Praca w domu, z dzieckiem na kolanie wymaga niebywałego ogarnięcia w zarządzaniu sobą w domowo-„etatowej” rzeczywistości. I skoro dziś, mogę już śmiało powiedzieć, że opanowałam tę umiejętność do całkiem niezłego poziomu, chętnie podzielę się z Wami moimi patentami na efektywny „multitasking przy okazji”.
Tak, tak. Wbrew temu, że na temat multitaskingu, czyli szeroko pojętej wielozadaniowości w Internecie aż roi się od negatywnych artykułów i co najmniej połowa specjalistów od zarządzania czasem będzie Ci go odradzać, ja dziś opowiem o takiej jego wersji, która sprawdzi się idealnie w świecie każdej mamy – zarówno tej pracującej jak i nie. Więc…Na swoim przykładzie pokażę Ci, jak działać z głową!
Zacznij wieczorem – chociaż trochę ogarnij poszczególne pomieszczenia. Poodkładaj rzeczy na miejsce, brudne rzeczy do kosza, naczynia do kuchni. Jeśli starcza Ci sił to zapakuj i włącz zmywarkę i posegreguj pranie i już jedną część wrzuć do pralki. [Pomocne mogą być tablice z TEGO wpisu, więc koniecznie sobie na nie zerknij] Na koniec usiądź z ulubionym ciepłym napojem, rzuć okiem na plan tygodnia i wypisz wszystko, co przyjdzie Ci do głowy w kontekście „do zrobienia jutro” i za pomocą kolorowych pisaków (lub czegokolwiek) podziel je sobie na grupy : np. jednym kolorem oznacz rzeczy, które wiążą się z wyjściem z domu – tak, żeby załatwić to faktycznie przy okazji jednego wyjścia. Innym – wszystkie telefony do wykonania. Jeszcze innym – maile do wysłania itp. Ja osobnym kolorem zaznaczam też czynności, które wymagają ciszy i względnego skupienia . Dlaczego właśnie tak opowiem Ci kawałek dalej.
Ustaw budzik na kilka minut wcześniej – dobudź się na spokojnie tak, żeby nie wstawać z klejącymi się jeszcze oczami na pierwsze „mama”, daj sobie 2 minuty na rzucenie okiem na plan dnia, zastanowienie się „co i jak dziś po kolei”, jeśli masz możliwość – przytul się choć na parę minut do swojego faceta. Po prostu złap oddech nim zaczniesz kolejny dzień pełen wyzwań. *Ja zazwyczaj jeszcze w łóżku sprawdzam też telefon – przeglądam na szybko nagłówki wiadomości na poczcie, zerkam na powiadomienia, szybko scrolluję jakąś stronę informacyjną. Wiem, że niektórzy praktykują dla równowagi poranki z książką i poranek ze smart fonem w ręce w teorii jest czymś, czego powinno się unikać, ale mi później dużo łatwiej skupić mi się na robieniu czegoś, jeśli mam świadomość, że nie czeka żaden bardzo pilny mail.
Daj sobie czas na spokojne śniadanie i gorący napój, na spokojnie, w piżamie, bez stresu. Oczywiście – nie przeciągaj tego w nieskończoność, ale 20 minut a pół godziny nie robi większego znaczenia w kontekście całego dnia, a potrafi znacznie poprawić komfort poranka.
Ogarnij – siebie, dziecko, przestrzeń.Czasem zdarza mi się pominąć ten punkt i to ma zawsze negatywny wpływ na całą resztę dnia. Po śniadaniu jest czas na ubranie się, szybki makijaż – o sposobach na szybkie i efektowne ogarnianie się napiszę niebawem – ogarnięcie włosów, ubranie i uczesanie dziecka, włożenie naczyń do zmywarki, nastawienie pralki, przetarcie blatów w kuchni, pościelenie łóżek, przewietrzenie mieszkania, a na koniec – przynajmniej u mnie – zaparzenie sobie kubka gorącej herbaty z cytryną umilającego pracę.
Znajdź najbardziej optymalny w ciągu dnia czas na pracę ciągiem i przygotuj się do niego – owszem, dzieci co chwila czegoś chcą, ale da się je nauczyć, że jest w ciągu dnia taki czas, kiedy mama pracuje, a one zajmują się sobą. U nas od dłuższego czasu to 2-4 godziny po śniadaniu i wtedy przez większość czasu Wiki potrafi pobawić się sama. Warto dobrze się przygotować i np. zanim usiądziesz przy komputerze nalać dziecku coś do picia, ew. przygotować i zostawić na bezpiecznej wysokości jakiś owoc czy przekąskę, pójść z dzieckiem do toalety, podsunąć jakiś pomysł na zabawę. U nas kluczowe okazało się też przez pierwszy okres notoryczne odpowiadanie na większość „zaczepek” zdaniem, że teraz jest czas na naszą pracę i Twoją zabawę. Pomogło, naprawdę.
Priorytety, a praca z dzieckiem – w moim odczuciu to jest temat rzeka. Bo tak – wszyscy specjaliści twierdzą, żeby wybrać 3 najważniejsze zadania na dany dzień i najpierw je realizować, później kolejno zająć się rzeczami : ważnymi i pilnymi, nieważnymi i pilnymi, niepilnymi i ważnymi i na końcu niepilnymi i nieważnymi. W teorii wszystko fajnie i przyjmijmy, że nawet trzyma się kupy, ale co z tego, że moim priorytetem na dany dzień jest napisanie tekstu na dany temat, skoro wiem też, że tą rzeczą zajmę się dopiero wieczorem, bo grająca w tle bajka, odgłosy klocków Lego i zadawane co kilka minut pytania rozpraszają mnie do tego stopnia, że pisałabym ten tekst cały dzień? Poza tym – idąc tym tropem, chyba nigdy uskuteczniając dzień z trzylatką u boku nie dotarłabym do realizowania rzeczy z cyklu „niepilne i nieważne”, a mimo wszystko są to zazwyczaj sprawy, które siedzą mi gdzieś z tyłu głowy i mnie rozpraszają.
Dlatego właśnie opracowałam sobie swój własny system i w momencie, gdy Wiktoria bawi się po śniadaniu, ja staram się zrealizować jak najwięcej z możliwych rzeczy do zrobienia przy komputerze – odpisuję na maile, wysyłam zaplanowane wiadomości, przygotowuję newsletter, wyszukuję odpowiednie słowa kluczowe pod zaplanowane wpisy, obrabiam zdjęcia, planuję wpisy na fb, płacę rachunki, zamawiam kurierów, pobieram grafiki do przeglądów, czasem robię zakupy on-line, wykonuję ważne telefony, ewentualnie jeśli mam w planach sesję w domu, biorąc pod uwagę, że „sezon na dobre zdjęcia w domu wychodzą do godziny 13-tej uważam za otwarty”, zdjęcia również robię do południa.
Jeśli muszę wyjść, ale nie obliguje mnie godzina, staram się zaplanować obiad troszkę szybciej i wyjść dopiero po obiedzie, bo zazwyczaj czas po powrocie do domu jest już taki „rozbity”… Z kolei w dni, kiedy muszę wyjść z rana, staram się nie planować żadnych większych, zobligowanych czasem czynności (np. wpis na dany dzień), a najlepiej planować takie wyjścia w dni, kiedy mam mniej napięty grafik.
Jadłospis na tydzień, lista zakupów, zakupy raz w tygodniu – to mnie ratuje na co dzień, bo nie myślę o tym „co dziś na obiad” ani co muszę dokupić, tylko rano zerkam w rozpiskę, a po południu odpowiednio wcześniej wstaję od komputera, żeby przygotować obiad o w miarę normalnej porze. Poza tym – mnie osobiście zakupy spożywcze doprowadzają do szału, bo pochłaniają większość budżetu, a nie sprawiają żadnej przyjemności i tylko czas marnuję, tak więc ograniczenie ich do ilości 1 w tygodniu bardzo mi odpowiada.
Niczym niezakłócony czas dla dziecka – ostatnio Flow Mummy napisała o tym fajny tekst, polecam zajrzyjcie TUTAJ. Warto jest np. po obiedzie znaleźć czas na wspólny spacer czy zabawę. Każde dziecko potrzebuje czasu i przede wszystkim uwagi, niczym nie zakłóconej i choć sama walczę ze sobą, bo ja z natury nie lubię czegoś takiego jak „zabawa z dzieckiem”, nudzi mnie to strasznie i o ile mogłabym wciąż czytać jej książki, rozmawiać, spacerować i opowiadać o świecie, nawet na zakupy lubię chodzić w towarzystwie trzylatki, tak godzina z klockami na podłodze to dla mnie masakra… Jednak mimo wszystko się staram i staram się być tylko dla niej, bez smartfona, nie tylko przy wieczornej bajce i usypianiu, ale też w ciągu dnia.
Na koniec perełka tego wpisu – tak w nagrodę, że przebrnęłaś.
Mądry multitasking, czyli im więcej rzeczy „się robi” w międzyczasie, tym lepiej dla Ciebie. Nie do końca wiem, jak wytłumaczyć Ci to w formie jakiejkolwiek definicji , więc opowiem na przykładach, jak to wygląda u mnie w praktyce.
- Nim usiądę do komputera, pakuję i wstawiam zmywarkę i pralkę. – > W czasie, gdy ja pracuję pranie SIĘ pierze, a naczynia SIĘ myją.
- Gdy Wiki bawi się podczas kąpieli, ja korzystając, że już jestem w łazience, segreguję/zdejmuję/wieszam pranie, przecieram sanitariaty, wyrzucam puste opakowania po kosmetykach, myję lustro itp. Najczęściej mając na twarzy nałożony peeling enzymatyczny albo maseczkę …albo hennę na brwiach ; )
- Jeśli idę do kuchni zrobić sobie herbatę to podczas czekania aż zagotuje się woda wstawiam stojące w zlewie naczynia do zmywarki, wietrzę kuchnię, robię szybki przegląd lodówki albo coś do zjedzenia.
- Gdy przygotowuję na obiad coś, co wymaga np. duszenia lub innej czynności trwającej jakiś czas, podczas którego fizycznie nic nie muszę robić, robię jakieś szybkie ciasto i/lub pakuję już ubrudzone rzeczy do zmywarki, ogarniam kuchnię. Gdy ROBI SIĘ obiad – robię ciasto, gdy PIECZE SIĘ ciasto, jemy obiad ; )
Czujesz o co chodzi? Mam nadzieję, że uda Ci się to wdrożyć w życie, bo to jest mega ułatwienie. Koniecznie podziel się ze mną swoimi sposobami na ogarniane rzeczywistości, zwłaszcza jeśli posiadasz dzieci w ilości więcej niż 1, bo boję się, że po nowym roku cały mój wypracowany system jednak się rozsypie…
bluza i spodnie Wiki – Little Gold King
Zdjęcia #SonyA77
Żyj mądrze!

28 pomysłów, co kupić na prezent dla Niej, dla Niego i dla Dziecka | Prezentownik Wyjątkowości 2020
Wierzę w magię drobnych upominków. Wierzę, że przemyślanym, trafionym prezentem można powiedzieć „jesteś dla mnie ważna/y, myślę o Tobie”. Dlatego dziś, kolejny rok z rzędu mam dla Was świeżutkie zestawienie Wyjątkowości, którymi można obdarować najbliższych. POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Prezentownik Wyjątkowości ma to do siebie, że są to wyselekcjonowane przeze mnie rzeczy, których […]

Wielki Prezentownik Wikilistki – zbiór ponad 2000 pomysłów na prezenty (dla dzieci i nie tylko!) z bloga
Szukasz pomysłu na trafiony prezent? Przedstawiam Ci Wielki Prezentownik Wikilistki, czyli ponad 2000 inspiracji na prezent dla dzieci i nie tylko. Od lat zajmuję się smartshoppingiem i przy okazji wyszukuję prezentowe perełki. W związku z tym, że przez kilka lat na blogu pojawiła się masa, ale to masa wpisów z inspiracjami na różne prezenty, postanowiłam […]

Jak zacząć odgracanie domu i pozbyć się zbędnych rzeczy z mieszkania?
Czujesz, że przytłaczają Cię rzeczy. Rozglądasz się dookoła i widzisz je wszędzie – jest ich za dużo, nie mają swojego miejsca, a bałagan, który tworzą przyprawia Cię o ból głowy. Sprzątasz i za chwilę znów jest to samo – mnóstwo rzeczy na wierzchu. Brzmi znajomo? POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Chyba każda z nas […]

Smart Beauty czas START! Czyli nad czym pracowałam w ostatnich miesiącach…
Dziś chcę Ci opowiedzieć o projekcie, nad którym „na backstage’u” pracuję właściwie już od września i czasem co nie co przemyciłam o nim na Instagramie. O projekcie bardzo dla mnie ważnym i stanowiącym ważną część smart life’u. Ten pomysł chodził mi po głowie od dawna, próbowałam kiedyś nawet liznąć tematu na blogu, ale nie była […]

Jak zorganizować Święta Bożego Narodzenia, działając SMART ?
Jak zorganizować Święta Bożego Narodzenia, żeby nie zwariować? Jak to wszystko ogarnąć, żeby w Wigilię już tylko świętować z bliskimi i celebrować ten czas? POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? Jeśli jak ja jesteś mamą, zapewne masz w grudniu wizję załatwienia pierdyliarda spraw – świąteczny jadłospis, kreacje, dekoracje, prezenty mikołajkowe i na gwiazdkę, kalendarz adwentowy. […]

Najlepsze dla dziecka? Poznaj mądre podejście, które przy okazji pozwoli Ci zaoszczędzić 200 zł!
9 miesięcy nosisz pod sercem, a potem niezmiennie i na zawsze chcesz dla niego tego co najlepsze. Każda z nas tak ma, że uchyliłaby swojemu dziecku nieba. Stanęłybyśmy na rzęsach, żeby nasze dzieci były zawsze szczęśliwe i miały wszystko, czego im potrzeba do szczęścia, zdrowia i radości. Czyż nie? POLECAJKI, CZYLI CO NAM SIĘ SPRAWDZA? […]

9 zasad, które ułatwiają mi życie z dziećmi
Jak to robię, że pijam gorącą herbatę, moich posiłków nie stanowi dojadanie resztek po dzieciach i do łazienki ZAWSZE chodzę bez dzieci? Zdradzę Ci moje sposoby, które sprawiają, że da się być z dziećmi na okrągło jako dobra mama, nie podrzucać do dziadków czy cioć, do tego pracować w domu i nie zwariować. POLECAJKI, CZYLI CO […]
A ja chciałam zgłosić praktyczną poradę – czy można przenieść widget z socialami na prawą stronę?
Z reguły właśnie po prawej stronie stosuje się go, żeby nie przeszkadzał w czytaniu 🙂 Będę zobowiązana, bo chętnie czytam ale wymaga to dużo wysiłku, bo najzwyczajniej przeszkadza 🙁
Jakaś wiedza tajemna to nie jest 🙂 Wydaje mi się, że wszyscy myślący ludzie tak robią. Inaczej nikt by się z niczym nie wyrobił. Pozdrawiam.
Moniko, ile czasu zajmują Ci te czynności po śniadaniowe? Czy Wiki wtedy już bawi się sama? Pewnie niektóre rzeczy robicie razem, ale nie prosi Cię, abyś się z Nią pobawiła? Czy w trakcie kiedy Ty pracujesz, mimo wypracowanego sposobu, nie przychodzi do Ciebie i o coś nie pyta? Pozdrawiam
Bożena – to zależy, co mam w planach, jaki to dzień. Jeśli akurat nigdzie nie wychodzę, to zazwyczaj w piżamach jesteśmy tak nawet do 10.30 – 11 (wstajemy zazwyczaj koło 8.30-9), a po prostu po zjedzeniu śniadania ja już sobie ogarniam jakieś okołoblogowe rzeczy – maile, komentarze, wiadomości i inne rzeczy nie wymagające 100 % skupienia, a Wiki się wtedy bawi obok.
Owszem – jak pracuję to zdarza się, że prosi, ale wtedy uzyskuje w 80 % tę samą odpowiedź, że teraz do obiadu jest mój czas na pracę i muszę się zająć tym, pobawimy się po obiedzie.
Jasne, że przychodzi i pyta. W sumie – ona w ogóle non stop gada, dlatego właśnie napisałam – pisanie tekstów odkładam sobie zawsze na wieczór, bo wiem, że przy niej tego nie zrobię. Tak samo, jeśli mam np. jakiegoś ważnego dłuższego maila do napisania albo coś do przeczytania itp. Natomiast w ciagu dnia, przy pracy typu obrabianie zdjęć, poprawianie czegoś na stronie, ogarnięcie maili, komentarzy i takich tam to mi nie przeszkadza – trenuję taki styl życia i pracy od 3 lat i jakoś się już przyzwyczaiłam
Moniko, ile czasu zajmują Ci te czynności po śniadaniowe? Czy Wiki wtedy już bawi się sama? Pewnie niektóre rzeczy robicie razem, ale nie prosi Cię, abyś się z Nią pobawiła? Czy w trakcie kiedy Ty pracujesz, mimo wypracowanego sposobu, nie przychodzi do Ciebie i o coś nie pyta? Pozdrawiam
Bożena – to zależy, co mam w planach, jaki to dzień. Jeśli akurat nigdzie nie wychodzę, to zazwyczaj w piżamach jesteśmy tak nawet do 10.30 – 11 (wstajemy zazwyczaj koło 8.30-9), a po prostu po zjedzeniu śniadania ja już sobie ogarniam jakieś okołoblogowe rzeczy – maile, komentarze, wiadomości i inne rzeczy nie wymagające 100 % skupienia, a Wiki się wtedy bawi obok.
Owszem – jak pracuję to zdarza się, że prosi, ale wtedy uzyskuje w 80 % tę samą odpowiedź, że teraz do obiadu jest mój czas na pracę i muszę się zająć tym, pobawimy się po obiedzie.
Jasne, że przychodzi i pyta. W sumie – ona w ogóle non stop gada, dlatego właśnie napisałam – pisanie tekstów odkładam sobie zawsze na wieczór, bo wiem, że przy niej tego nie zrobię. Tak samo, jeśli mam np. jakiegoś ważnego dłuższego maila do napisania albo coś do przeczytania itp. Natomiast w ciagu dnia, przy pracy typu obrabianie zdjęć, poprawianie czegoś na stronie, ogarnięcie maili, komentarzy i takich tam to mi nie przeszkadza – trenuję taki styl życia i pracy od 3 lat i jakoś się już przyzwyczaiłam
Bardzo fajny wpis. Ja też mam bardzo rozplanowany dzień chociaż z rocznym dzieckiem śpiącym 40 min dziennie i budzącym się co dwie godziny w nocy wszystko staje się trudniejsze i bardziej męczące a jeszcze 4letni autystyczny przedszkolak który marzy o popołudniowych zabawach z mamą. Mimo, że jestem sama bez męża przez 8 miesięcy przez 12-14 godzin to rutyna i zaplanowany dzień tak naprawdę ratuje mnie przed szaleństwem ? chociaż bardzo bardzo brakuje mi tych 30 minut na śniadanie na herbatę na chwile dla siebie. U Ciebie chyba łatwiej o męża w domu więc ogarnąć ten mały świat troche prostsza sprawa chociaż początki to zawsze chyba chaos ?
No to fakt, gdyby mojego Ł. miało nie być, to nie wiem, czy zdecydowałabym się na drugie dziecko. Ba, nie wiem czy na jedno bym się zdecydowała 😉 Przerabialiśmy opcję, kiedy jego nie ma całymi dniami i z jednej strony – to ma taki plus, że jakoś sama sobie to wszystko organizowałam i działalo, a z drugiej na dłuższą metę – masakra, bo wszystko, czego ja autentycznie nie znoszę było siłą rzeczy tylko na mojej głowie – gotowanie, sprzątanie, większość zakupów, spacer z Małą(to nie to, ze nie znoszę, tylko teraz po prostu w ciązy coraz ciężej ;)). Ja jestem raczej taką nowoczesną żoną i mamą, wolę posiedzieć w nocy i podłubać dodatkowe zlecenia niż przerzucić się na bycie pełnoetatową kurą domową, bo się zwyczajnie do tego nie nadaję.
Świetny wpis. Zawsze robiłam kilka rzeczy w tak zwanym miedzyczasie – ale nie wiedziałam że ludzie wymyślili dla tego nazwę 😉 ja dzisiaj smażąc naleśniki dodawałam zdjęcia do nowego wpisu 🙂 wylewam ciasto na patelnię – klik dodaj zdjęcie – obracam naleśnik – klik akceptuj 🙂 sama się z siebie śmiałam.
Ja bym przypaliła ;D
Bardzo fajny wpis. Ja też mam bardzo rozplanowany dzień chociaż z rocznym dzieckiem śpiącym 40 min dziennie i budzącym się co dwie godziny w nocy wszystko staje się trudniejsze i bardziej męczące a jeszcze 4letni autystyczny przedszkolak który marzy o popołudniowych zabawach z mamą. Mimo, że jestem sama bez męża przez 8 miesięcy przez 12-14 godzin to rutyna i zaplanowany dzień tak naprawdę ratuje mnie przed szaleństwem ? chociaż bardzo bardzo brakuje mi tych 30 minut na śniadanie na herbatę na chwile dla siebie. U Ciebie chyba łatwiej o męża w domu więc ogarnąć ten mały świat troche prostsza sprawa chociaż początki to zawsze chyba chaos ?
No to fakt, gdyby mojego Ł. miało nie być, to nie wiem, czy zdecydowałabym się na drugie dziecko. Ba, nie wiem czy na jedno bym się zdecydowała 😉 Przerabialiśmy opcję, kiedy jego nie ma całymi dniami i z jednej strony – to ma taki plus, że jakoś sama sobie to wszystko organizowałam i działalo, a z drugiej na dłuższą metę – masakra, bo wszystko, czego ja autentycznie nie znoszę było siłą rzeczy tylko na mojej głowie – gotowanie, sprzątanie, większość zakupów, spacer z Małą(to nie to, ze nie znoszę, tylko teraz po prostu w ciązy coraz ciężej ;)). Ja jestem raczej taką nowoczesną żoną i mamą, wolę posiedzieć w nocy i podłubać dodatkowe zlecenia niż przerzucić się na bycie pełnoetatową kurą domową, bo się zwyczajnie do tego nie nadaję.
Świetny wpis. Zawsze robiłam kilka rzeczy w tak zwanym miedzyczasie – ale nie wiedziałam że ludzie wymyślili dla tego nazwę 😉 ja dzisiaj smażąc naleśniki dodawałam zdjęcia do nowego wpisu 🙂 wylewam ciasto na patelnię – klik dodaj zdjęcie – obracam naleśnik – klik akceptuj 🙂 sama się z siebie śmiałam.
Ja bym przypaliła ;D
Ja jeszcze polecam aby zawsze idąc z jednego pomieszczenia do drugiego jie robic tzw ” darmowych przebiegów ” czyli np wzoac kuvek z salonu idąc do kuchni, krem z sypialni idąc do łazienki itp…
To też fakt ;D
Ja jeszcze polecam aby zawsze idąc z jednego pomieszczenia do drugiego jie robic tzw ” darmowych przebiegów ” czyli np wzoac kuvek z salonu idąc do kuchni, krem z sypialni idąc do łazienki itp…
To też fakt ;D
Boże, Monia, to jest to co ja robię (wynosząc cenne rady z różnych blogów po trochę ;)) a wszyscy mi się dziwią JAK ?! Kurcze, normalnie 🙂 I wiem, że się da. Mam codziennie świeży, ciepły obiad, posprzątane, poprane, poprasowane, a często właśnie nawet jakieś ciasto, albo inny deser. Mam czas na kawę i chwilę ciszy z książką, gdy Młoda jest w przedszkolu. Fakt, również boję się jak to będzie już za chwilę, ale jakoś będę musiała wszystko pogodzić, w końcu nie ma rzeczy niemożliwych, nie ? 🙂
Boże, Monia, to jest to co ja robię (wynosząc cenne rady z różnych blogów po trochę ;)) a wszyscy mi się dziwią JAK ?! Kurcze, normalnie 🙂 I wiem, że się da. Mam codziennie świeży, ciepły obiad, posprzątane, poprane, poprasowane, a często właśnie nawet jakieś ciasto, albo inny deser. Mam czas na kawę i chwilę ciszy z książką, gdy Młoda jest w przedszkolu. Fakt, również boję się jak to będzie już za chwilę, ale jakoś będę musiała wszystko pogodzić, w końcu nie ma rzeczy niemożliwych, nie ? 🙂
Podobno nie ma, chociaż jeszcze, cholera, nie wygrałam w totka ;p
Z dwójką faktycznie jest trochę więcej zabawy, ale trzeba sobie dać czas na „dotarcie” a potem to „się samo ułoży” 🙂 szczególnie jeśli masz już opanowany taki fajny system. Ja nad swoim jeszcze pracuję, (najgorzej mi idzie z jadłospisem na tydzień). Trochę brak mi konsekwencji, ale widząc pozytywne efekty, bardziej się przykładam. Twój wpis to dla mnie takie kompendium – bardzo pomocne 🙂
Z dwójką faktycznie jest trochę więcej zabawy, ale trzeba sobie dać czas na „dotarcie” a potem to „się samo ułoży” 🙂 szczególnie jeśli masz już opanowany taki fajny system. Ja nad swoim jeszcze pracuję, (najgorzej mi idzie z jadłospisem na tydzień). Trochę brak mi konsekwencji, ale widząc pozytywne efekty, bardziej się przykładam. Twój wpis to dla mnie takie kompendium – bardzo pomocne 🙂