Jak odpieluchować dziecko – w domyśle jeszcze najlepiej skutecznie, szybko, bez buntów i większych wpadek? To pytanie, które każdego roku, miesiąca, a nawet i dnia, zadają sobie tysiące z nas, mam. Osobiście, jako mama 2 i 6-latki, stwierdzam, że odpieluchowanie to coś, co do tej pory jawiło mi się zawsze jako najtrudniejszy do przeskoczenia skok miliowy w rozwoju malucha i doprawdy cieszę się strasznie, że dwukrotnie mam to już za sobą.
I to dwukrotnie jest szczególnie ważne, bo mając dwie córki tak różne, jakbym każdą sobie przywiozła z innej galaktyki, bardzo chciałam móc najpierw sprawdzić, czy da się z naszych sposobów na odpieluchowanie wyłuskać te elementy, które skutkują nie tylko przy dziecku anielsko grzecznym i strzelającym do mnie zdaniami złożonymi w wieku dwóch lat, ale też przy buntowniczce, przekornej z natury i bardzo, ale to bardzo upartej 🙂 Przy okazji, uzupełnię Wam ten wpis o fajne gadżety, które nam się przydają, które pomogły i nieraz wręcz ratowały życie.
Wiem, że wiele z Was szuka u mnie właśnie życiowych myków, trików i sposobów… W momencie, gdy wspomniałam na stories, że zabrałam się za odpieluchowanie Miśki, dosłownie zapchałyście mi skrzynkę wiadomościami i stąd dzisiejszy wpis – nieplanowany, ale w odpowiedzi na Wasze pytania i prośby.
Nim jednak przejdę do meritum, chcę Cię uczulić na jedną bardzo, ale to bardzo ważną rzecz. Skonsultowałam część rzeczy, o których tu napiszę ze specjalistami (m.in. fizjoterapeutą, psychologiem), ale wciąż piszę to z perspektywy mamy, bazując na własnych doświadczeniach z dwójką moich dzieci i choć staram się wyłuskać z tego najbardziej uniwersalne rady, które wg mnie przydadzą się każdej z Was, to miej świadomość, że w tym temacie nie ma chyba jednego słusznego rozwiązania.
Moim zdaniem kluczem do sukcesu w odpieluchowaniu ( i w ogóle) jest słuchanie i obserwowanie swojego dziecka oraz podążanie za jego naturalnym rytmem.
JAK ODPIELUCHOWAĆ DZIECKO – błędy, których warto unikać
Przede wszystkim nie można tego robić zbyt szybko, bo skończy się to frustracją dla obu stron, a może mieć też poważniejsze konsekwencje. Dziecko do pewnego wieku ( ok. 2 lat) nie jest w stanie wg fizjoterapeutów jeszcze zapanować nad zwieraczami, więc w sumie z góry możemy być skazani na porażkę.
Co więcej, sam fakt, że posadzone po drzemce na nocnik roczne dziecko zrobi siku do nocnika, wcale nie świadczy o tym, że jest gotowe, a z kolei sadzanie dziecka na nocnik na siłę i zachęcanie do załatwiania się na siłę (albo gdy dziecko robi siku na siłę, bo podświadomie chce zadowolić rodziców lub pobudzić ośrodek nagrody w mózgu np. uruchamiając melodyjkę w nocniku), może skutkować przeciążeniem napięcia mięśni, które w dorosłym, późniejszym życiu może skutkować nawet problemami z nietrzymaniem moczu. To takie bardzo skrótowe wytłumaczenie tego, czego dowiedziałam się od przyjaciółki fizjoterapeutki.
Po trzecie, presja. Pamiętaj, że mózg dziecka bardzo intensywnie się uczy i koduje pewne rzeczy. Dosłownie – konkretne sytuacje, miejsca, zdarzenia, doświadczenia, zostawiają po sobie konkretny ślad w mózgu w postaci połączeń nerwowych (w dużym uproszczeniu). Zniechęcenie dziecka do nocnika/ toalety lub wywołanie silnie nagatywnych z nim skojarzeń może sprawić, że maluch nabawi się awersji do nocnika na długie miesiące i nici z odpieluchowania.
Po czwarte – nieodpowiedni życiowo moment. Odpieluchowanie dziecka wymaga trochę czasu i … no cóż, 100 % uwagi. To jest czas, kiedy Wasze życie chwilowo kręci się wokół „chcesz siusiu?” i biegania do łazienki w tempie strusia pędziwiatra. Gdy ściągniesz dziecku pampersa nagle jakoś podświadomie wiesz, że od wczoraj nie zrobiło jeszcze dwójki, więc każde chowanie się w kąt zwiastuje nieprzyjemną wpadkę; widzisz potrzebę biegnięcia do łazienki za każdym razem, gdy maluch przestąpi z nogi na nogę itd. Lepiej więc chociaż na te kilka dni ograniczyć wyjścia z domu, wyjazdy i jakieś absorbujące aktywności.
Jak SKUTECZNIE odpieluchować dziecko? – co zadziałało u nas, dwukrotnie
Obserwacja dziecka i odpuszczanie – zarówno za jednym jak i drugim razem próbowałam odpieluchować dziewczyny w okolicach 1,5 roku i w obu przypadkach skończyło się to fiaskiem. Nie były gotowe, totalnie. Jedną bawiła „woda” na podłodze i cieszyła się, że może robić „chlap”, a druga zwyczajnie nic sobie nie robiła z tego, że mama musi ją przebrać kilka(naście) razy dziennie. Dla mnie to był znak, by odpuścić.
Rozmowy, dużo tłumaczenia i tematycznych książeczek. U nas to jest klucz niemal do wszystkiego. Nauczyłam się naprawdę długo i obrazowo opowiadać dzieciom o tym, co je czeka w jakiejś sytuacji albo o zmianach, które się zbliżają i to naprawdę przynosi efekty. Mijeńce teraz tłumaczyłam, że jest już dużą dziewczynką, nie ma już smoczka jak dzidzia, nie jest już bobasem i musimy zmienić pampersa na majtki. U Wiki dosłownie momentalnie zadziałał argument, że w pampersie nie będzie mogła pójść do przedszkola, ale przy Miśce, która nadal nie jest zachwycona, gdy wspominam o wrześniu, darowałam sobie wyrabianie jej skojarzeń pomiędzy tymi odpieluchowaniem a przedszkolem. Czytałyśmy książeczki (niżej pokażę Wam jakie), wałkując temat naprawdę tysiące razy aż po pewnym czasie zauważyłam, że Mała załapała kiedy robi siku i to był u nas pierwszy etap do odpieluchowania – kilka dni, gdy zmieniałam jej pampersa po każdym siku, bo nie potrafiła zawołać wcześniej tylko tuż po fakcie, ale już uznawała to za dyskomfort. Nie pytajcie … 😉
Po trzecie przykład, czyli Mija chodziła często do łazienki zarówno ze mną jak i z siostrą i obie tłumaczyłyśmy jej wciąż to samo.
Sukcesy po drzemce.
Kolejny etap to „wysadzanie” dziecka niedługo po drzemce i po przebudzeniu rano. Musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby chwilę zatrzymać Mię na nocniku, ratowałam się bajkami, ale dzięki temu udało mi się ją nauczyć wyłapywać momenty, gdy chce jej się siku i co po tym następuje oraz, że kiedy dzieje się to do nocnika to jest super. Najpóźniej tutaj też polecam przerzucić się na tzw. „pantsy”, które można ściągać jak majtki, kiedy dziecko najpierw tysiąc razy podniesie fałszywy alarm, by potem załatwić się z powrotem w pieluszkę. Pantsy można wygodnie zdjąć i założyć ponownie, a jednocześnie nadal spełniają funkcję pieluchy.
Gdzieś w międzyczasie milion razy zadałam pytanie „jak będziesz chciała siusiu, to jak musisz zawołać?” i za każdą dobrą odpowiedź nagradzałam uśmiechem i dobrym słowem 😉
Finał odpieluchowania zaplanowałam na taki trochę luźniejszy czas, gdy wiedziałam, że nie będę musiała się koniecznie nigdzie ruszać z domu i mogę poświęcić dużo więcej uwagi dziecku * (*no naciągane to, że mogę, ale wiedziałam, że muszę odpieluchować Małą teraz, bo od września przedszkole, więc po prostu stało się to wyższym priorytetem niż wszystkie inne ważne sprawy). No więc…
JAK ODPIELUCHOWAĆ DZIECKO? Jak ja to zrobiłam?
Po całym wstępie, który powyżej, kiedy już przygotowałam samą siebie psychicznie na tę batalię i wszystkie wpadki, które mogą wydarzyć się po drodze, poinformowałam moje dziewczę, że oto skończyły się nam pampersy, nie ma więcej w sklepie i czas założyć majtki. Po tym jakiś milion razy powtórzyłam, że ma na sobie majtki, a nie pieluszkę i musi wołać siusiu, zamieniając to stwierdzenie co jakiś czas w pytanie „chcesz siusiu?” (którego mam wrażenie dziecko po kilku dniach zaczyna nienawidzić :P) i poszłam na żywioł, kontynuując wcześniejsze sposoby, czyli dużo rozmawiając, dając przykład, wysadzając po drzemce i kontynuując powtarzanie wciąż tego samego.
Później poszło już dość sprawnie, w ciągu tygodnia wpadki jestem w stanie policzyć na palcach u rąk i zdecydowanie z dnia na dzień ich ilość malała.
Jedyny trudny krok później, to obserwacja dziecka i wyłapywanie „dwójek” zanim dziecko ukryje się w kącie i sposobem podobnym jak przy siusiu nauczenie go tak, że właściwym rozwiązaniem jest załatwianie tej sprawy na nocnik ( a najlepiej bezpośrednio do toalety, wierz mi ;))
ODPIELUCHOWANIE – co jeszcze jest ważne?
- konsekwencja – naprawdę nie miałam więcej pampersów, by mnie nie kusiły; miałam przygotowany milion gatek „na stratę” i przekonanie, że jeśli zabraknie to pojadę kupić nowe – majtki, nie pampersy 😉 To daje dziecku dodatkowe poczucie bezpieczeństwa i wzmacnia zaufanie. Jestem zwolenniczką tej metody, bo zrobiłam tak dwukrotnie zarówno z odstawieniem smoczka, nauką samodzielnego jedzenia jak i odpieluchowaniem. Tak i kropka. Dzieci wbrew pozorom łatwo adaptują się do nowych sytuacji właśnie wtedy, gdy niespecjalnie mają inny wybór.
- cierpliwość – najgorsze co możesz zrobić to nakrzyczeć na dziecko, że nie zawołało… Niestety. Mnie też puszczały nerwy, ale musisz zachować spokój nawet jeśli twoje dziecko podczas wizyty w Ikei jednak znajdzie jakiś kąt i wykorzysta Twoje 5 minut nieuwagi na przygotowanie dla Ciebie niespodzianki w postaci dwójki, z którą będziesz musiała sobie poradzić. Tylko spokój Cię uratuje 😉
- podejście do wszystkiego jak do naturalnego procesu – nie ma wyjątkowych nagród za zrobienie siku, wg opinii fizjoterapeutów nie są również dobre grające i świecące nocniki, bo one właśnie wyrabiają w mózgu pobudzenie ośrodka nagrody, a potem dziecko może się zmuszać do załatwienia się „dla melodyjki”, szkodząc sobie tym samym na przyszłość.
- dobre przygotowanie – dziś jest dostępna naprawdę masa fajnych gadżetów, które czynią odpieluchowanie łatwiejszym. Specjalnie dla Was przetestowałam kilka, które wydały mi się najciekawsze i naprawdę godne zakupu.
GADŻETY, KTÓRE UŁATWIĄ CI ODPIELUCHOWANIE DZIECKA
- Nocnik – oczywista oczywistość i jeśli akurat nie masz budżetu, pewnie wystarczy i jakiś najtańszy (choć zwróć uwagę na stabilność!), ale testując wszystkie możliwe opcje, szczerze polecam Ci TAKI (klik) ze zdjęcia poniżej. Po pierwsze jest trochę wyższy niż standardowy nocnik i dziecku wygodniej się siedzi, po drugie ma bardzo wygodny wyjmowany wkład z lejkiem, który ułatwia rozprawienie się z zawartością, po trzecie, później może być nakładką na sedes, a jeszcze później podwyższeniem do mycia rączek, a po czwarte ma jeszcze uchwyt na papier toaletowy i schowek na mokre chusteczki. I jest bardziej smart, bo posłuży długo : ) Do kupienia TUTAJ, jest różowy i zielony.
- Nocnik turystyczny Pottete – może być również nocnikiem domowym, choć my w domu raczej go nie używamy. Niezastąpiony, jeśli gdzieś się wybieracie, bo w ostateczności wystarczy na nim zainstalować nawet jednorazową reklamówkę i dziecko może się w sumie załatwić gdziekolwiek. I jeśli wydaje Ci się, że to wydatek tylko na chwilę, to wierz mi, że jeśli będziesz się wybierać z dziećmi na plażę, to przyda się i starszakom, jeśli do toalet jest ładnych kilkaset metrów. Można do niego dokupić jednorazowe wkłady jak i wkład silikonowy. Wszystko do kupienia TUTAJ
- Wodoodporny pokrowiec na fotelik samochodowy – myślę, że nie wymaga tłumaczenia 🙂 Do kupienia TUTAJ
- Majtki treningowe Zoocchini – mój hit! Są zwykłymi majtkami, ale ze wzmocnioną strategiczną częścią, dzięki czemu, nawet jeśli dziecko trochę popuści to nie mocno minimalizują straty. Podoba mi się w nich to, że z jednej strony jednak nie zastępują pieluchy i dziecko ma świadomość, że przydarzyła się wpadka, ale z drugiej zapewniają mi większy spokój np. na spacerach czy nocą. Do kupienia TUTAJ, w różnych wzorach i rozmiarach.
- Woreczek mokre/suche – niezastąpiony w wielu sytuacjach, ale przy wszelkich wyjściach w trakcie odpieluchowania szczególnie. W jednej części można trzymać suche rzeczy, a w razie wpadki mamy specjalnie wyizolowane miejsce na mokre rzeczy. Mamy TEN ze SkipHop i bardzo go lubię, jest też jednym z ulubionych gadżetów na plażę i basen z dziećmi : )
- Mokre chusteczki, które można spuszczać w toalecie. Wynalazłam je ostatnio w Rossmanie i po stokroć rekomenduję z wiadomych chyba przyczyn.
- Książeczki o odpieluchowaniu, sprawdzone przez nas :
– „Nocnik nad nocnikami”; w sposób najbardziej fizjologiczny i naturalny mówi o odpieluchowaniu
– „Kicia Kocia, Nunuś i nocnik” – ulubiona Mii
– Siku na nocniku. Krok po kroku– fajne rymowanki, które Miśka też polubiła+ Podobno świetne, ja nie zdążyłam sprawdzić:
– Marysia żegna pieluszkę
– Ale Kupa! Co masz w pieluszce?
ODPIELUCHOWANIE – co z wyjściami i nocą?
Zapewne nie ma idealnego rozwiązania, więc przedstawię Ci dwie szkoły. Ja sama wiedziałam, że w momencie odpieluchowania moje dzieci już od jakiegoś czasu budziły się z suchym pampersem, więc będąc konsekwentną nie zakładałam pampersa także na noc, za to pilnowałam, by zaraz po przebudzeniu posadzić nawet taką półśpiącą na nocnik. Jeśli zamierzasz pójść moim tropem, to polecam dorzucenie do gadżetów jeszcze wodoodpornego ochraniacza na materac, bo wpadki mogą się zdarzyć. ALE – wiem, że wielu specjalistów mówi, że nocne moczenie zdarza się dzieciom nawet 3-4 letnim i myślę, że tu naprawdę musicie podejść do malucha indywidualnie, podejmując tę decyzję. Natomiast na wyjścia nie zakładaliśmy pampersów, wyjątkiem jest u nas wyjście na basen i czasem na plażę, gdzie jeszcze dla własnego spokoju wciągam Mii splashers’a, ale ten rodzaj pampersa jest jej znany po prostu jako „majtki na basen”, więc zazwyczaj i tak podczas wizyty na basenie chodzimy zwyczajnie do łazienki : )
Nie mam pewności, że moje metody zadziałają u wszystkich, ale mam nadzieję, że pomogą niejednej z Was.
Uda się! Trzymam za Was kciuki : )
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli dasz mi o tym znać w komentarzu i podzielisz się nim ze znajomymi : )
My właśnie odpieluchowujemy. Synek z sikaniem nie ma problemów, nawet na noc nie zakładam mu pieluchy. Problem jest z „dwójeczka” – synek gdy czyje że nadchodzi prosi o założenie pieluchy i nawet nie ma mowy żeby spróbował na nocnik:(
Moniko a możesz zdradzić jeszcze sposób na odsmoczkowanie? Jaki jest odpowiedni wiek na to i jakie są Twoje metody?
Wiek na pewno jest różny dla każdego dziecka. Wydaje mi się, że najłatwiej w okolicach roku nim dziecko się mocno przyzwyczai, ale też sama nigdy tego tak szybko nie dokonałam 😉 U mnie poszło w okolicach 2 urodzin, dwukrotnie. Ucięłam końcówkę i poszło…ale dostałam o to tyle pytań po poście o odpieluchowaniu, że chyba napiszę o tym wpis : )
Dziękuję bardzo :*
Świetny, bardzo treściwy wpis! 🙂
U nas temat na tapecie od dłuższego czasu, ale staram się nie robić z tego afery i podejść bez spięcia. Dużo czytamy i tłumaczymy. Widzę już postępy, ale mam zamiar rozprawić się z pieluchą w sierpniu, kiedy będę na urlopie, a córeczka będzie miała wolne od żłobka. 🙂
Chyba czas kupić Luli książeczki tematyczne… Bo jakoś tematu ruszyć nie mogę… 😉
ja byłam zmotywowana tym, że Mia się dostała do przedszkola i wiem, że miałam deadline na ogarnięcie tematu do września
Teraz tak sobie pomyślałam, że chyba fajnie mieć taki deadline. W sensie bardziej zmotywowanym się jest – i nie ma zmiłuj ?