Jesteśmy narodem malkontentów i to akurat żadne odkrycie, ale dlaczego tak jest ? Zastanawiałyście się kiedyś ? Dlaczego z pokolenia na pokolenie zamiast chęci do działania przekazujemy dalej nawyk narzekania zawsze, na każdego i na wszystko? Dlaczego wszędzie widzimy spiski ? Dlaczego od dziecka zamiast uczyć nas 'podziwu’ dla osób, którym udało się coś osiągnąć i stawiania ich sobie za przykład, często mogliśmy usłyszeć, że 'na pewno miał układy/dostał spadek/dał łapówkę’?
Pal licho fakt, że wokół mnie wszyscy narzekają, a nikomu nie chce się działać. Nauczyłam się mieć w nosie to, że patrzą na mnie jak na wariatkę, gdy ja działam, a oni stoją w miejscu. Doprawdy, olałabym to jak większość niepasujących mi faktów w codzienności, gdyby nie fakt, że przyglądam się temu, jak w dokładnie taki sposób wychowywane są następne pokolenia. Jak niestety wciąż za często wychowywane jest pokolenie, wraz z którym egzystować w dorosłości będzie moja córka.
Krew mnie zalewa, gdy słyszę odwieczne narzekanie na Państwo, jednocześnie wiedząc, że naprawdę ogromna liczba osób uprawniona do korzystania choćby z jakichkolwiek zasiłków z nich nie korzysta, bo ma w głowie utarte przekonanie, że takie zapomogi są dla patologii. Ok, ja się zgodzę, że funkcjonowanie naszego kraju nie ułatwia nam życia. W porządku, ale to nie znaczy, że teraz wszyscy mamy spocząć na laurach i czekać z założonymi rękami na lepsze jutro. Nie! Właśnie ze względu na to, że szanse na rychłą zmianę są zerowe, powinniśmy działać! Prawda jest taka, że żeby cokolwiek istotnie zmieniło się dla przeciętnego człowieka, trzeba by było zmienić diametralnie cały system i wszystkich ludzi nim zarządzających, bo póki kierują nim ludzie kompletnie pozbawieni kompetencji do zajmowania danych stanowisk, nigdy nie będzie dobrze. Raczej stronię od polityki, nie tylko na blogu, ale w życiu także. To jest dla mnie naprawdę mało interesujący temat, zwłaszcza, że realnie mam na niego taki wpływ jak na jutrzejszą pogodę… jednak mam iloraz inteligencji trochę większy od mrówki i wiem, że Państwo jest swego rodzaju 'przedsiębiorstwem’, które powinno być umiejętnie zarządzane, a nie będzie umiejętnie zarządzane, dopóki w księgowości siedzieć będą szwaczki, leczyć będę tynkarze, za logistykę odpowiedzialne będą kosmetyczki, a za edukację dentyści….Wiem to, więc nie liczę na cud, tylko robię wszystko, by jak najlepiej umieć funkcjonować w rzeczywistości, która dotyczy mnie tu i teraz, a nie tej, którą snuję w swoich wyobrażeniach.
Będę dziś trochę generalizować i upraszczać, ale jestem święcie przekonana, że jeśli naszym dzieciom ma żyć się lepiej, to my już teraz musimy pojąć pewne prawa, które DZIŚ rządzą światem, a nie wychowywać dzieci w poparciu dla kompletnie nieuzasadnionych, błędnych stereotypów wmawianych nam przez lata.
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego mając gorszy finansowo okres mocno zaciskamy pasa lub co gorsza lecimy po pożyczkę, zamiast w pierwszej kolejności sprawdzić, czy nie przysługują nam jakieś zasiłki z tego tytułu? Dlaczego tak mało osób korzysta z czegoś takiego, jak dodatek mieszkaniowy, mimo, że np. 90 % studentów wynajmujących wspólnie mieszkania (nie mówię tu tylko o parach, to się należy te, gdy np. mieszkają ze sobą 3 koleżanki) mogłoby w ten sposób zaoszczędzić po kilkadziesiąt złotych na osobę? Obciach? Wstyd? Becikowe to kasa na tanie wino dla patologii? Takich opinii wszędzie jest pełno i tak długo, jak mamy w głowach takie przeświadczenie, żadne zmiany nie będą dla przeciętnego Kowalskiego zadowalające.
Cała masa osób z mojego pokolenia poszła na studia, wierząc w to, co wmówili im rodzice, że samo wykształcenie zagwarantuje im dobrze płatną satysfakcjonującą pracę. Więc kończą sobie studia, często faktycznie nic nie potrafiąc i narzekają, że przecież za 2 tysiące na rękę to nikt pracował nie będzie… Doświadczenie zero, umiejętności praktyczne zero, oczekiwania niczym po 30 latach pracy, a wystarczyłoby po prostu skończyć inną szkołę, albo studiować zaocznie w międzyczasie pracując. Zdobywając doświadczenie, choćby za marne kilkaset złotych miesięcznie. Kilkaset złotych miesięcznie, gdy jest się na utrzymaniu rodziców, to strasznie dużo kasy w perspektywie kilku lat. Można zrobić dodatkowe kursy, kupić potrzebny sprzęt, już w trakcie studiów pracować 'na własną markę’. Można, ale się nie chce. Albo nikt ich tego nie nauczył…
Można być osobą każdego dnia przeklinającą Państwo, że nie zapewnia opieki dla dziecka takiej, by pracujące mamy mogły swobodnie wrócić na etat. Można, ale można też mieć trochę oleju w głowie i po pierwsze, przed podjęciem decyzji o macierzyństwie przeanalizować, jakie są szanse na powrót/znalezienie etatu w godzinach maksymalnie 8-16. Można też sięgnąć wzrokiem trochę dalej niż przedszkole czy żłobek i uświadomić sobie, że dzieci 6 czy 7- letnie w początkowych latach nauczania w szkole mają najczęściej lekcje w godzinach 8:00 – 11:45 lub 11:45- 14:30. Naprawdę ktoś wierzy, że znajdzie pracę w takich godzinach? Kwestia opieki nad dziećmi i powrotu mam do pracy nie jest tak naprawdę tylko winą systemu, ale często brakiem umiejętności logicznej analizy sytuacji i odpowiedniego przygotowania się do niej. Urodziłam Wiki mając 20 lat i wiedziałam, że w obliczu naszej sytuacji rodzinnej, która równa się brakiem jakiejkolwiek możliwości 'pomocy’ w kwestii opieki nad Małą ze strony rodziny, jestem zobligowana do tego, by znaleźć sobie pracę, której godziny będę w stanie dopasować do 'stylu życia’ mojego dziecka przez co najmniej z 10-12 lat. Tyle. Nie narzekam na wszystko dookoła, bo to jest moje dziecko, moja decyzja, moja odpowiedzialność i to ja muszę poradzić sobie z sytuacją, w której się znajdę.
Generalnie, każdy z nas ma dziś dwie drogi. Możemy usiąść z obrażonymi minami, narzekać i czekać na lepsze jutro, które samo nigdy nie nadejdzie, ale możemy też zacząć działać i brać sprawy w swoje ręce, bo wbrew pozorom, nawet w Polsce można żyć 'mądrzej’ niż robi to obecnie większość społeczeństwa. Można narzekać, że nie ma się kasy na wakacje i wzdychając przeglądać katalogi z zagranicznymi biurami podróży, a można też jak Hania z rodziną zorganizować tanio dwutygodniowe wakacje na Cyprze czy Kanarach. Można – jak my – przeprowadzić się nad morze (choćby na miesiąc czy dwa – na ile praca pozwala – wynająć tu mieszkanie. Jest o niebo taniej niż w kwaterach) albo zwyczajnie zamiast narzekać to zabierać dzieci jak najczęściej do lasu czy nad pobliskie jezioro. Naprawdę wszystko można.
Można marudzić, że nie ma pracy i tkwić na bezrobociu, a można iść i pracować w pierwszym lepszym sklepie (średnio podczas jednego spaceru mijam z 5 ogłoszeń, co najmniej!), bo 1200 zł lepsze niż nic. Można też nauczyć się czegoś praktycznego (choćby zakładania rzęs, robienia paznokci, tłumaczeń tekstów, pisania tekstów jako copywriter, robienia dobrych zdjęć, projektowania graficznego, kodowania stron www), wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć zarabiać jako freelancer, pracując w domu. Kurczę, naprawdę można!
Nocleg w Warszawie może kosztować 3000 zł a może i stówkę, bilet na pendolino standardowo kosztuje 150 zł, ale można go kupić za niecałe 50zł! Można narzekać, że nie ma się na dobry aparat dziesięciu tysięcy, a można za 1500 zł kupić używaną, nienajgorszą lustrzankę z dobrym obiektywem i robić nią najpiękniejsze zdjęcia na świecie. Można kupić trampki za 700 zł, ale w razie czego można też za 30zł. Na zajebistą imprezę urodzinową dla dziecka można wydać kilka tysięcy, a można i 200-300 zł. Nawet wymarzony zestaw Lego na prezent można kupić za 299zł w Smyku albo poszukać na ceneo i dorwać za 186 zł z przesyłką. Dzisiaj wszystko można taniej, a często tak samo dobrze, tylko trzeba się nauczyć poruszania w całym gąszczu informacji. I tak, ja uważam, że jako rodzice jesteśmy odpowiedzialni za to, by nauczyć tej ważnej umiejętności nasze dzieci.
Zawsze ktoś będzie miał więcej. Zawsze można zrobić coś lepiej. Nie ma nic złego w marzeniach, ale bierne czekanie aż stanie się cud to nic innego jak marnowanie życia. Zamiast wiecznie narzekać, nauczmy się czerpać z życia garściami i nauczmy takiego podejścia nasze dzieci. Dlaczego nie korzystać z życia już dziś, teraz, powiedzcie mi… Nauczmy swoje dzieci, żeby działały, szukały rozwiązań, umiały być zdane tylko na siebie, a nie żeby liczyły na mannę z nieba, bo tylko potrafiąc działać będą w stanie osiągnąć to, co sobie wymarzą, a chyba jak każdy rodzic, chcesz by Twoje dziecko było szczęśliwym człowiekiem, prawda ?
28 pomysłów, co kupić na prezent dla Niej, dla Niego i dla Dziecka | Prezentownik Wyjątkowości 2020
Wierzę w magię drobnych upominków. Wierzę, że przemyślanym, trafionym prezentem można powiedzieć „jesteś dla mnie ważna/y, myślę o Tobie”. Dlatego dziś, kolejny rok z rzędu mam dla Was świeżutkie zestawienie Wyjątkowości, którymi można obdarować najbliższych. POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Prezentownik Wyjątkowości ma to do siebie, że są to wyselekcjonowane przeze mnie rzeczy, których […]
Wielki Prezentownik Wikilistki – zbiór ponad 2000 pomysłów na prezenty (dla dzieci i nie tylko!) z bloga
Szukasz pomysłu na trafiony prezent? Przedstawiam Ci Wielki Prezentownik Wikilistki, czyli ponad 2000 inspiracji na prezent dla dzieci i nie tylko. Od lat zajmuję się smartshoppingiem i przy okazji wyszukuję prezentowe perełki. W związku z tym, że przez kilka lat na blogu pojawiła się masa, ale to masa wpisów z inspiracjami na różne prezenty, postanowiłam […]
Jak zacząć odgracanie domu i pozbyć się zbędnych rzeczy z mieszkania?
Czujesz, że przytłaczają Cię rzeczy. Rozglądasz się dookoła i widzisz je wszędzie – jest ich za dużo, nie mają swojego miejsca, a bałagan, który tworzą przyprawia Cię o ból głowy. Sprzątasz i za chwilę znów jest to samo – mnóstwo rzeczy na wierzchu. Brzmi znajomo? POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Chyba każda z nas […]
Jak długo można bez konsekwencji „odkładać siebie na później”?
Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, jak bardzo zapominasz o sobie w codzienności? Jak bardzo, zwłaszcza jeśli jesteś mamą, poświęciłaś się, myśląc, że robisz to „dla dobra dzieci, rodziny”? Z jak wielu rzeczy podświadomie zrezygnowałaś? POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Może już nie czytasz, choć kiedyś bardzo to lubiłaś. Nie chodzisz na zumbę, trampoliny albo […]
Nic nie jest nam dane „raz na zawsze”… | slow life
Naprawdę dawno nie obudziłam się tak przerażona. Nie było ich – nie wiedziałam, gdzie są dziewczyny, a Ł. się oddalał. Nie mogłam go dogonić, kompletnie nie reagował na krzyk – tak jakby nie słyszał… POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Tego ranka otworzyłam oczy przerażona jak nigdy dotąd i odetchnęłam z ulgą widząc, że jednak […]
Zmarnowałam lata. Ty też robisz to zupełnie nieświadomie!
Wymówki. Wszyscy doskonale je znamy, ale dlaczego pozwalamy sobie tak łatwo rezygnować z marzeń, oszukując samych siebie? „Nie mogę sobie na to pozwolić”, „tak się nie da”, „to nie jest dobra pora” – czy jest ktokolwiek, kto choć raz nie usprawiedliwiał się w ten sposób? No właśnie. A jak jest naprawdę? Ile w tych stwierdzeniach […]
…pięknego trudne początki | równowaga i slow life
Dzisiejszy wpis powinien pojawić się na blogu już dawno, jako swoista zakładka „zacznij tutaj” tudzież „pierwszy raz?”, ale od kilku miesięcy wciąż zadaję sobie pytanie, czy na pewno żyję już na tyle świadomie, żeby się w tym temacie choćby z autopsji wymądrzać. POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Później siadam, spisuję pomysły na wpisy i widzę, że to wszystko, […]
Zdjęcia wykonane aparatem Olympus E-M10
Myślę, że można by jeszcze wspomnieć tutaj o narzekaniu na własne relacje: z żoną/mężem, rodzicami, dziećmi, przyjaciółmi, znajomymi. Nie zastanawiamy się nad tym, że te relacje wymagają jeszcze więcej pracy i zaangażowania niż znalezienie zatrudnienia, zrobienie oszczędnych zakupów, funkcjonowanie w nieprzychylnym systemie gospodarczo-politycznym. Ale tak samo, jak we wspomnianych tematach, wykształcenie i utrzymanie atmosfery rodzinności wymaga dobrej woli, pomysłowości i braku oczekiwań, że wszyscy odwzajemnią nasze wysiłki. Jeżeli czekamy na oklaski, zawiedziemy się i nie podejmiemy trudu. A to duży błąd i to w każdej ze wspomnianych dziedzin.
Myślę, że można by jeszcze wspomnieć tutaj o narzekaniu na własne relacje: z żoną/mężem, rodzicami, dziećmi, przyjaciółmi, znajomymi. Nie zastanawiamy się nad tym, że te relacje wymagają jeszcze więcej pracy i zaangażowania niż znalezienie zatrudnienia, zrobienie oszczędnych zakupów, funkcjonowanie w nieprzychylnym systemie gospodarczo-politycznym. Ale tak samo, jak we wspomnianych tematach, wykształcenie i utrzymanie atmosfery rodzinności wymaga dobrej woli, pomysłowości i braku oczekiwań, że wszyscy odwzajemnią nasze wysiłki. Jeżeli czekamy na oklaski, zawiedziemy się i nie podejmiemy trudu. A to duży błąd i to w każdej ze wspomnianych dziedzin.
Monika, pozdrawiam gorąco 🙂
Monika, pozdrawiam gorąco 🙂
Brawo, brawo, brawo ! Myślę dokładnie tak samo 🙂
Brawo, brawo, brawo ! Myślę dokładnie tak samo 🙂
Ja narzekam, ale bardzo rzadko 🙂 Kilka lat temu życie dalo mi takiego kopa, że od tej pory wiem że każda chwila jest bezcenna i trzeba sie cieszyć z tego co mamy, liczyć tylko na siebie, nie na innych, nie wymyślać, nie cudaczyć, bo nie jest wcale tak źle, mogłoby byc gorzej, ale tez zawsze może byc duzo lepiej 🙂 A w tym wszystkim rodzina jest najwazniejsza, szkoda mi tracic czasu na narzekanie, wole spedzic ten czas z moimi dziećmi, bo drugi raz dziećmi nie beda 🙂 pozdrawiam 🙂
Zdjęcia są piekne 🙂
Oj Kochana, myślisz, że ja nie narzekam ?:P Marudzę i marudzę, zwłaszcza ostatnio, ale ja marudząc i tak działam 😉
Zacznijmy od tego, że jestes w ciązy, wiec masz prawo troche ponarzekać 😛 ja juz dalam sobie spokoj i staram sie niczym nie przejmowac, zajmowac sie soba a innych olewać…Kiedys dobra znajoma powiedziala mi zeby pokazywac wszystkim w koło jak jest sie bardzo szczesliwym a nie narzekac, bo to najbardziej wk…ia ludzi…..i taka prawda 😛
Ja narzekam, ale bardzo rzadko 🙂 Kilka lat temu życie dalo mi takiego kopa, że od tej pory wiem że każda chwila jest bezcenna i trzeba sie cieszyć z tego co mamy, liczyć tylko na siebie, nie na innych, nie wymyślać, nie cudaczyć, bo nie jest wcale tak źle, mogłoby byc gorzej, ale tez zawsze może byc duzo lepiej 🙂 A w tym wszystkim rodzina jest najwazniejsza, szkoda mi tracic czasu na narzekanie, wole spedzic ten czas z moimi dziećmi, bo drugi raz dziećmi nie beda 🙂 pozdrawiam 🙂
Zdjęcia są piekne 🙂
Oj Kochana, myślisz, że ja nie narzekam ?:P Marudzę i marudzę, zwłaszcza ostatnio, ale ja marudząc i tak działam 😉
Zacznijmy od tego, że jestes w ciązy, wiec masz prawo troche ponarzekać 😛 ja juz dalam sobie spokoj i staram sie niczym nie przejmowac, zajmowac sie soba a innych olewać…Kiedys dobra znajoma powiedziala mi zeby pokazywac wszystkim w koło jak jest sie bardzo szczesliwym a nie narzekac, bo to najbardziej wk…ia ludzi…..i taka prawda 😛
ze wszystkim się zgadzam. serio. sama mam starą lustrzankę i tenisówki za 15 zł z pepco. moje dziecko nie biega ubrane od stóp do głów w firmówkach za 100zł sztuka. nie jestem typem który czeka aż mu ktoś poda pod nos, gotowe na tacy. pracowałam od kiedy tylko skończyłam LO. lic zrobiłam dziennie, mgr zaocznie pracując już w zawodzie i zdobywając doświadczenie. by mieszkać na swoim a nie wynajmować od obcych lub mieszkać z teściami wzielismy kredyt i wybudowalismy dom. mamy zdrowa córkę, jestem w drugiej ciazy. na razie wszystko sie uklada. jesteśmy zdrowi. pieniędzy starcza nam na normalne życie. Ale wiem, że takie podejscie jak opisane przez Ciebie czesto mają ludzie którym się w życiu po prostu układa. Łatwiej jest pisać takie słowa jak się ma zdrowie, udany związek i jest się kochanym. wiem, że ludzie mają siłę walki i motywację gdy jest rodzina, gdy jest zdrowie. Znam wielu ludzi u któych chore dziecko lub problemy w związku obcina skrzydła.
My mamy auta stare, rdzewiejące, 18 letnie. Na wakacjach bylismy nad morzem poza sezonem na 3 dni, bo tylko na takie nas stac. i dla nas to szczyt szczescia. ale wiem, że wielu ludziom naprawde zyje się źle. i to nie zawsze ich wina. ich lenistwo. ich podejscie czy nastawienie. mieszkam na wsi i widze jak wiele ludzi pracuje ponad siły, za 1000 zł miesiecznie, korzysta z zasiłków, zapomóg a i tak jest im ciężko wiązać koniec z końcem. czasami trzeba mieć w życiu po prostu szczęście. trafić na odpowiednich ludzi, odpowiedni moment. czasami mimo tego że ludzie próbują i chcą nie udaje się.
PS zdjęcia piękne 🙂 pozdrawiam Was dziewczyny
Kochana, wierz mi, że analizując ostatnie 3 lata naszego życia i nawet teraz naszą sytuację, ja nie jestem przykładem osoby, które w życiu się po prostu układa, wierz mi, że nie. O wszystko walczę, nad wszystkim kombinuję, każdego dnia szukam sposobów, żeby przy niewielkich środkach zapewnić Wiki choćby fajne wakacje itp. Właśnie tym bardziej uważam, że w trudnej sytuacji trzeba działać…. i tak, zgadzam się, że np. w wiosce, starsze osoby mają naprawdę trudno. Tak, zgadzam się…ale pokolenie naszych dziadków i pradziadków nie będzie wychowywało naszych dzieci, a pokolenie 20-30 latków (jeśli im na tej wsi tak źle) może kombinować jak się przenieść do miasta itp.
ze wszystkim się zgadzam. serio. sama mam starą lustrzankę i tenisówki za 15 zł z pepco. moje dziecko nie biega ubrane od stóp do głów w firmówkach za 100zł sztuka. nie jestem typem który czeka aż mu ktoś poda pod nos, gotowe na tacy. pracowałam od kiedy tylko skończyłam LO. lic zrobiłam dziennie, mgr zaocznie pracując już w zawodzie i zdobywając doświadczenie. by mieszkać na swoim a nie wynajmować od obcych lub mieszkać z teściami wzielismy kredyt i wybudowalismy dom. mamy zdrowa córkę, jestem w drugiej ciazy. na razie wszystko sie uklada. jesteśmy zdrowi. pieniędzy starcza nam na normalne życie. Ale wiem, że takie podejscie jak opisane przez Ciebie czesto mają ludzie którym się w życiu po prostu układa. Łatwiej jest pisać takie słowa jak się ma zdrowie, udany związek i jest się kochanym. wiem, że ludzie mają siłę walki i motywację gdy jest rodzina, gdy jest zdrowie. Znam wielu ludzi u któych chore dziecko lub problemy w związku obcina skrzydła.
My mamy auta stare, rdzewiejące, 18 letnie. Na wakacjach bylismy nad morzem poza sezonem na 3 dni, bo tylko na takie nas stac. i dla nas to szczyt szczescia. ale wiem, że wielu ludziom naprawde zyje się źle. i to nie zawsze ich wina. ich lenistwo. ich podejscie czy nastawienie. mieszkam na wsi i widze jak wiele ludzi pracuje ponad siły, za 1000 zł miesiecznie, korzysta z zasiłków, zapomóg a i tak jest im ciężko wiązać koniec z końcem. czasami trzeba mieć w życiu po prostu szczęście. trafić na odpowiednich ludzi, odpowiedni moment. czasami mimo tego że ludzie próbują i chcą nie udaje się.
PS zdjęcia piękne 🙂 pozdrawiam Was dziewczyny
Kochana, wierz mi, że analizując ostatnie 3 lata naszego życia i nawet teraz naszą sytuację, ja nie jestem przykładem osoby, które w życiu się po prostu układa, wierz mi, że nie. O wszystko walczę, nad wszystkim kombinuję, każdego dnia szukam sposobów, żeby przy niewielkich środkach zapewnić Wiki choćby fajne wakacje itp. Właśnie tym bardziej uważam, że w trudnej sytuacji trzeba działać…. i tak, zgadzam się, że np. w wiosce, starsze osoby mają naprawdę trudno. Tak, zgadzam się…ale pokolenie naszych dziadków i pradziadków nie będzie wychowywało naszych dzieci, a pokolenie 20-30 latków (jeśli im na tej wsi tak źle) może kombinować jak się przenieść do miasta itp.
Jeśli mamy jakieś możliwości w postaci ulg i dodatków, to pewnie trzeba z nich korzystać. Niestety ja jako wolontariuszka spotkałam się z typową postawą wyuczonej bezradności spowodowanej socjalem typu zasiłki. Uważam, że ludziom powinno się dawać przysłowiową wędkę a nie rybę, inaczej właśnie zaczynają się uzależniać od pomocy i nie mają żadnej chęci czy inicjatywy, by wziąć życie w swoje ręce. A to jest strasznie przykre.
To też, to w ogóle temat na osobny post, co nie zmienia faktu, że uważam, że zasiłków czy ulg społeczeństwo nie powinno degradować do poziomu 'kasy na wódkę dla patologii’
Jeśli mamy jakieś możliwości w postaci ulg i dodatków, to pewnie trzeba z nich korzystać. Niestety ja jako wolontariuszka spotkałam się z typową postawą wyuczonej bezradności spowodowanej socjalem typu zasiłki. Uważam, że ludziom powinno się dawać przysłowiową wędkę a nie rybę, inaczej właśnie zaczynają się uzależniać od pomocy i nie mają żadnej chęci czy inicjatywy, by wziąć życie w swoje ręce. A to jest strasznie przykre.
To też, to w ogóle temat na osobny post, co nie zmienia faktu, że uważam, że zasiłków czy ulg społeczeństwo nie powinno degradować do poziomu 'kasy na wódkę dla patologii’
Kurcze, wyjełaś mi ten wpis z roboczych ! Własnie pisałam coś bardzo podobnego i nawet tytuł ten sam! 🙂 I teraz będzie że plagiat! 😉 Ale nie narzekam, idę pisać coś innego. Działam 😉
Haha, kochana, bo tytuł chyba najprostszy z możliwych 😛
Kurcze, wyjełaś mi ten wpis z roboczych ! Własnie pisałam coś bardzo podobnego i nawet tytuł ten sam! 🙂 I teraz będzie że plagiat! 😉 Ale nie narzekam, idę pisać coś innego. Działam 😉
Haha, kochana, bo tytuł chyba najprostszy z możliwych 😛