Pod koniec zeszłego roku obiecałam sobie, że w 2018 nie dam się marazmowi, a najlepszym lekarstwem na tego potwora są dla mnie krótkie, acz częste ucieczki od codzienności. Przełamanie schematu daje mi oddech, którego potrzebuję i jednocześnie przypomina, że całkiem tę swoją schematyczną codzienność lubię. Wpadłam więc na ambitny (a jakże!), że w tym roku rodzinnie wyskoczymy na krótki reset minimum 12 razy, z założeniem, że być może część krótkich wypadów przerodzi się w dłuższy trip, jak w zeszłym roku… Dziś zabieramy Was w pierwszą podróż w ramach kolejnego nowego projektu, który wraz z moim pomysłem zrodził się niejako automatycznie na ten rok na blogu, czyli #RodzinneSmartPodróże.
Będziemy testować i sprawdzać rodzinność najciekawszych hoteli w Polsce ( i być może na świecie – trzymajcie kciuki!), odkrywać dla Was najciekawsze atrakcje w różnych regionach i skrupulatnie polecać Wam te najlepsze tutaj na blogu oraz zdawać relacje na bieżąco z pobytu na Instastories.
Pierwszym miejscem, do którego wybraliśmy się, by odreagować średnio przyjemny styczeń był hotel położony na Mazurach, niedaleko Olsztyna, nad pięknym jeziorem Orzyc Wielki –Zalesie Mazury Active Spa
Hotel od początku reklamuje się jako „rodzinny” i trzeba przyznać, że faktycznie dotrzymują słowa, bo dzieci są tu równorzędnymi – jeśli nie najważniejszymi – gośćmi.
Zdecydowaliśmy się na sprawdzenie pakietu Rodzinne Ferie Zimowe na Mazurach, a przekonało nas do tego kilka kluczowych kwestii, które zaraz szczegółowo Wam opiszę – co jak i dlaczego akurat na to postawiliśmy.
WYŻYWIENIE ALL INCLUSIVE + CAŁODZIENNY BUFET Z NAPOJAMI
Absolutny must have, który powinien stać się standardem w większości hoteli. Niestety w większości miejsc, w które się udajemy, wyżywieniem jest tylko śniadanie + obiadokolacja, czyli dziwny twór, który kompletnie nie spełnia swojej roli nawet dla dorosłych, nie mówiąc już o wyjeździe z dziećmi, które przyzwyczajone są do 5-ciu posiłków dziennie, bo ich żołądki nie mieszczą dużych porcji.
Opcja z 6 posiłkami – w praktyce czterema, z tym, że śniadanie i kolacja są po prostu przedłużone – okazała się idealnym rozwiązaniem.
Na dzień dobry pożywne, zdrowe śniadanie i herbata. Trochę zabaw w sali albo na powietrzu i wracaliśmy zjeść trochę bardziej słodkie 2-gie śniadanie; wybór padał zazwyczaj na gofry i owoce. Na spokojnie zjadaliśmy obiad, w międzyczasie podwieczorek, a po wieczornym basenie porządną, dość późną kolację.
Obsługa nie robiła także żadnych problemów, aby na noc wziąć dzieciom jeszcze jakąś kanapkę do pokoju w razie nagłego głodu, czy też herbatę, sok lub wodę na noc.
Przy standardowym wyjeździe, gdzie w pakiecie były tylko śniadania i obiadokolacje i tak zawsze dokupowaliśmy dodatkowe jedzenie, a co za tym idzie – były to nie tylko dodatkowe koszta, ale też przede wszystkim nadal musieliśmy serwować dzieciom dodatkowe posiłki, ogarnąć po nich albo uciekać się do mniej zdrowych gotowców.
Tutaj przy 4 dniach pobytu dokupiliśmy raptem raz słodkie wafelki dla siebie na wieczór i to by było na tyle.
TEMATYCZNE WIECZORY KULINARNE – KUCHNIA MAZURSKA I KUCHNIE ŚWIATA
Lubię takie akcje na wyjazdach, bo sama w domu mam raczej średni zapał do testowania nowych smaków, ze względu na to, że nie lubię marnować jedzenia (jeśli nie zasmakuje), a z bufetu w hotelu mogę sobie posmakować odrobinkę każdego dania.
Tym sposobem odkryliśmy jak pyszny jest wędzony pstrąg, spróbowaliśmy tatara, przypomniałam sobie jak smakuje chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym i pierwszy raz w życiu zjadłam sushi, a to tylko ułamek tego, czego można było spróbować.
BOGATY PROGRAM ANIMACJI I INNE ROZRYWKI DLA DZIECI
O ile, gdybyśmy jechali tylko z Mijeńką, nie miałoby to dla nas tak dużego znaczenia, tak 5-letnią Wiki już takie atrakcje pochłaniają na maksa. Robiła domową ciastolinę, była karmić kucyki, w ramach animacji poszukiwała z grupą w hotelu Czerwonego Kapturka i zrobiła swoją czapkę Gajowego.
Były też zajęcia zumby, w których dziewczynki (obie!) chętnie wzięły udział oraz świetnie zorganizowane zajęcia ruchowe dla dzieci na basenie – Wiki świetnie się na nich bawiła.
W ofercie była też część zajęć, z których ze względu na Mię i trochę nasze zmęczenie nie daliśmy rady już skorzystać – m.in. rodzinna Olimpiada Gier Dziwnych oraz gra w Podchody.
LOKALIZACJA IDEALNA DO SPACERÓW
Choć nam akurat niespecjalnie sprzyjała pogoda (dwa dni padało), to okolica jest wręcz stworzona do spacerów. Jest pięknie, otacza nas cisza i natura i mam ogromną ochotę wrócić tu latem, zwłaszcza, że hotel Zalesie ma prywatną plażę!
W sezonie letnim dostępna jest więc plaża, a także dmuchane zjeżdżalnie i trampoliny.
BASEN, WELLNESS & SPA
Niemal obowiązkowy punkt, który muszą mieć hotele, jakie wybieramy do projektu. Dla moich dzieci weekendowy wyjazd do hotelu to właśnie głównie codzienne, wieczorne harce na basenie, które dziewczynki uwielbiają.
W hotelu Zalesie Mazury Active SPA znajdziecie spory normalny basen do pływania ( są też zajęcia aquaaerobiku) oraz brodzik dla dzieci o głębokości ok. 50 cm wraz ze zjeżdżalniami.
Na basenie i w basenie jest bardzo ciepło, więc nie ma obawy, że dzieciaki zmarzną, a sama sala basenowa ma ogromne okna, przez które natura niemal wdziera się do środka, co dodatkowo pozwala się zrelaksować.
Spodobała mi się opcja dostępności leżaków na basenie, dzięki czemu np. spokojnie mogłam pójść z Wiki na animacje w basenie, które były w okolicach południa normalnie w sukience i poczytać książkę . Byłam obok na wszelki wypadek, ale nie musiałam z nią wchodzić do basenu – to było bardzo wygodne, bo zaraz potem leciałyśmy na obiad, więc wygodniej było mi przebrać i wysuszyć tylko ją, a także zabrać w torbie do jadalni tylko jej rzeczy z basenu. To ważna kwestia, na którą warto zwrócić uwagę wybierając hotel – z leżaków często korzystały też mamy z maluszkami, które trzeba było przytulić lub nakarmić albo z tymi, które w ogóle spały sobie spokojnie obok w gondoli, gdy starsze rodzeństwo szalało w basenie.
W Zalesiu znajduje się też strefa saun, z moją ulubioną sauną infraded. Co prawda ze względów logistycznych przy dzieciach porządnie skorzystałam z niej tylko raz, ale ogromnie poprawiło mi to samopoczucie i planując pobyt od nowa na pewno zrobiłabym tak, żeby wykorzystać tę opcję bardziej.
JEDZENIE
Na naszych wyjazdach jest to zawsze niemal główny punkt programu, jako, że oboje lubimy dobrej jakości jedzenie, a wyjeżdżamy, by odpocząć od codziennych obowiązków, w tym od gotowania. Zawsze zwracam uwagę na jakość składników i przygotowanie potraw oraz na to, na ile ze smakiem zjadają je dzieci ; )
I tutaj dajemy Zalesiu piątkę, bo faktycznie posiłki były bardzo zróżnicowane i smaczne. Co więcej, do śniadania i kolacji był m.in. pieczony na miejscu, przepyszny chleb na zakwasie. Ogromny plus także za codzienną dostępność świeżych pieczonych ryb na obiedzie, które były naprawdę smaczne, a także zróżnicowane dodatki – zarówno makaron, frytki jak i ziemniaki czy kasza. Ten wyjazd pozwolił mi odkryć pieczonego pstrąga saute w towarzystwie kaszy oraz marchewki z groszkiem i ten zestaw zdecydowanie dołącza do naszego menu w domu.
Menu na śniadanie i kolację było raczej standardowe i każdy spokojnie znalazł coś dla siebie. Część menu był przygotowana specjalnie z myślą o najmłodszych gościach, były więc płatki, gofry, naleśniki, tosty czy kakao.
INFRASTRUKTURA I WYPOSAŻENIE DOSTOSOWANE DLA NAJMŁODSZYCH
Już w recepcji na dzieci czeka specjalny podest, dzięki któremu mogą zostać obsłużeni jak każdy inny, dorosły gość przez Panią w recepcji. Tuż obok znajdziemy specjalny parking dla wózków, z którego wielu rodziców chętnie korzystało. Bez problemu dostaniemy tu łóżeczko dla dziecka, przewijak czy wanienkę, zabezpieczenia do kontaktów a w SPA możemy wykupić na pobyt szlafroki także dla najmłodszych (polecam tę opcję, nie dość, że wygodnie to dzieciaki wyglądają w nich PRZESŁODKO!).
Przy recepcji, oprócz króliczków, będących hitem wśród dzieciaków, znajdziemy również minibiblioteczkę oraz możliwość wypożyczenia gier na rodzinne wieczory.
W jadalni zawsze było wystarczająco dużo krzesełek dla maluchów i nie zdarzyło nam się na nie czekać, choć było sporo gości. Dostępna jest także specjalna zastawa dla maluchów, sztućce, śliniaki oraz miejsce do rysowania w jadalni, a napoje serwowane są w specjalnych podajnikach, z których dzieci bez problemów mogą je sobie nalać.
Na basenie suszarki do włosów są na różnych wysokościach, a w basenowej szatni jest także przewijak. Toalety również dostosowane są dla dzieci i w normalnych łazienkach zlew jest na tyle nisko, że 5-latka wygodnie mogła umyć ręce, z kolei w specjalnej toalecie jest również przewijak i nocnik. Urzekł mnie też fakt dostępności szlafroków dla dzieci – to jest tak słodki widok, że …ach! Zobacz 😉
Świetnym rozwiązaniem jest także fakt, że w hotelu znajdują się 2 jadalnie – na parterze i na piętrze. My średnio lubimy spożywać posiłki w gwarze, jaki zazwyczaj panuje w jadalniach, w których jest masa dzieci i możliwość jedzenia obiadu w jadalni na piętrze, w której było dużo ciszej była dla mnie bardzo wygodna.
PLACE ZABAW I MINI ZOO
Na terenie hotelu znajdziemy trzy place zabaw na zewnątrz, oraz sporą salę zabaw – Bajkolandię, a tuż obok niej salę, w której rodzice przez szybę mogą podglądać bawiące się dzieci, siedząc na wygodnych kanapach. Jest też osobna wydzielona salka z zabawkami dla najmłodszych gości.
Hitem jednak jest mini zoo, w którym znajdziemy króliczki, kozy, kury a także …kucyki i osiołka! Dla dzieci wychowywanych w mieście jest to nie lada atrakcja – zarówno dla kilkulatki, która konie kocha miłością bezgraniczną, jak i dla malucha, który czasem pierwszy raz w życiu na żywo widzi zwierzątka, które uczył się nazywać z książeczek. Dziewczynki były zachwycone i żałuję tylko, że nie było pogody, żeby mogły dłużej pourzędować na placu zabaw, choć bujanie obowiązkowo zaliczyliśmy : )
kurtki dziewczyn – Born2Be | buty – Bobux
POKOJE, WYSTRÓJ & CZYSTOŚĆ
Hotel jest urządzony dość spójnie w lokalnym stylu, znajdziecie tu więc sporo drewna, trochę cegieł i naturalne materiały. Pokoje są dość przestronne, raczej standardowo wyposażone, ale za to bardzo czyste – naprawdę nie można narzekać tutaj na to, na co w części hoteli przymykają oko. Łazienki były wręcz sterylnie czyste, tak samo pościele, ręczniki – nie było się w tej kwestii do czego przyczepić.
My nocowaliśmy w budynku A, ale ze względu na to, że przyjechaliśmy wieczorem, później już dziewczynki zrobiły rozgardiasz i w ogóle trafiliśmy na okres, kiedy było dość mało światła, zrobiłam dla Was poglądowe zdjęcie apartamentu rodzinnego w budynku B, które tak naprawdę powie Wam dużo o standardzie, bowiem pokoje niewiele się od siebie różnią, a jeśli już to głównie wielkością.
Jeśli szukacie miejsca na rodzinny reset i odcięcie się na chwilę od pędu świata to polecamy Wam Zalesie Mazury z czystym sumieniem. Spędziliśmy tam bardzo fajne, rodzinne 4 dni bez ruszania się dokądkolwiek. Z pysznym jedzeniem, spacerami, relaksem w saunach i na basenie oraz testowaniem przez dzieci dostępnych animacji. Przyjrzyjcie się bliżej dostępnym pakietom – może znajdziecie coś dla siebie ? : )
Piękne zdjecia i wspomnienia. Widać, że dzieciaki miały super zabawę. Też ostatnio przygotowaliśmy listę największych atrakcji dla dzieci na Mazurach. Mini Zoo wygrywa hehe
Bardzo piękne i urokliwe miejsce, Czy może polecić Pani inne miejsca na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, które warto odwiedzić w trakcie rejsu jachtem żaglowym lub motorowym? Razem ze znajomymi chcemy stworzyć taką mapę, która pomoże precyzyjnie zaplanować czas i maksymalnie wykorzystać czas spędzony w trakcie czarteru jachtu.
Niestety, na Mazurach byliśmy póki co tylko raz 🙂