Pierwszy raz po kilku miesiącach obudziłam się dziś pierwsza z całej trójki i dane mi było napawać się poranną, niczym nieskażoną beztroską domową ciszą, w której słychać było tylko ich spokojne oddechy, w rytm których najmłodsze, jeszcze z brzucha, również dawało znać o swoim istnieniu. Po ciężkiej, w połowie nieprzespanej nocy, której atrakcjami była niewyjaśniona wysoka temperatura pierworodnej i okropna burza z ulewnym deszczem, której odgłosów nie znoszą moje dzieci – zarówno to śpiące obok jak i te w brzuchu – potrzebowałam takiego poranka. Po chwili zastanowienia, dotarło do mnie, że jestem mamą już od trzech lat i jak to bywa w przypadku uświadomienia sobie przeminięcia jakiegoś konkretnego czasu, zaczęłam analizować i podsumowywać.
Od trzech lat moje życie podporządkowane jest najważniejszej w moim świecie istocie i to na niej właśnie, z miłości ogromnej, z lepszym lub gorszym skutkiem testowałam wszystkie mądre teorie wychowania, z których po około dwóch latach udało mi się złożyć jakąś własną metodę. Rodzicielstwo bliskości, miłości, wzajemnego szacunku. Rodzicielstwo kierowane mieszanką serca, rozumu i intuicji.
Nigdy nie chciałam, żeby była grzeczna, posłuszna ani skromna. Nigdy moim celem nie było wychowanie dziecka, nad którego ponadprzeciętną znajomością cyfr, liter czy języków będzie zachwycało się społeczeństwo, ani też nie dążyłam do tego, by móc koleżankom chwalić się, że „ona już …”. W moim odczuciu, najważniejszym moim zadaniem jako rodzica było, jest i będzie wychowanie dobrego człowieka, który potrafi sobie poradzić w życiu i który ma marzenia oraz siłę, by o nie walczyć.
Analizuję dziś trzy lata, podczas których reagowałam na każdy pisk, płacz, wezwanie czy skomlenie, pokazując jak ważne są dla mnie jej potrzeby, ale jednocześnie wraz z jej rozwojem stopniowo uczyłam, że potrzeby wszystkich osób w domu również są ważne.
Uczyłam wzajemnego szacunku wobec naszych potrzeb – ja akceptuję to, że czasami wbrew ogólnej zasadzie śpi w naszym łóżku, bo potrzebuje bliskości, ale ona musiała nauczyć się szanować to, że poranna gorąca herbata i w spokoju zjedzone śniadanie jest rytuałem, którego ja potrzebuję.
Szanuję, jeśli ważne jest dla niej założenie okularów w panterkę do sukienki w króliki i KONIECZNIE musi je znaleźć przed wyjściem, ale ona musiała nauczyć się szanować, że nie rzucę wszystkiego, nie wyjdę z domu tak jak stoję, tylko dlatego, że ona właśnie tupnęła nogą i chce wyjść na plac zabaw.
Pozwalam jej na oglądanie bajek, ale dlatego, że ona potrafi zrozumieć, że „czas na bajki się skończy, po tej wyłączamy” i faktycznie po 30 minutach sama wyłącza telewizor. Szanuje zasady panujące w domu.
Jest świadoma konsekwencji swoich wyborów, bo jej na te wybory od małego pozwalałam, nie chroniąc ją za wszelką cenę przed konsekwencjami. Pozwalałam jej wyjść na kilkuminutowy spacer w za cienkiej kurtce i bez rękawiczek, jeśli upierała się, że tak będzie lepiej. Sama zrozumiała, co znaczy „zimno” i że niesie to za sobą konieczność odpowiedniego ubioru. Pozwalałam jej nie zjeść kolacji, skoro nawet po moich usilnych tłumaczeniach nie dała się przekonać, że do rana będzie głodna. Tyle, że wtedy naprawdę czekałam z kolejnym posiłkiem do śniadania. Czasami nawet pozwalam na lody przed obiadem, pod warunkiem obietnicy, że ten obiad zostanie dziś zjedzony. Zawsze zjada, nie wiem jak to się dzieje, ale ona zawsze dotrzymuje obietnicy. Być może dlatego, że nie rzucałam słów na wiatr i nie składałam obietnic bez pokrycia.
Tłumaczę jej świat w miarę jej rosnącego zainteresowania. Nie koloryzuję, nie dopowiadam, staram się tłumaczyć mądrze i bez narzucania swoich emocji w stosunku do pewnych spraw czy wydarzeń. Mówię prawdę – czasami nie kupimy zabawki/czekolady/balonów dlatego, że dziś nie mamy na to pieniędzy, po prostu. Tłumaczę, że teraz bawi się sama, bo to właśnie jest nasz czas na pracę, a pracujemy, żeby zarobić pieniądze, bo one są niezbędne do życia.
Ma trzy lata, potrafi złożyć podstawową listę zakupów i z drobną pomocą praktycznie sama te zakupy zrobić. Wie, że pieniądze nie biorą się „ze ściany” albo, że czasami czekamy na przelew i dlatego przekładamy zakupy na popołudnie albo inny dzień. Wie, jako kto pracuje mama, tata, dziadek. Rozumie, że praca dziadka łączy się z wyjazdami, taty często z wieczorami przy komputerze, a mamy z koniecznością zrobienia konkretnych zdjęć.
Szanuje zabawki i ubrania, nie urządza scen w sklepach i nie ma w niej grama zawiści, którą widzę u niektórych dzieci. Pomimo spędzania z nami czasu 24/7 , pomimo tego, że jeszcze nigdy nigdzie bez nas nie nocowała ani nie została dłużej niż parę godzin, jest na tyle pewna naszych słów „wrócimy za…”, że bez mrugnięcia okiem zostaje w nowym miejscu na kilka godzin. Mimo, że z racji właśnie na brak możliwości zostawiania jej np. u dziadków itp. bardzo bałam się, że będzie typowym dzieckiem trzymającym się maminej spódnicy, ona jest niezwykle otwarta, uwielbia podróżować, odkrywać nowe miejsca i poznawać nowe osoby.
Chcę żeby moja córka szanowała ludzi i widziała w nich dobro. Chcę, żeby potrafiła realnie spojrzeć na świat, ale jednocześnie nigdy nie przestała marzyć. Chcę, żeby znała swoją wartość i nigdy nie zmieniała się pod wpływem tłumu. Żeby wiedziała, że rodzina jest dobrem najwyższym, a Dom jest miejscem, do którego zawsze może wrócić. Chcę być jej oparciem, by miała pewność, że może przyjść do mnie z każdą sprawą. Nie zamierzam na siłę poznawać wszystkich jej dziecięcych czy nastoletnich sekretów, ale chcę być pewna, że jeśli będzie potrzebowała pomocy lub rady – przyjdzie do mnie.
Choć to mój macierzyński debiut, jestem z siebie niezwykle dumna, bo – choć nie wiem jak będzie dalej – już dziś widzę, że w ogólnym rozrachunku podążamy w dobrym kierunku. Wiem, że stan obecny jest wypadkową jej charakteru, usposobienia, naszego stylu wychowania i godzin poświęconych na rozmowę, ale i tak – jestem z siebie dumna, bo widzę, że moje błądzenie w wychowywaniu po omacku przynosi pozytywne efekty. Widzę, że moja autorska teoria ma sens…
Jestem bardzo ciekawa, czy robicie sobie czasami takie podsumowania, analizujecie co jakiś czas swoje teorie na temat wychowania i ich efekty? Czym się kierujecie ustalając domowe reguły? Czego chcecie nauczyć swoje dzieci i dlaczego?
Jeszcze o wychowaniu…

28 pomysłów, co kupić na prezent dla Niej, dla Niego i dla Dziecka | Prezentownik Wyjątkowości 2020
Wierzę w magię drobnych upominków. Wierzę, że przemyślanym, trafionym prezentem można powiedzieć „jesteś dla mnie ważna/y, myślę o Tobie”. Dlatego dziś, kolejny rok z rzędu mam dla Was świeżutkie zestawienie Wyjątkowości, którymi można obdarować najbliższych. POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Prezentownik Wyjątkowości ma to do siebie, że są to wyselekcjonowane przeze mnie rzeczy, których […]

Wielki Prezentownik Wikilistki – zbiór ponad 2000 pomysłów na prezenty (dla dzieci i nie tylko!) z bloga
Szukasz pomysłu na trafiony prezent? Przedstawiam Ci Wielki Prezentownik Wikilistki, czyli ponad 2000 inspiracji na prezent dla dzieci i nie tylko. Od lat zajmuję się smartshoppingiem i przy okazji wyszukuję prezentowe perełki. W związku z tym, że przez kilka lat na blogu pojawiła się masa, ale to masa wpisów z inspiracjami na różne prezenty, postanowiłam […]

Jak zacząć odgracanie domu i pozbyć się zbędnych rzeczy z mieszkania?
Czujesz, że przytłaczają Cię rzeczy. Rozglądasz się dookoła i widzisz je wszędzie – jest ich za dużo, nie mają swojego miejsca, a bałagan, który tworzą przyprawia Cię o ból głowy. Sprzątasz i za chwilę znów jest to samo – mnóstwo rzeczy na wierzchu. Brzmi znajomo? POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Chyba każda z nas […]

Mówmy głośno – bicie zawsze jest złe | #KochamNieBiję
Ja naprawdę bardzo się staram nie wpieprzać w życie innych ludzi, nie oceniać czyjegoś rodzicielstwa i nie wygłaszać swoich teorii na ten temat w tonie „powinniście/nie powinniście” – zwłaszcza, że w kwestii świadomego rodzicielstwa mam dość radykalne poglądy i pewnie większość by uznała, że wymagam od rodziców za dużo, ale są tematy, na które nigdy […]

Rozważania Matki Debiutantki #1
Jestem mamą od niespełna trzech lat. W dodatku matkuję jednej tylko istocie na ziemi, nie śmiem więc nazywać się ekspertem czy też jako specjalistka od wychowywania zabierać głosu na szerszym forum. Jestem też jednak przede wszystkim człowiekiem. Istotą, która naprawdę całkiem niedawno wyrosła z wieku dziecięcego i są pewne kwestie w wychowywaniu dziecka, które przez […]

Mądrze wychowywać, tłumaczyć świat
Wtorek. Jeden spacer z przerywnikiem w postaci pobrania krwi z paluszka. Wczorajszy dzień, który udowodnił mi jak ważne jest rozmawianie z dzieckiem o świecie takim, jakim jest naprawdę, ile znaczy mówienie prawdy…oraz jak często jeszcze nie wierzę wystarczająco w moją córkę. Dzień, który skłonił również do refleksji nad głębszym znaczeniem stwierdzenia „mądrze wychowywać”, bo właściwie… […]
Ale ujęcie z tym podrzuceniem Wiki do góry – świetne 🙂
Od nas rodziców bardzo wiele zależy i to czego nauczymy dzieci kiedy są małe to często zostaje w nich na zawsze ale to wymaga duuużo pracy,ale warto 🙂
Ale ujęcie z tym podrzuceniem Wiki do góry – świetne 🙂
Od nas rodziców bardzo wiele zależy i to czego nauczymy dzieci kiedy są małe to często zostaje w nich na zawsze ale to wymaga duuużo pracy,ale warto 🙂
Chcę nauczyć moje dziecko bycia szczęśliwym. Tylko tyle i aż tyle. Bo wtedy tak łatwo jest gonić marzenia.
Chcę nauczyć moje dziecko bycia szczęśliwym. Tylko tyle i aż tyle. Bo wtedy tak łatwo jest gonić marzenia.
Dzieci są fascynujące.. 🙂
Dzieci są fascynujące.. 🙂
Piękne i bardzo wartościowe słowa. Mimo młodego wieku jesteś Moniko bardzo mądrą i taką życiową kobietą 🙂
Piękne i bardzo wartościowe słowa. Mimo młodego wieku jesteś Moniko bardzo mądrą i taką życiową kobietą 🙂
Nie wiem, jakie efekty przyniesie obrana przeze mnie droga. Myślę, że każda mama chce wychować szczęśliwego i życzliwego dla świata człowieka. Chcemy, jak najlepiej. To jasne. Sama również ustalam reguły sercem i rozumem, to musi być wypadkowa tych światów. Wartość nadrzędna to nie miłość, a szacunek. Miłość jest oczywista, szacunek trzeba wypracować i to chyba mój drogowskaz. Chcę ją nauczyć, że rzeczywistość kreujemy sami. Mamy prawo wyboru i choć nie zawsze będzie łatwo, to mamy go i ponosimy konsekwencje. Koniec końców będzie dobrze, bo mamy siebie 🙂
Nie wiem, jakie efekty przyniesie obrana przeze mnie droga. Myślę, że każda mama chce wychować szczęśliwego i życzliwego dla świata człowieka. Chcemy, jak najlepiej. To jasne. Sama również ustalam reguły sercem i rozumem, to musi być wypadkowa tych światów. Wartość nadrzędna to nie miłość, a szacunek. Miłość jest oczywista, szacunek trzeba wypracować i to chyba mój drogowskaz. Chcę ją nauczyć, że rzeczywistość kreujemy sami. Mamy prawo wyboru i choć nie zawsze będzie łatwo, to mamy go i ponosimy konsekwencje. Koniec końców będzie dobrze, bo mamy siebie 🙂