Ja naprawdę bardzo się staram nie wpieprzać w życie innych ludzi, nie oceniać czyjegoś rodzicielstwa i nie wygłaszać swoich teorii na ten temat w tonie „powinniście/nie powinniście” – zwłaszcza, że w kwestii świadomego rodzicielstwa mam dość radykalne poglądy i pewnie większość by uznała, że wymagam od rodziców za dużo, ale są tematy, na które nigdy milczeć nie będę, bo żyjąc świadomie po prostu nie da się nie reagować na pewne sprawy…się po prostu nie da…
Po 21:00 wyszłam z pokoju, w którym próbowałam uśpić płaczącą, zmęczoną, przeziębioną i ząbkującą Mię. Wyszłam z płaczem z bezsilności, prosząc Ł. żeby przez kilka minut potulił ją za mnie, bo w środku cała się trzęsłam – nie dość, że są takie momenty, kiedy odzywa się skrajne zmęczenie i jedyne o czym człowiek marzy to cisza i śpiące dzieci, to jeszcze rozrywało mnie wszystko w środku, bo nie wiedziałam jak pomóc mojemu dziecku. Dziecku, które cierpiało i nawet jeśli byłoby to zwykłe marudzenie, to płaczące dziecko płacze z jakiegoś powodu. Kilkumiesięczne płacze, bo próbuje coś zakomunikować i dla mnie to było i jest oczywiste. Nie wiedziałam jak jej pomóc, pomyślałam więc, że poszukam jakiś badań, tekstów o rozwoju dziecka – a nuż dowiem się czegoś, co może odpowiadać za to, że jest dziś tak niespokojna. Szukałam też informacji, czy tak małe dziecko może próbować coś wymusić, czy mogę zrobić coś lepiej, żeby jak najlepiej dla niej rozwiązać tę sytuację. Otworzyłam kilka pierwszych stron i …zdębiałam!
Ja weszłam na te strony poszukać porady, bo moje dziecko miało problem. I właściwie, gdy zobaczyłam, że to jedno, drugie, trzecie forum to miałam wychodzić, ale z ciekawości przeczytałam pierwszy, drugi wpis i po prostu nie mogłam się nadziwić. Sądząc po temacie wątku na forum, ludzie w teorii przyszli tu z tym samym problemem i pytaniem, co ja – czy kilkumiesięczne dziecko może wymuszać ( u mnie w domyśle „jeśli próbuje, to jak mądrze rozwiązać tę sytuację”), a tam wypowiedzi w stylu :
Darła się jak oparzona to posadziłam do łóżeczka, wyryczała się i zasnęła. Po kilku razach przestała wymuszać i zrozumiała kto tu rządzi
Siedziała i ryczała, ale wiedziałam, że nie mogę ustąpić, bo wejdzie mi na głowę.
Już tu myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok, ale to był dopiero początek. Zamknęłam forum i weszłam na stronę onetu, wywiad z Panią psycholog, pomyślałam, że może tam znajdę rozwiązanie… siedzę, scrolluję sobie szukając czy jest pytanie nawiązujące do mojego problemu i czytam :
Majk: Mały ma dopiero roczek, zauważyłem, że jak dostanie klapsa robi się jakby spokojniejszy (podczas zmiany pieluchy). Wydaje mi się, czy faktycznie może juz sobie kojarzyć złe zachowanie z karą ? [ link do artykułu – KLIK)
I, cholera, nie wierzę w to, co czytam. Wydawało mi się, że jesteśmy już na tyle cywilizowanym społeczeństwem, że jak już się komuś zdarzy w naprawdę trudnej sytuacji dać dziecku klapsa, to ma się świadomość tego, że postąpiło się źle. Że jest nam wstyd za nieumiejętność panowania nad własną agresją i nerwami… a ten człowiek się prawie publicznie chwali i – jak wynika z wypowiedzi – praktykował to często, żeby osiągnąć zamierzony efekt.
Ja naprawdę bardzo się staram nie wpieprzać w życie innych ludzi, nie oceniać czyjegoś rodzicielstwa i nie wygłaszać swoich teorii na ten temat w tonie „powinniście/nie powinniście” – zwłaszcza, że w kwestii świadomego rodzicielstwa mam dość radykalne poglądy i pewnie większość by uznała, że wymagam od rodziców za dużo. Naprawdę się staram, ale do cholery jasnej, bić dzieci nie wolno! Nigdy i za nic. Nie wolno ich też szarpać, popychać, czy używać w stosunku do nich żadnej przemocy, ani fizycznej ani psychicznej.
To są ludzie, których stworzyliśmy i za których jesteśmy odpowiedzialni! I tak jak jesteśmy odpowiedzialni za ich bezpieczeństwo i pilnujemy, by wierząc w Nibylandię i Piotrusia Pana nie skakały z okna tak naszym obowiązkiem jest nie popełniać czynów, które odciskają trwały ślad na ich psychice i wpływają niekiedy bezpośrednio na to – jakimi będą ludźmi, jak sobie będą radzić z problemami i stresującymi sytuacjami oraz czy same nie będą używać przemocy wobec innych.
Świadome rodzicielstwo, to nie tylko myślenie o tym, że konsekwencją seksu może być dziecko. Nawet wtedy, gdy tej konsekwencji pragniemy z całego serca i o nią walczymy. Bo ciąża, to dopiero mikro początek, a potem trzeba zmierzyć się z tym, że daliśmy życie człowiekowi i jesteśmy odpowiedzialni za to, jak przygotujemy go do dorosłego życia, na jakiego człowieka wyrośnie. Od urodzenia każde nasze – rodziców- zachowanie w jakiś sposób warunkuje to, jakim człowiekiem będzie nasze dziecko i dopiero tu zaczyna się prawdziwa „świadomość”, a przynajmniej zacząć się powinna … Nie ma dla mnie usprawiedliwiania się niewiedzą. Mamy dziś taki dostęp do informacji, że naprawdę tłumaczenie „nie wiedziałem” powinno zanikać, a wszystkie warsztaty zahaczające o świadome rodzicielstwo powinny być obowiązkowe.
Nie jestem doktorantką, ani nawet nie studiowałam nigdy psychologii, a zajęło mi 10 minut, żeby dowiedzieć się, że :
„bicie dziecka ma fatalny wpływ na rozwój jego mózgu. Jak wynika z najnowszych badań neurologów i psychiatrów, przemoc, której doświadcza dziecko, trwale zmienia strukturę mózgu, obniża inteligencję, może także wywoływać ciężkie choroby psychiczne.(…) u osób maltretowanych w dzieciństwie zanikają niektóre obszary mózgu. Badania skanerem wykazały, że jest mniej istoty szarej – budulca kory mózgowej – i to w rejonach kluczowych dla procesu myślenia, odpowiadających za przetwarzanie informacji.(…) Dowiedli, że u dorosłych po doświadczeniach przemocy z dzieciństwa znacznie zmniejszyła się ilość istoty szarej w ciele migdałowatym oraz zakrętach skroniowych odpowiadających m.in. za pamięć. Ubytki zaobserwowano także w rejonach, które mają wpływ na tak zwaną kontrolę poznawczą, czyli zdolność do psychicznego radzenia sobie z silnymi emocjami oraz trudnymi sytuacjami.(…) Kiedy oś stresu pobudzana jest zbyt często, np. przez bicie lub jego groźbę, zaczyna reagować nadmiernie, zalewając mózg kortyzolem. To niszczy komórki nerwowe i może stać się przyczyną depresji czy ataków lęku – tłumaczy prof. Rybakowski. (…) badanie za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) dowiodło, że mózgi dzieci bitych do złudzenia przypominają mózgi weteranów wojennych cierpiących na zespół stresu pourazowego. Naukowcy dostrzegli na obrazach z fMRI chorobliwie wysoką aktywność w rejonach zawiadujących odpowiedzią na stres – pojawiała się ona natychmiast, kiedy tylko naukowcy pokazali dzieciom zdjęcia osób, na których twarzach widać było złość czy gniew. Identycznie reaguje mózg weterana wojennego na odgłos przypominający wystrzał czy zapach spalenizny.”
Serio. Tak na dziecko działa klaps, groźby i agresja. A wiecie, co jest najgorsze? Że my żyjemy w społeczeństwie, które daje przyzwolenie na to, że w ogólnopolskim tygodniku PROFESOR pisze : „Klaps używany w szczególnie drastycznych momentach jawi się jako najlepsza forma reakcji rodzica na niedopuszczalny eksces swojego dziecka. Jest on dla dziecka prostym, jednoznacznym i następującym bezpośrednio po wykroczeniu sygnałem, że pewnych rzeczy w żadnym wypadku robić nie wolno.
Bywają jednak również takie sytuacje, gdy użycie fizycznej przemocy wobec dziecka ma radykalnie inny charakter. Dokonuje się w duchu miłości rodzicielskiej, jako świadomy wyraz najgłębszej odpowiedzialności za dziecko. (…) Przemoc taka nie jest wówczas niczym złym, przeciwnie, jest czymś bezwzględnie dobrym, jest moralnym obowiązkiem rodziców. A jako coś moralnie dobrego, a więc godnego pochwały, wymyka się wszelkim zewnętrznym krytykom (…) Przemoc bowiem – wbrew rozpowszechnionym opiniom – nie jest sama w sobie czymś zawsze bezwzględnie złym (…) „
I ten tekst ktoś sprawdził i opublikował…. Ktoś go czyta i daje mu akcept. I daje akcept dla rozpowszechniania takich poglądów. W naszym cudnym kraju, w którym ludzie jeszcze są nauczeni bzdurnego przekonania, że „jest profesorem-ma rację”, albo co gorsza „nie wypada krytykować”, więc pewnie zechcą je powielać i uznają za słuszne ( o zgrozo!). I nie zaobserwowałam jakiś dotkliwych konsekwencji dla ludzi odpowiedzialnych za wypuszczenie takich bredni w świat. Nie widziałam masowego medialnego wycofywania się ze współpracy z powodu tego artykułu wszystkich firm, instytucji czy osób finansowo wspierających tę gazetę, a to pewnie byłby główny powód, który mógłby przyczynić się do wyciągnięcia konsekwencji za publikację artykułu promującego przemoc wobec bezbronnych istot, co swoją drogą jest w naszym kraju karalne – odsyłam tutaj.
Do wszystkich 60 % Polaków, którzy dopuszczają stosowanie kar fizycznych i 33 %, którzy uznają bicie za skuteczną metodę wychowawczą (badania TU i TU) – jeśli już nie dociera do Was, że robicie dziecku krzywdę, to wyobraźcie sobie 30-letniego Jasia, który miłością absolutną pokochał siłownię i dla którego jedyną znaną formą reakcji na stres jest agresja – wyobraźcie sobie, że jesteście już w podeszłym wieku i toczycie z Jasiem zażartą dyskusję na ważny temat, a w Jasiu aż się gotuje, a obok stoi coś dużego i ciężkiego … Jaka jest szansa, że Jaś nie zrobi Wam krzywdy?
„Amerykańscy naukowcy z Tulane University (…) opublikowali własne badania potwierdzające negatywny wpływ dzieci na ich późniejszy rozwój.Kluczowym stwierdzeniem wynikającym z przeprowadzonych badań jest fakt, iż te z 2.500 uczestniczących w nim dzieci, które w wieku 3 lat były karane za pomocą klapsów, mając 5 lat stawały się bardziej agresywne od swoich niebitych rówieśników. Celem całego projektu było oszacowanie wpływu zewnętrznych czynników (takich jak depresja matki, używanie przez nią alkoholu i narkotyków, przemoc ze strony męża, myśli o aborcji) na wystąpienie u dziecka agresywnych zachowań. Jak się okazało, to właśnie bicie dziecka (także za pomocą klapsów) okazało się tym bodźcem, który w największym stopniu odpowiadał za dziecięcą agresję” – cały artykuł TUTAJ
W skali krajowej czy światowej, w odniesieniu do pokolenia – kto jest winien tego, że dorośli ludzie znajdują ujście emocji w agresji? Że mężowie biją żony, ojcowie tłuką swoje dzieci, a sfrustrowane matki je poniżają i szarpią – każdy Jan był kiedyś Jasiem, każda Anna była Anią i ten Jaś i Ania obserwowali świat. . . I wybaczcie, ale jeśli chcemy tak szumnie opowiadać o tym, ile to zła na świecie i agresji to pracujmy nad wychowaniem pokolenia wolnym od tych wszystkich urazów z dzieciństwa! Mówmy o tym głośno, finansujmy szkolenia edukujące rodziców, bojkotujmy takie teksty jak te powyższe i mówmy głośno, że bicie zawsze jest złe. Zwłaszcza, że bicie to metoda, która daje może posłuszne dzieci, ale nie wychowuje dobrych ludzi znających dobro i zło … ale o tym już innym razem, bo dziś się we mnie zagotowało totalnie.
Dopóki nie zaczniemy masowo potępiać takiego postępowania i szerzenia takich poglądów, nasze dzieci, o które się troszczymy i dbamy o nie, nadal będą wychowywać się, dorastać, a później żyć w społeczeństwie pełnym przemocy, bo to społeczeństwo wciąż będzie składało się w większości z ludzi, którzy uznają przemoc za sposób na rozwiązanie problemu.
Jeśli nie zaczniemy mówić głośno „nie bij”, to dookoła dzieci wciąż będą bite. Jeśli nie zwrócisz uwagi głośno, gdy rodzic będzie bił Jasia na Twoich oczach to istnieje prawdopodobieństwo, ze Jaś zostanie mężem Twojej córki i jako sposób rozładowywania emocji w związku będzie uznawał tylko agresję i bicie. Pomyśl o tym. Pomyślcie o tym wszyscy, którzy tak bardzo lubicie milczeć, gdy wokół dzieją się złe rzeczy.
[Jeśli zamierzasz w komentarzu w jakikolwiek sposób poprzeć przemoc – daruj sobie. Mam włączoną moderację komentarzy i na pewno tego nie opublikuję, bo to nie jest pole do dyskusji na temat tego, czy klaps jest dobry tylko miejsce, gdzie głośno i wyraźnie mówię, że jest zły i ja nie godzę się na przemoc, więc bądź łaskaw(a) zamiast tego popracować nas swoim myśleniem, a przy okazji zaoszczędzić mój czas]
Jak wychowywać?
28 pomysłów, co kupić na prezent dla Niej, dla Niego i dla Dziecka | Prezentownik Wyjątkowości 2020
Wierzę w magię drobnych upominków. Wierzę, że przemyślanym, trafionym prezentem można powiedzieć „jesteś dla mnie ważna/y, myślę o Tobie”. Dlatego dziś, kolejny rok z rzędu mam dla Was świeżutkie zestawienie Wyjątkowości, którymi można obdarować najbliższych. POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Prezentownik Wyjątkowości ma to do siebie, że są to wyselekcjonowane przeze mnie rzeczy, których […]
Wielki Prezentownik Wikilistki – zbiór ponad 2000 pomysłów na prezenty (dla dzieci i nie tylko!) z bloga
Szukasz pomysłu na trafiony prezent? Przedstawiam Ci Wielki Prezentownik Wikilistki, czyli ponad 2000 inspiracji na prezent dla dzieci i nie tylko. Od lat zajmuję się smartshoppingiem i przy okazji wyszukuję prezentowe perełki. W związku z tym, że przez kilka lat na blogu pojawiła się masa, ale to masa wpisów z inspiracjami na różne prezenty, postanowiłam […]
Jak zacząć odgracanie domu i pozbyć się zbędnych rzeczy z mieszkania?
Czujesz, że przytłaczają Cię rzeczy. Rozglądasz się dookoła i widzisz je wszędzie – jest ich za dużo, nie mają swojego miejsca, a bałagan, który tworzą przyprawia Cię o ból głowy. Sprzątasz i za chwilę znów jest to samo – mnóstwo rzeczy na wierzchu. Brzmi znajomo? POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Chyba każda z nas […]
9 zasad, które ułatwiają mi życie z dziećmi
Jak to robię, że pijam gorącą herbatę, moich posiłków nie stanowi dojadanie resztek po dzieciach i do łazienki ZAWSZE chodzę bez dzieci? Zdradzę Ci moje sposoby, które sprawiają, że da się być z dziećmi na okrągło jako dobra mama, nie podrzucać do dziadków czy cioć, do tego pracować w domu i nie zwariować. POLECAJKI, CZYLI CO […]
Jak przygotować dziecko na rodzeństwo?
Często pytacie mnie o relacje między dziewczynkami. O odpowiedź na pytanie z tytułu, czyli jak przygotować dziecko na pojawienie się rodzeństwa, prosicie w ankiecie, podając swoje oczekiwania co do wpisów… A ja zanim opublikuję wpis na temu podobny temat, zawsze biję się z myślami. Bo co ja się będę mądrzyć mając dwie raptem od kilku […]
Mamo, jaki dajesz mi przykład?
Po co ja właściwie to robię? Po co siedzę po nocach i dłubię zlecenia, zamiast leżeć do góry brzuchem i odpoczywać po całym dniu? Po co każdy dzień z ładniejszą pogodą wykorzystuje na sesję „na zapas” na bloga, mimo, że mam wrażenie, że kręgosłup zaraz mi pęknie, gdy kolejny raz schylam się, żeby zrobić zdjęcie z […]
Mądry Multitasking Matki – czyli jak ułatwić sobie życie
Praca w domu, z dzieckiem na kolanie wymaga niebywałego ogarnięcia w zarządzaniu sobą w domowo-„etatowej” rzeczywistości. I skoro dziś, mogę już śmiało powiedzieć, że opanowałam tę umiejętność do całkiem niezłego poziomu, chętnie podzielę się z Wami moimi patentami na efektywny „multitasking przy okazji”. Tak, tak. Wbrew temu, że na temat multitaskingu, czyli szeroko pojętej wielozadaniowości […]
Bardzo fajny wpis, fajnie to opisane 🙂
Bardzo dobry wpis i powinna przeczytać go każda mama, która daje „niewinne klapsy” swoim dzieciom!!! Nie ma czegoś takiego jak niewinne klapsy i tak jak napisałaś każdy klaps zostawia ślad w psychice dziecka.
W ogóle jak można dać klapsa niemowlakowi???? To chyba jakieś nieporozumienie…. ale czy to niemowlak, czy roczne, 2-5letnie dziecko NIGDY klaps nie rozwiąże sprawy, zawsze ją pogorszy.
Bardzo dobry wpis i powinna przeczytać go każda mama, która daje „niewinne klapsy” swoim dzieciom!!! Nie ma czegoś takiego jak niewinne klapsy i tak jak napisałaś każdy klaps zostawia ślad w psychice dziecka.
W ogóle jak można dać klapsa niemowlakowi???? To chyba jakieś nieporozumienie…. ale czy to niemowlak, czy roczne, 2-5letnie dziecko NIGDY klaps nie rozwiąże sprawy, zawsze ją pogorszy.
Dziękuje za ten tekst! Wciąż za mało się mówi, że bicie krzywdzi. Ja dodalabym jeszcze, że każdy rodzic który chce naruszyć nietykalność cielesną dziecka (nie tylko w formie bicia, szarpania, ale też w jakikolwiek inny upokarzający sposób) powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy gdyby ktoś dzisiaj jego tak potraktował, czy nie poczułby się niesprawiedliwie potraktowany, nie zapałał chęcią odwetu, nie zbuntował się? A jeśli tak,to dlaczego zakłada, że dziecko odbierze to inaczej? Dlaczego od dziecka oczekuje, że ono będzie grzeczniejsze w wyniku działań, które w rodzicu budzą jak najgorsze reakcje?
Dziękuje za ten tekst! Wciąż za mało się mówi, że bicie krzywdzi. Ja dodalabym jeszcze, że każdy rodzic który chce naruszyć nietykalność cielesną dziecka (nie tylko w formie bicia, szarpania, ale też w jakikolwiek inny upokarzający sposób) powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy gdyby ktoś dzisiaj jego tak potraktował, czy nie poczułby się niesprawiedliwie potraktowany, nie zapałał chęcią odwetu, nie zbuntował się? A jeśli tak,to dlaczego zakłada, że dziecko odbierze to inaczej? Dlaczego od dziecka oczekuje, że ono będzie grzeczniejsze w wyniku działań, które w rodzicu budzą jak najgorsze reakcje?
Mnie nikt nie musi przekonywac, że bić nie wolno. Nigdy, nigdzie i nikogo a w szczególności dzieci. Nie potrzebuje czytać wyników badań naukowych, sama czuje ze to jest zle i nikt nie skorzysta z tego ze jest bity.
Przerażaja mnie natomiast te statystyki, w Polsce aż 30 proc (to samo jest w usa)! W Polsce jest społeczne przyzwolenie na wiele złych rzeczy, przecież statystki podają ze co 3 kobieta w ciąży pije alkohol! Co 3 rodzic bije dziecko! A ile wrzeszczy? Ile popycha? Ile obraza? Ilu rodziców nie szanuje uczuć swojego dziecka?
to są pytania, na które aż strach odpowiadać 🙁
Dlatego ja tak bardzo bym chciała, żeby zaczęto głośno piętnować takie zachowania
Bo dopóki my jako społeczeństwo będziemy dawać ciche przyzwolenie, nic się nie zmieni.
Mnie nikt nie musi przekonywac, że bić nie wolno. Nigdy, nigdzie i nikogo a w szczególności dzieci. Nie potrzebuje czytać wyników badań naukowych, sama czuje ze to jest zle i nikt nie skorzysta z tego ze jest bity.
Przerażaja mnie natomiast te statystyki, w Polsce aż 30 proc (to samo jest w usa)! W Polsce jest społeczne przyzwolenie na wiele złych rzeczy, przecież statystki podają ze co 3 kobieta w ciąży pije alkohol! Co 3 rodzic bije dziecko! A ile wrzeszczy? Ile popycha? Ile obraza? Ilu rodziców nie szanuje uczuć swojego dziecka?
to są pytania, na które aż strach odpowiadać 🙁
Dlatego ja tak bardzo bym chciała, żeby zaczęto głośno piętnować takie zachowania
Bo dopóki my jako społeczeństwo będziemy dawać ciche przyzwolenie, nic się nie zmieni.
O tak, jak zobaczyłam ten artykuł… Szkoda słów, naprawdę. Tzn. nie – inaczej – słów nie szkoda, bo to trzeba skomentować, wyrazić swój sprzeciw! Nie potrafię pojąć, jak takie brednie mogły zostać wydrukowane, to się po prostu nie mieści w głowie! Na szczęście Rzecznik Praw Dziecka w odpowiedni sposób odpowiedział na ten… artykulik – tekst, bo nawet tego nie chcę jakoś specjalnie nazywać…
Mnie przekonują przykłady o pokazaniu tej samej sytuacji w przypadku dorosłych: jak zdenerwujesz męża, przyjmiesz od niego liścia, wymierzony policzek albo klaps za „złe zachowanie”? Taki z miłości, jak pan „profesor” proponuje… Nie? Ojejku, a to dziwne… I mnie zdarzało się kilka razy stracić panowanie nad sobą, ale wstydzę się tego i mam świadomość, że wpływ miało na to moje dzieciństwo – kiedy dostawałam klapsy, byłam stawiana do kąta na godzinę (i nie mogłam w tym czasie nawet się podeprzeć o ścianę). Sytuacje jednostkowe, żeby nie było, bo znowu tak strasznego dzieciństwa nie miałam, ale jednak zapamiętałam te nieliczne momenty, a one miały wpływ na moje własne rodzicielstwo… Kiedy machinalnie, gdy włączy się stres, dostęp do analizy sytuacji się wyłącza (bo tak działa mózg – i o tym też, jak zauważyłaś – można poczytać, ale trzeba poszukać, wykazać odrobinę zainteresowania, pracy nad sobą, a nie że jestem rodzicem i na wstępie wiem wszystko), i rozwiązania podsuwa mózg – czasami nienauczony, jak sobie w takich sytuacjach radzić, bo np. krzyk dziecka kojarzy się z bezradnością, paraliżuje… Czytam „Świadome rodzicielstwo” – o tym, jak nasza przeszłość rzutuje na nasze rodzicielstwo – i miejscami jestem wręcz przerażona. To, o czym pisałaś – jak wychowywanie nas wpływa na to, jak działamy jako dorośli ludzie! Nawet nie tyle, jakimi jesteśmy ludźmi (bo możemy się nie zgadzać z własnymi rodzicami, być na przekór), ale jak działamy podświadomie (a przeszłość ma na to wielki wpływ – niektóre sytuacje są w naszej głowie kodowane). Wiesz, co jest najgorsze? Że dziecku włącza się świadomość dopiero jakoś po 18 miesiącu życia – wtedy odpowiednia część w mózgu jest na tyle rozwinięta, że może zacząć pracę nad łapaniem „tu i teraz” i przetwarzaniem tego w sposób świadomy. Wcześniej WSZYSTKO ładowane jest do podświadomości i przez nią przetwarzane. A to oznacza, że jeśli np. rodzic dał mi klapsa, gdy krzyczałam albo zostawił mnie samą w łóżeczku, a to działo się często – mózg wytworzy odpowiednie połączenia nerwowe, które będą sytuację stresującą łączyły z brakiem wsparcia, agresją, poczuciem osamotnienia itp. I to się utrwali… Oczywiście mózg ciągle się zmienia i te połączenia można „przerobić”, ale potrzebna jest świadomość tego! A potem ciężka, bardzo ciężka praca… 🙁
To okropne, ale wielu ludzi w ogóle nie jest tego świadomych… Albo może czują podskórnie, że coś jest nie tak, ale niczego nie zmieniają, bo „wyszedłem na ludzi, tak”? Jak pogląd mojej geograficy z liceum, że przemoc w szkole zła nie jest, bo ona była bita szmatą przez nauczycielkę z biologii, a przecież wyszła na ludzi… Pieprzenie takie. Co, fakt, że np. nie morduję czy nie gwałcę świadczy tutaj na moją korzyść? A może jednak niekoniecznie? To takie szukanie argumentów tam, gdzie ich nie ma, usprawiedliwianie się na siłę, byleby tylko nie musieć nad sobą pracować… Bo też taka samoświadomość i praca nad sobą są trudne, czasami bolesne, gdy np. musisz sobie zrobić rachunek sumienia z dzieciństwa, przypomnieć trudne sytuacje, które rzutować mogły na naszą przyszłość i zachowanie. To nie jest łatwe, ale – cholera! – musimy to zrobić, jak chcemy wychować szczęśliwych ludzi! I sprawić, że nasz świat w przyszłości będzie lepszy!
Grrr… We mnie też się gotuje. I chyba też coś u siebie napiszę na ten temat – niech on będzie wszędzie, mówmy o tym głośno! Może coś zacznie się zmieniać…
Pisz! Niech jak najwięcej osób o tym mówi !!
O tak, jak zobaczyłam ten artykuł… Szkoda słów, naprawdę. Tzn. nie – inaczej – słów nie szkoda, bo to trzeba skomentować, wyrazić swój sprzeciw! Nie potrafię pojąć, jak takie brednie mogły zostać wydrukowane, to się po prostu nie mieści w głowie! Na szczęście Rzecznik Praw Dziecka w odpowiedni sposób odpowiedział na ten… artykulik – tekst, bo nawet tego nie chcę jakoś specjalnie nazywać…
Mnie przekonują przykłady o pokazaniu tej samej sytuacji w przypadku dorosłych: jak zdenerwujesz męża, przyjmiesz od niego liścia, wymierzony policzek albo klaps za „złe zachowanie”? Taki z miłości, jak pan „profesor” proponuje… Nie? Ojejku, a to dziwne… I mnie zdarzało się kilka razy stracić panowanie nad sobą, ale wstydzę się tego i mam świadomość, że wpływ miało na to moje dzieciństwo – kiedy dostawałam klapsy, byłam stawiana do kąta na godzinę (i nie mogłam w tym czasie nawet się podeprzeć o ścianę). Sytuacje jednostkowe, żeby nie było, bo znowu tak strasznego dzieciństwa nie miałam, ale jednak zapamiętałam te nieliczne momenty, a one miały wpływ na moje własne rodzicielstwo… Kiedy machinalnie, gdy włączy się stres, dostęp do analizy sytuacji się wyłącza (bo tak działa mózg – i o tym też, jak zauważyłaś – można poczytać, ale trzeba poszukać, wykazać odrobinę zainteresowania, pracy nad sobą, a nie że jestem rodzicem i na wstępie wiem wszystko), i rozwiązania podsuwa mózg – czasami nienauczony, jak sobie w takich sytuacjach radzić, bo np. krzyk dziecka kojarzy się z bezradnością, paraliżuje… Czytam „Świadome rodzicielstwo” – o tym, jak nasza przeszłość rzutuje na nasze rodzicielstwo – i miejscami jestem wręcz przerażona. To, o czym pisałaś – jak wychowywanie nas wpływa na to, jak działamy jako dorośli ludzie! Nawet nie tyle, jakimi jesteśmy ludźmi (bo możemy się nie zgadzać z własnymi rodzicami, być na przekór), ale jak działamy podświadomie (a przeszłość ma na to wielki wpływ – niektóre sytuacje są w naszej głowie kodowane). Wiesz, co jest najgorsze? Że dziecku włącza się świadomość dopiero jakoś po 18 miesiącu życia – wtedy odpowiednia część w mózgu jest na tyle rozwinięta, że może zacząć pracę nad łapaniem „tu i teraz” i przetwarzaniem tego w sposób świadomy. Wcześniej WSZYSTKO ładowane jest do podświadomości i przez nią przetwarzane. A to oznacza, że jeśli np. rodzic dał mi klapsa, gdy krzyczałam albo zostawił mnie samą w łóżeczku, a to działo się często – mózg wytworzy odpowiednie połączenia nerwowe, które będą sytuację stresującą łączyły z brakiem wsparcia, agresją, poczuciem osamotnienia itp. I to się utrwali… Oczywiście mózg ciągle się zmienia i te połączenia można „przerobić”, ale potrzebna jest świadomość tego! A potem ciężka, bardzo ciężka praca… 🙁
To okropne, ale wielu ludzi w ogóle nie jest tego świadomych… Albo może czują podskórnie, że coś jest nie tak, ale niczego nie zmieniają, bo „wyszedłem na ludzi, tak”? Jak pogląd mojej geograficy z liceum, że przemoc w szkole zła nie jest, bo ona była bita szmatą przez nauczycielkę z biologii, a przecież wyszła na ludzi… Pieprzenie takie. Co, fakt, że np. nie morduję czy nie gwałcę świadczy tutaj na moją korzyść? A może jednak niekoniecznie? To takie szukanie argumentów tam, gdzie ich nie ma, usprawiedliwianie się na siłę, byleby tylko nie musieć nad sobą pracować… Bo też taka samoświadomość i praca nad sobą są trudne, czasami bolesne, gdy np. musisz sobie zrobić rachunek sumienia z dzieciństwa, przypomnieć trudne sytuacje, które rzutować mogły na naszą przyszłość i zachowanie. To nie jest łatwe, ale – cholera! – musimy to zrobić, jak chcemy wychować szczęśliwych ludzi! I sprawić, że nasz świat w przyszłości będzie lepszy!
Grrr… We mnie też się gotuje. I chyba też coś u siebie napiszę na ten temat – niech on będzie wszędzie, mówmy o tym głośno! Może coś zacznie się zmieniać…
Pisz! Niech jak najwięcej osób o tym mówi !!
Przeczytałam Twojego posta w łóżku, po przebudzeniu. Podeszłam do łóżeczka sprawdzić czy Mała śpi.. Czy się zgadzam z Tobą? W 100%. W 200%. Jak można uderzyć tego małego, spokojnego Aniołka, ktory śpi taki szczęśliwy?
Co z tego, że płakała o 5 rano jak obdzierana ze skóry i pół godziny próbowałam ją uspic? Kiedys byłam zła, teraz już nie – to nie jej wina przecież, że nad ranem bolał ją brzuszek. Lub że o trzeciej wstała, bo dusil ją kaszel – jest przeziębiona. Tak, o 3 wolę spać, ale tp nie jej wina. Kaszlu nie zbiję. Ile razy chciałam nakopac przekletym kolkom.. Ale nie jej. Nikt nie potrafi tak dobrze nauczyć pokory, cierpliwości i opanowania jak wlasne dziecko – tylko właśnie trzeba chcieć. Chcieć jego dobra i chcieć być smart. A że jak nie śpi niejednokrotnie bywa zmierzlym, upierdliwym łobuzem? Ja tez! I spróbował by mnie ktoś uderzyć to dopiero by zobaczył! Uczciwie trzeba spojrzeć ile tych irytujacych cech dziecko ma po swoich „idealnych” rodzicach lub ile tych cech ci właśnie rodzice w tym dziecku stworzyli, i nieważne, że zapewne nieświadomie.
O taaak – wkurzam się często na moją Broję Kłopotek, ale z drugiej stronie, większość przekorności ma po mnie 😉
Przeczytałam Twojego posta w łóżku, po przebudzeniu. Podeszłam do łóżeczka sprawdzić czy Mała śpi.. Czy się zgadzam z Tobą? W 100%. W 200%. Jak można uderzyć tego małego, spokojnego Aniołka, ktory śpi taki szczęśliwy?
Co z tego, że płakała o 5 rano jak obdzierana ze skóry i pół godziny próbowałam ją uspic? Kiedys byłam zła, teraz już nie – to nie jej wina przecież, że nad ranem bolał ją brzuszek. Lub że o trzeciej wstała, bo dusil ją kaszel – jest przeziębiona. Tak, o 3 wolę spać, ale tp nie jej wina. Kaszlu nie zbiję. Ile razy chciałam nakopac przekletym kolkom.. Ale nie jej. Nikt nie potrafi tak dobrze nauczyć pokory, cierpliwości i opanowania jak wlasne dziecko – tylko właśnie trzeba chcieć. Chcieć jego dobra i chcieć być smart. A że jak nie śpi niejednokrotnie bywa zmierzlym, upierdliwym łobuzem? Ja tez! I spróbował by mnie ktoś uderzyć to dopiero by zobaczył! Uczciwie trzeba spojrzeć ile tych irytujacych cech dziecko ma po swoich „idealnych” rodzicach lub ile tych cech ci właśnie rodzice w tym dziecku stworzyli, i nieważne, że zapewne nieświadomie.
O taaak – wkurzam się często na moją Broję Kłopotek, ale z drugiej stronie, większość przekorności ma po mnie 😉
Świetny tekst.
My mamy problem z dziadkami. Którzy twierdzą, że przecież roczniakowi czy dwulatkowi nie wytłumaczysz…. A musi zapamiętać że to co zrobił jest złe. My wierzymy, że zapamięta tylko że przy babci nie wolno bo oberwie a i tak przy pierwszej lepszej okazji spróbuje. Na razie doszliśmy w dyskusji do sytuacji, jeśli chociaż raz się zdarzy to jest to ostatni kontakt dziadków sam na sam z wnukiem. A my gadamy do 4 miesięcznego malucha licząc że jak będziemy za każdym razem mówić i tłumaczyć to kiedyś załapie i będzie pamiętać. (np. że nie wolno wyrywać mamie włosów, bo boli).
Oj tak, ileż ja się nasłuchałam przy Wiki, że „ona jeszcze nie rozumie” :/
a fakt jest taki, że rozumiała wiele.
Mając rok i trochę rozumiała większość prostych poleceń, dziś ma 4 lata i jestem już naprawdę dumna z tego, jaki to jest mądry mały człowiek, a nigdy nie dostała nawet klapsa, że o innych formach awet nie wspomnę
My na szczęście nie mamy problemu z dziadkami – jednych nei ma, a mój tata by w życiu na nią nie podniósł ręki ( wytrzymał ze mną i to przez całe 24 lata ;P) Ja np, widzę, że z jednym dzieckiem jest łątwiej, z drugim trudniej – czasem do tego stopnia, że z Mią serio potrafię płakać z bezsilnośći, bo ja swoje, a ona swoje, ale widać, że z tygodnia na tydzień samo zwracanie uwagi daje więcej i -o zgrozo- nie wyobrażam sobie uderzyć takiego malucha!
Jasne, „dziecko nie rozumie”, to go zbić? Żeby się nauczyło? Jak mnie dobija taka filozofia siły… 🙁
Świetny tekst.
My mamy problem z dziadkami. Którzy twierdzą, że przecież roczniakowi czy dwulatkowi nie wytłumaczysz…. A musi zapamiętać że to co zrobił jest złe. My wierzymy, że zapamięta tylko że przy babci nie wolno bo oberwie a i tak przy pierwszej lepszej okazji spróbuje. Na razie doszliśmy w dyskusji do sytuacji, jeśli chociaż raz się zdarzy to jest to ostatni kontakt dziadków sam na sam z wnukiem. A my gadamy do 4 miesięcznego malucha licząc że jak będziemy za każdym razem mówić i tłumaczyć to kiedyś załapie i będzie pamiętać. (np. że nie wolno wyrywać mamie włosów, bo boli).
Oj tak, ileż ja się nasłuchałam przy Wiki, że „ona jeszcze nie rozumie” :/
a fakt jest taki, że rozumiała wiele.
Mając rok i trochę rozumiała większość prostych poleceń, dziś ma 4 lata i jestem już naprawdę dumna z tego, jaki to jest mądry mały człowiek, a nigdy nie dostała nawet klapsa, że o innych formach awet nie wspomnę
My na szczęście nie mamy problemu z dziadkami – jednych nei ma, a mój tata by w życiu na nią nie podniósł ręki ( wytrzymał ze mną i to przez całe 24 lata ;P) Ja np, widzę, że z jednym dzieckiem jest łątwiej, z drugim trudniej – czasem do tego stopnia, że z Mią serio potrafię płakać z bezsilnośći, bo ja swoje, a ona swoje, ale widać, że z tygodnia na tydzień samo zwracanie uwagi daje więcej i -o zgrozo- nie wyobrażam sobie uderzyć takiego malucha!
Jasne, „dziecko nie rozumie”, to go zbić? Żeby się nauczyło? Jak mnie dobija taka filozofia siły… 🙁
Rozumiem Cię i przyznaję że mi nieraz nerwy puściły i zaraz mnie potem ogarnialy starszne wyrzuty sumienia….zgadza się dzieci bić nie wolno.
Rozumiem Cię i przyznaję że mi nieraz nerwy puściły i zaraz mnie potem ogarnialy starszne wyrzuty sumienia….zgadza się dzieci bić nie wolno.
Zgadzam się w całej rozciągłości!!! Bardzo dobrze napisane. Bardzo ważny temat.
Zgadzam się w całej rozciągłości!!! Bardzo dobrze napisane. Bardzo ważny temat.