadzić te drobne zmiany (a idzie mi całkiem nieźle!), kolejne kroki to ograniczenie posiłków do 3, max 4 dziennie (dłuższe przerwy pomiędzy jedzeniem), wyeliminowanie popijania słodkiej herbaty i kawy (to chyba najtrudniejsze) i wprowadzenie na stałe codziennej, regularnej aktywności fizycznej (27 lat próbuję i jakoś z żadnym sportem się nie polubiłam…ale walczę, by coś takiego znaleźć ;)) Fakt, że spędzamy niemal całe dnie razem i z dziećmi jadamy większość posiłków dość mocno komplikuje sprawę, ale jednocześnie mam większą motywację. Wiedząc, jak trudno mi zmienić pewne rzeczy, wiem jak wiele im dam, wpajając im wzorce pomagające zachować zdrowie na długo.
Skoro już poruszyłam ten temat, dajcie znać, czy chcecie poczytać więcej o tym, co zwróciło moją uwagę na problem, jakie kroki podjęłam, by go zdiagnozować insulinooporność, z jakim murem trzeba było się zmierzyć i na co warto zwracać uwagę, by oszczędzić takich problemów naszym dzieciom w przyszłości?
Super wpis:-) ja mam hashimoto ale na szczescie wage ok jednak mimo tego obowiazuje mnie dieta. Gdzie mozna znalezc Twoja wyprzedaz ksiazek?
Już nigdzie – wrzucałam na stories, ale większość nie poszła, więc sprzedałam hurtem za jednym razem 🙂
Masz rację małymi krokami do celu. Jestem osobą, która latami miała roczne zwolnienia z wf. Tak nienawidzilam sportu. Rok temu w styczniu zmieniłam podejście i dzięki temu dziś jestem lżejsza o 13 kg. Po prostu sama robiłam ćwiczenia jakie mnie nie męczyły. Pierwsze treningi, które sobie rozpisałam miały max 15 min, były to jakieś przysiady, chwilę deska, byleby nic skaczącego, bo nie lubię się męczyć. Efekty szły wolno, ale przyszły dzięki tym małym krokom. Dziś, równy rok później, dźwigam ciężary i biegam półmaratony. Tylko dlatego, że zaczęłam stopniowo i się nie zniechęciłam. Więc dobrze robisz, że „odbebniasz” orbitrek. Za miesiąc przestanie robić on na tobie wrażenie to dodasz sobie deskę, czy przysiady. Po takich małych zmianach pomysł gdzie będziesz za pół roku. Tego ci życzę!
Wow! Jesteś inspiracją <3 Super!
Ogromnie potrzebowałam dziś takich słów :*
Super wpis. Już od dłuższego czasu szukam blendera. Ostatnio nie miałam do nich szczęścia, psuły mi się na potęgę. A ten, który polecasz wydaje mi się całkiem fajny. A jeśli chodzi o sport to ja przez 34 lata nie mogę się z żadnym polubić. Jedynie jazda na rowerze wchodzi w grę ?Ale wierzę, że znajdziemy coś dla siebie?Pozdrawiam?
😉 powiem Ci, że za mną 2 tydzień ćwiczeń i podeszłam do tego tak, że staram się na razie te 30 minut na orbitreku zrobić z samego rana jeszcze przed śniadaniem. I póki co, podchodzę na zasadzie – zrobię i będę mieć z głowy, nie wiem czy kiedyś się polubię ze sportem choć wiem też, że jednak na pewno byłoby mi łątwiej, gdyby nie obecna waga, brak siły, kondycji, bo jednak to wpływa na to na ile komfotowo jest wykonywać pewne ćwiczenia. Ściskam!
Ja ostatnio zrobiłam badania i też wyszła insulinoopornosc. Teraz muszę z wynikami udać się do lekarza bo i wdrożyć dietę ….ale najgorsze również są dla mnie ćwiczenia fizyczne…..
Ja się staram nie podchodzić do tego tak – na początku byłam załamana, ale po kilku miesiącach wiem, że sekret tkwi w mądrych zmianach a nie kompletnym wywróceniu diety do góry nogami. Ja wciąż jem owoce, czasem coś słodkiego, pieczywo. Dzięki temu, że nie narzuciłam sobie takiego rygoru jest mi łatwiej wytrwać i w porównaniu z dietą sprzed roku to sama z siebie po prostu ograniczyłam jakieś słodycze, przekąski itp. o dobre 80%
Ale najważniejsze, że zrobiłaś pierwszy krok! 🙂
Polecam Ci jeszcze poczytać na Quchenne inspiracje u Gosi o tym – ja wdrożyłam zalecane przez nią suplementy i czuję różnicę w samopoczuciu.
Probowalas jogi? Mnie żadna aktywność jakoś nie wciągnęła na dłużej ale joga super bo cisza spokój i w sumie relaks 🙂 a czemu większe przerwy miedzy posiłkami? Ja od roku dążę do 5 dziennie a czasem mam 6 i ciekawi mnie to
ze względu na insulinooporność, dlatego te badania są tak ważne. Jogi próbowałam, ale jakoś tak – fajnie, ale nie umiem podejść do tego jak do ćwiczeń, które miałyby mi pomóc w walce o sylwetkę 😉 Bardziej w kontekście wyciszenia, rozciągania to tak – planuję wrócić do regularnych ćwiczeń z Gosią Mostkowską na YT
Ja zaczęłam chodzić na jogę i po każdych zajęciach jestem bardzo zmęczona i kolejne dni czuje trening. Więc myślę że się da ale faktycznie nie miałam takiego efektu po ćwiczeniach z filmikami dopiero jak poszłam na zajęcia i teraz z filmikami też tak to działa. A zaskoczyło mnie z tą insulonoodpornoscia bo znam kilka osób na restrykcyjnie przestrzeganych dietach właśnie że względu na IO i jedzą 5 posiłków właśnie.
Wiesz, ja nie jestem dietetykiem – może są jakieś uzasadnienia działania w ich konkretnych przypadkach. Jak ja analizowałam swoje wyniki, wyszło, że najlepiej jeść 4 – robić dłuższe przerwy, zeby insulina miała czas się obniżać
Super. A co to za zmazywalna tablica z dniami tygodnia?
Widzę, że zdjęcie się nie chce wgrać :/ Z Pepco, kupiłyśmy niedawno – taka kredowa 🙂