I jak – zachęciłam Cię poprzednim wpisem do gruntownych życiowych porządków? Masz już listę rzeczy, którą chciałabyś zmienić w swojej codzienności?
Dziś czas pomyśleć o tym, co sprawia, że jesteś szczęśliwa i żyje Ci się lepiej. To twój cel lub pośrednio twoja motywacja i jednocześnie klucz do wytrwania w późniejszym działaniu. Jak dobrze ogarniesz ten punkt, to przed nami już „tylko” plan działania i do dzieła! ; )
Znajdź swoje prawdziwe „dlaczego?” – MOTYWACJA
Zanim przejdziemy do planowania, analizy i działania, musisz odpowiedzieć sobie na jedno z moich ulubionych pytań 🙂 Domyślasz się już pewnie, prawda?
Tak.
Po co i dlaczego chcesz takich, a nie innych zmian?
Nie ograniczaj się i pamiętaj, że musisz być ze sobą szczera – to absolutna podstawa. Jeśli nie znajdziesz swojej takiej prawdziwej motywacji i tego, co sprawia, że jesteś szczęśliwa, odpowiedzi na pytanie DLACZEGO właściwie chcesz dokonać tych zmian to prędzej czy później odpuścisz.
I nie martw się jeśli masz inną motywację, niż wydaje Ci się, że „powinnaś mieć”.
Ja dla przykładu ponad wszystko cenię święty spokój i całkowitą wolność w decydowaniu o wszystkim, co robię i co ma wpływ na moje życie, więc w bardzo wielu aspektach mam kompletnie inną motywację niż mogłoby się wydawać wielu postronnym i wbrew pozorom nie robię niektórych rzeczy ani w imię jakiejkolwiek poprawności, ani z potrzeby stabilizacji, ani „dla dobra dzieci”, ale głównie właśnie dla świętego spokoju.
Kilka namacalnych przykładów dla lepszego zrozumienia :
- chcę schudnąć 12 kg i doprowadzić swoje ciało do stanu zadowalającego, bo uwielbiam rzeczy piękne, jestem estetką, a większość ubrań w moim odczuciu lepiej leży na osobach szczuplejszych niż ja 😉 Robię to dla zaspokojenia mojego „poczucia estetyki z samą sobą” i dla wygody, bo wtedy łatwiej jest mi się ubrać, gdyż większość rzeczy na mnie pasuje i zakupy przestają być koszmarem. Owszem, robię to także dla zdrowia, dla lepszej kondycji, dla pokazywania dzieciom zdrowszego stylu życia, ale to nie jest moja główna motywacja.
- chcę budzić się kilka minut przed dziećmi i na spokojnie rozpocząć dzień dlatego, że wyrwana z łóżka na szybko chodzę wściekła przez cały dzień, pęka mi głowa, moja produktywność oscyluje w okolicach zera, a ja mam nastawienie z cyklu „bez kija nie podchodź” i cierpliwość na poziomie – 100000. Wcale nie dlatego, że chcę bardziej produktywnie wykorzystać dzień albo zrobić rodzinne śniadanie na punkt 7-mą rano – bullshit, uwielbiam spać długo, a potem siedzieć do nocy i to jest mój najefektywniejszy system pracy, a śniadania mogłabym jeść koło południa i to w łóżku, bo wcześnie rano to ja i tak jestem nieżywa.
Można? Jasne, że można. Póki nikomu tym krzywdy nie robisz, to kto Ci zabroni mieć własną motywację, skoro ona i tak jest tak naprawdę TYLKO DLA CIEBIE ?
Masz prawo tak właśnie czuć i już
Nie bój się tego i nie tłumacz się sama przed sobą, dlaczego czujesz tak, a nie inaczej. Po prostu masz prawo tak właśnie czuć i już. To, że wszystko o czym marzysz albo co Ci przeszkadza nie jest idealnie dopasowane do tego, czego oczekują ludzie dookoła albo „pod dzieci” to, po pierwsze, nie Twoja wina.
Pamiętaj, że o ile nie robisz ludziom krzywdy i nikt na tym nie cierpi, to masz prawo żyć tak jak Tobie się podoba i jak Ty uważasz za słuszne – jeśli ktoś ma z tym problem, to ON ma z tym problem nie Ty i to ten ktoś powinien ten problem rozwiązać, a nie Ty.
Po drugie, nikt z nas nie pełni w życiu tylko jednej roli – jesteśmy nie tylko mamami, ale też córkami, siostrami, przyjaciółkami, żonami czy partnerkami. Często dodatkowo pracujemy lub prowadzimy własny biznes albo po prostu mamy jakąś pasję i pełne prawo do tego, żeby naszego życia nie ograniczać tylko do jednego aspektu.
Są rzeczy, które w życiowych porządkach będą ważne dla całej rodziny i wszyscy odczują efekty, ale są też takie, które będą ważne tylko dla Ciebie i to jest OK. Masz prawo mieć kawałek własnego świata, serio. I – co ważne – dbanie o tę przestrzeń powinno być gdzieś na górze listy codziennych priorytetów a nie na szarym końcu, którego i tak nigdy się nie realizuje, bo doba jest za krótka.
Pamiętaj, że są rzeczy na które nie masz wpływu
Jest takie powiedzenie, które bardzo lubię – zawiśnie chyba nawet w galerii plakatów na wiosnę w salonie.
„Jeśli czegoś nie lubisz – zmień to. Jeśli nie możesz tego zmienić – nie narzekaj”
Są po prostu rzeczy, na które nie mamy wpływu. Możesz nie lubić swojej stopy w rozmiarze 42 albo tego, że marzą Ci się duże błękitne oczy, a masz głęboko osadzone i ciemne, ale to są rzeczy, na które raczej wielkiego wpływu nie masz. Nie zmienisz też pór roku i charakterystycznych dla nich stanów pogodowych (choć opcjonalnie możesz spędzać czas tam, gdzie akurat pogoda Ci pasuje) – naprawdę zamierzasz przez całą jesień i zimę wegetować, zamiast naprawdę żyć?! Świetny post w tym temacie popełniła niedawno Kameralna, polecam!
Weź listę, wykreśl tego typu rzeczy, a potem o nich zapomnij. Skoro i tak nic nie możesz z nimi zrobić, to nie ma sensu zawracać sobie nimi głowy : )
W następnym poście zrobimy plan – jesteś bliżej niż dalej, wiesz? Moje „dlaczego” to święty spokój, to „tak jak ja chcę”, to wolność, bliskość, wartość i rodzina, a Twoje?
KOMENTARZE PRZENIOSŁAM TUTAJ – dołączysz?