Czasami w codzienności jest tak trudno jest nie zapominać o tym, że dziecku trzeba pozwalać być po prostu dzieckiem… Znam to ja, znasz to na pewno i Ty – poranki, kiedy trzeba szybko ogarnąć i siebie i dziecko. W biegu śniadanie, ścielenie łóżka, ubieranie się. Popołudnia z koniecznością ugotowania obiadu, ogarnięcia mieszkania i nierzadko z pracą zabieraną do domu. Wieczory, kiedy to nie wiadomo, w co włożyć ręce, bo dzieci trzeba wykąpać, przeczytać bajkę, położyć spać, zrobić kolację, przygotować rzeczy na następny dzień, sprzątnąć mieszkanie, zaplanować kolejny dzień, dokończyć pracę… a przecież gdzieś w tym wszystkim chciałybyśmy znaleźć jeszcze czas dla siebie. Nasz świat, świat dorosłych, pędzi, a my mimowolnie wciągamy w ten pęd dzieci, tym samym zabierając im to, co najważniejsze i dane tylko raz – dzieciństwo.
Dzieciństwo jest od tego, żeby niespiesznie odkrywać świat i siebie. Kiedy, jeśli nie w dzieciństwie mamy mieć czas robić rzeczy, na które w dorosłości go brakuje? To dzieciństwo jest od tego, by szukać, odkrywać, pozwalać sobie testować różne rzeczy i wcale nie mieć swojego stylu, a dopiero go szukać.
Choć w pędzącym świecie dorosłych nas to denerwuje, to dziecięce spacerowanie przez godzinę po SMYKU i oglądanie zabawkowych nowości, tworząc głowie listę prezentów pod choinkę, choć za oknem jeszcze lato, jest dziecięcą wolnością. To też możliwość sprawdzenia – podoba mi się to, czy tamto? Opcja
zderzenia wizji jakiejś zabawki z reklamy z rzeczywistością – czy faktycznie ja tego właśnie chcę?
Moje dziewczyny lubią co jakiś czas wyskoczyć ze mną do galerii na lody i przy okazji właśnie pokręcić się po sklepie z zabawkami czy dziecięcymi ubraniami.
Najczęściej wybieramy właśnie sklepy SMYK , bo w jednym miejscu jest i jedno i drugie. Ja wtedy, biorę sobie kawę z kawiarni w rękę i staram się z uważnością obserwować jak odkrywają siebie. Jak wśród setek wzorów i kolorów szukają tego, co im się podoba . Pastele czy wyraziste kolory? Wzory czy gładkie ubrania?
Sukienka czy spodnie? Mam ochotę bardziej ułożyć nowe puzzle czy kolorować nową kolorowankę?
Dla nas to błahostki. Dla dzieci, elementy, które kształtują ich osobowość i umiejętność słuchania siebie, ufania swoim wyborom i podążania za nimi. Sprawne
podejmowanie decyzji to umiejętność. Coś, czego się uczymy – im szybciej zaczniemy, tym większą wprawę zyskamy. Dlatego jestem za tym, żeby pozwalać
dzieciom odkrywać, a później podążać za własnymi wyborami. Dać im podjąć decyzję ze wszystkimi jej konsekwencjami, bo tylko tak nauczy się podejmować świadome decyzje w przyszłości. Czy mi się podoba, gdy moje dzieci wydają swoje kieszonkowe na jakieś płytki do wciskania (pop it) albo różnego rodzaju “glutki”?.
Nie. Jednak to one same muszą doświadczyć tego, ile kasy takie coś “zabiera” ze skarbonki, jak szybko się zużywa / niszczy / ląduje w kącie. Poza tym, to też lekcja o tym, że jeśli mam zasoby, to mogę kupić sobie coś, co po prostu mi sprawia przyjemność. Jak wielu dorosłych nie potrafi dziś dać sobie tego przyzwolenia, tylko
racjonalnie to analizuje?
Właśnie teraz, w wieku lat kilku, jest ich czas na powolne poznawanie świata powoli, w swoim tempie. Na empiryczną naukę życia, uczuć i własnych emocji. To jest czas, by odważnie marzyć i nie zabijać tych marzeń rzucając w nie szarą rzeczywistością. Moment na grzebanie patykiem w piasku i przesypywanie tego piasku z ręki do ręki. Na spacery wśród alejek zabawek i sprawdzanie, co mnie dziś zachwyca. Chwila, by próbować dojść do tego, dlaczego piasek z wierzchu jest suchy i sypki, a ten pod spodem mokry i klejący. Czas, by słuchać szumu morza i wymyślać historie o śpiewających syrenach. To są lata, podczas których budują się fundamenty osobowości naszych dzieci…Budujmy mądrze.
Dokładnie gdzieś w tym wszystkim chciałoby się znaleźć czas dla siebie. Ostatnio na jednym z forum rozśmieszyła mnie jedna pani pytając: „Kochane kobiety jak wykorzystałyście okres macierzyństwa? Co czytałyście, na co poświęciłyście czas? Rozwój, naukę języka? Bo sama nie wiem jak mam sobie to zaplanować.
Oj chyba ktoś się tutaj rozczaruję, bądź ma dobre zaplecze (zajmowania się dzieckiem, domem itp). Ja mam trzylatka – kocham go nad życie, ale nie mogę się doczekać jak pójdzie do przedszkola – pewnie będę tęsknić za tym co było, bo lubi też tak być, ale nie tęsknie do bezsennych nocy przez pierwszy rok macierzyństwa. Tęsknie za małymi rączkami, malusim ciałkiem – teraz mój chłopczyk ma już 116 cm wzrostu – kiedy to minęło to ja nie wiem.
Niestety nie miałam takiego zaplecza jak (babcia, dziadek, ciocia) my byliśmy zdani sami na siebie z mężem. Ale daliśmy radę i przyznam szczerze, jeszcze nigdy nie byłam tak zorganizowana jak teraz.