Każda z nas wie, jak przewrotne bywa życie. Czy jednak naprawdę wszystkim musimy się tak przejmować? Jak ja to robię, że kiedy życie daje mi cytryny to serwuję lemoniadę? Czy tego da się nauczyć? Zapraszam Cię do przeczytania tego wpisu, jeśli chcesz poznać odpowiedź na te pytania.
Na co mam wpływ?
Zawsze zaczynam od tego pytania, bo jeśli na coś nie mam żadnego wpływu, lepiej to zaakceptować lub olać. Czy mam wpływ na pogodę? Czy mogę cofnąć czas, żeby uniknąć czegoś, co już się wydarzyło? Różne sytuacje się nam w życiu przytrafiają i zazwyczaj nie mamy większego wpływu na to, by ich uniknąć. Cała magia tkwi jednak w zrozumieniu, że okoliczności to jedno, a nasza ich interpretacja to drugie. Każdy z nas bowiem inaczej postrzega tę samą rzeczywistość, prawda?
Co w tej sytuacji mogę zrobić?
To mój domyślny tryb działania, gdy spotykam się z problemem. Jestem za tę cechę ogromnie wdzięczna moim rodzicom, bo uważam, że to ogromnie ważna umiejętność w dorosłym życiu. Nie rozdmuchuję. Nie płaczę nad rozlanym mlekiem, tylko szukam ścierki, żeby je posprzątać, a później jeszcze zastanawiam się, dlaczego w ogóle się rozlało i czy mogłam tego uniknąć.
Nie mam wpływu na to, jaka pogoda będzie za oknem, ale mam wpływ na to, jak się dziś ubiorę i jak zaplanuję ten dzień? Czy mam możliwość odbyć spotkania online lub przełożyć je, skoro leje i wieje, a mnie właśnie popsuło się auto? Jeśli nie, czy mogę wypożyczyć auto na minuty w ramach car sharingu i jednak nie zmoknąć? Może warto jednak mieć w szafie stylowe, czarne kalosze, które nadają się nawet na spotkanie na mieście i niekoniecznie będę biegać w szpilkach? Może w ramach dbania o siebie w tak kiepski dzień, zabiorę ze sobą termos z gorącą herbatą i tak dziś o siebie zadbam?
Czy to będzie ważne za kilka lat?
Nie przejmuj się tak bardzo sprawami, które za kilka lat nie będą miały żadnego znaczenia. Szkoda na to życia! Zawsze powtarzam mojej córce, że jej oceny w żaden sposób jej nie definiują. Gdy zdarzy się jej z tego powodu smucić, wręczam cukierka i mówię z uśmiechem #WeźToNaSłodko , czasem wręczam cukierka ii życie toczy się dalej 😉
Nawet kiedy nie dawno złamałam OBIE ręce, po wypłakaniu smutków, skupiłam się na tym, że to tylko taki moment. Na wakacjach za rok pewnie nie będzie już urazu po tej kontuzji, więc nie ma co się tak zamartwiać. Skupiam się na tym, co mogę zrobić w tej sytuacji? No sama niewiele, ale głowę mam sprawną, więc mogłam pomóc mojemu mężowi zaplanować rodzinne życie wg jakiegoś systemu, żeby łatwiej było mu w pojedynkę tę machinę zwaną rodziną, ogarniać. Przez pierwsze dni nie mogłam nawet czytać książek. I co? Słuchałam audiobook’ów. Nie mogę podnieść kubka? Piję przez słomkę. I takich detali w każdej trudnej sytuacji pojawia się mnóstwo, trzeba tylko umiejętnie ich szukać.
Szukając plusów w minusach
Przez pierwsze dni z rękami w gipsie, było mi bardzo, bardzo źle, a świat widziałam w szarych barwach. Jak żyć?! Ale później obejrzałam dokument, w którym był człowiek, który stracił rękę. Zupełnie. Ten człowiek już nigdy nie poczuje, jak to jest przytulić swoje dziecko czy pogłaskać psa… Ja mam tylko gips na 6 tygodni! Nawet teraz mam czucie w palcach! Czekając na Izbie Przyjęć widziałam ludzi schorowanych, słabych, cierpiących i totalnie już niesamodzielnych w wyniku chorób. I nagle, złamanie obu rąk nie jest już tak tragiczne, wystarczy zmiana perspektywy i przetrwanie tego trudniejszego czasu.
Plusy w minusach? To może być awaria prądu, dzięki której spędzisz miły wieczór przy świecach. To może być fakt, że owszem, kość jest złamana, ale bez przemieszczenia i obejdzie się bez operacji. To może być dostrzeżenie, jak wielu ludzi z wielkim sercem i gotowością pomocy masz dookoła siebie. Czasami nie widzimy tych plusów w minusach od razu, ale to kwestia trenowania pewnych umiejętności.
Tak, tego można się nauczyć. Można trenować rezyliencję, czyli umiejętność dostosowania się do zmieniających się okoliczności i radzenia sobie z nimi. Można “wytrenować mięsień wdzięczności”. Kilka lat temu uparcie szukałam przez miesiąc chociaż 3 rzeczy, za które czuję wdzięczność danego dnia. Dzisiaj już wiem, że to kwestia nauczenia swojego mózgu zauważania i dostrzegania tego, co uznajemy za oczywistość, choć wcale nią nie jest. Nawet w dzień, kiedy złamałam obie ręce, zasypiałam z wdzięcznością w sercu i wcale nie było mi trudno tego dnia ją dostrzec. Nauczyłam się już, że nawet najgorszy dzień ma w sobie jakieś dobre i piękne mikromomenty, które potrafią rozświetlić serce.
Nie przejmuj się tak tym, co myślą inni
Pomyśl o tym tak – jeśli ktoś chce podarować Ci coś, co będzie Cię truło, a Ty tego nie przyjmiesz, to kto zostaje z trucizną?
Czyjeś myśli są…czyjeś. Zajmują czyjś umysł i niech tak zostanie. Jeśli wyjdę na poranny spacer z psem w piżamie, bez makijażu i rozczochrana i minę tak na klatce sąsiada, to czy będę się zastanawiać, co sobie o mnie pomyślał? NIE, bo jeśli w ogóle zawraca sobie głowę tym, jak obcy człowiek wygląda na spacerze z psem o poranku, to… jego problem 😉 Tak długo, jak nie oddaję temu swojej uwagi, mnie to nie dotyczy. Nie mówiąc już o tym, że nie przejmuję się tym, czy komukolwiek podoba się mój wygląd, bo ja nie jestem od tego, żeby się podobać 😉 Mam to niesamowite szczęście, że to mój kolejny “tryb domyślny” zaszczepiony mi w dzieciństwie, dlatego z autopsji wiem, jak wiele korzyści daje takie podejście.
Dlatego, przejmuj się mniej. Nie boksuj się z życiem i #WeźToNaSłodko. Szukaj plusów w minusach, skup się na tym, na co masz wpływ i dbaj o siebie, najlepiej jak możesz w danej chwili, żeby mieć siłę stawiać czoła przeciwnościom losu : )
*Do napisania tego tekstu i interpretacji hasła #WeźToNaSłodko zaprosiła mnie w ramach współpracy marka Goplana z okazji wejścia na rynek kultowych już Grześków i Familijne w zupełnie nowej odsłonie – cukierków! Takie małe co nieco do kawy, które uprzyjemni każdy dzień. Mam nadzieję, że ten tekst i moja interpretacja tego hasł zadziała na Ciebie równie kojącio 🙂
Zawsze zjedzenie czegoś słodkiego jest niesamowitym przełamaniem pewnych barier pomiędzy osobami.
Bardzo ciekawy artykuł
Super wpis! 🙂
Bardzo zdrowe podejście. Czuję się zainspirowana! 🙂