Intensywnie myślę ostatnio o świadomym życiu – o wyborach i ich konsekwencjach. Analizuję pewne utarte przekonania i negatywne konsekwencje, których wszyscy dookoła nie chcą chyba zauważać. Myślę o tym, jak wiele dobrego wprowadziły w nasze życie pewne zmiany myślenia i chyba „dojrzałam w sobie” do tego, by zacząć Ci o nich tu opowiadać, nawet jeśli trochę wbijam kij w mrowisko… może ktoś musi ?
Chcę dziś opowiedzieć Ci o tym, dlaczego moje dzieci pod choinkę dostaną także używane zabawki i dlaczego warto podejść do tematu szerzej i chwilę zastanowić się nad tą ideą.
Tak, dobrze widzisz. Zamierzam uświadomić Ci, dlaczego warto przyjrzeć się w życiu pewnym kwestiom uważniej – wcale nie tylko wtedy, gdy na nowe zabawki nie możemy sobie pozwolić, bo wbrew pozorom, pieniądze mają w tej całej sprawie drugorzędne znaczenie, wiesz?
HISTORIA PEWNEGO STOLICZKA, KTÓRA ZMIENIŁA WSZYSTKO I SŁÓW KILKA O ZABAWKACH, KTÓRE MOGŁY MI ZABIĆ DZIECKO
Pozwól, że zacznę od pewnej krótkiej historii. Otóż, pamiętam jakby to było wczoraj okres sprzed 2-3 lat, kiedy to sytuacja zmusiła nas do bardzo, ale to bardzo skrajnego zaciskania pasa, a drogie prezenty pozostawały gdzieś daleeeeko w sferze marzeń. Dziś pomaga mi to ogromnie doceniać to, co mam – mimo, że wciąż mam niewiele i do psychicznego komfortu i świętego spokoju długa i wyboista droga przed nami. To był trudny czas, ale jednocześnie bardzo wartościowy, bo uświadomił nam, jak wiele rzeczy dookoła to tylko bezsensowne przekonania, niemające poparcia w logice i faktach. Pamiętam, gdy przez kilka miesięcy z 50 zł tygodniowo na życie odkładałam po 4-5 zł, by móc zorganizować święta albo móc dać Małej jakiś chociaż prezent. Jednocześnie to był czas, gdy na potęgę rozpadały się w domu różne chińskie zabaweczki, które gdzieś po drodze dostała od różnych osób i moment, który zapamiętam na zawsze, gdy znalazłam w jej pokoju mega ostry kawałek plastiku, który odprysnął od jednej z takich właśnie zabawek. Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdybym to nie ja go znalazła, a roczniak pakujący wszystko do buźki … Od tamtego momentu niezwykle rozważnie podchodzę do pojawienia się w naszym domu jakiejkolwiek nowej zabawki.
Niedługo po tym zdarzeniu zbliżał się roczek Wiki i wpadłam na pomysł genialny (jeszcze o tym nie wiedząc), a udało nam się go zrealizować dzięki temu, że pomogli nam przyjaciele, nie mający w głowach utartych przekonań, tylko kierujących się logiką. Otóż – bardzo chciałam dla Wiki interaktywny stoliczek konkretnej znanej marki. Widziałam jak się nim bawiła w sklepie, znałam jakość wykonania, wiedziałam, że będzie jej służył. Miałam również świadomość, że kosztuje koło 300 zł i żadna z osób zaproszonych na urodziny nie będzie w stanie wydać takiej kwoty, a nawet więcej – sytuacja była wtedy taka a nie inna, że nawet zrzutka mogła nie starczyć. Wpadłyśmy więc z moją Emi na pomysł, żeby poszukać tego stoliczka używanego. Udało się – jak dobrze pamiętam to za ok. 120 zł, a zabawka była jak nowa, dosłownie.
EFEKT I WNIOSKI ?
W efekcie zamiast kilku kolejnych malutkich przytulanek albo pierwszego lepszego czegoś, na co pozwala przeciętny budżet ( te „przytulanki” to podstawowy prezent większości osób, które odwiedzają dzieci mam wrażenie), moja córka na roczek dostała zabawkę, która:
- Naprawdę ją interesowała i zajmowała
- Była bezpieczna i dobrze wykonana
- Nauczyła ją wielu rzeczy ( zabawka interaktywna)
- Służyła nam idealnie przez jakiś rok, a potem – wciąż jak nowa – zaczęła służyć innemu dziecku, a Wiki za pieniądze z jej sprzedaży dostała swoje pierwsze komplety puzzli (swoją drogą też używane – Djeco)
Chciałam Ci tą opowieścią zwrócić uwagę na pewną rzecz. Zauważ, że jedna, używana zabawka SŁUŻYŁA dziecku, spełniała swoją rolę, rozwijała, a jeszcze na koniec (dzięki temu, że była to rzecz wysokiej jakości) pozwoliła na to, by zamienić ją, gdy przestała być użyteczna na inną zabawkę, odpowiednią dla aktualnego etapu rozwoju i dalej rozwijającą zdolności i wiedzę dziecka.
ZASTANÓW SIĘ
Czy zrobiłoby to 5 niepotrzebnych pluszaków? Nie, bo po chwili tylko by się kurzyły. Czy pozwoliłyby na to pierdołkowate zabawki po 15-20 zł? Nie, bo większość z nich psuje się po pierwszym mocniejszym uderzeniu o ziemię, powodując tylko płacz i frustrację dziecka ( Z tego miejsca wspominam 3 pierwsze edukacyjne laptopy z kształtami za złotych 20-30, które wylądowały w śmieciach po 2-3 dniach od zakupu każdy…nigdy więcej!)
MIEĆ WIĘCEJ ZA MNIEJ
Co więcej – kupowanie używanych zabawek ma sens nie tylko wtedy, gdy na nowe nie możemy sobie pozwolić. To zwyczajnie sposób na to, by mieć więcej za mniej. Pomyśl tylko – dziecko za chwilę ma roczek. Załóżmy, że bliscy spokojnie mogliby kupić nawet kilka nowych, drogich markowych zabawek typu stoliczek edukacyjny, jeździk czy skoczek. Albo w przypadku młodszego dziecka leżaczek czy krzesełko do karmienia. Ale jeśli TE SAME ZABAWKI, często w takim samym stanie jak te nowe, tyle tylko, że bez oryginalnego opakowania, mogą Twojemu dziecku sprezentować za pół ceny, to czy nie wolałabyś drugiej połowy tej kwoty dostać choćby w postaci bonów do jakiejś sieciówki, bo dziecko tak małe przecież rośnie w zastraszającym tempie? Albo dołożyć do bezpiecznego fotelika RWF?
Może warto powiedzieć głośno, że używane zabawki są ok. Nawet na prezent. Są po prostu bardziej przemyślanym zakupowym wyborem.
Idąc dalej – w momencie, gdy masz w domu np. roczniaka i czterolatkę, tak jak my, zapewne wiesz, że o ile roczniak nie ma żadnych marzeń prezentowych, o tyle kilkulatka ma je mocno sprecyzowane. I ona marzy o naprawdę konkretnych rzeczach, często od kilku miesięcy. Często są to też drogie rzeczy. Czy roczniak jakkolwiek ucierpi, jeśli dostanie tę samą rzecz, ale bez oryginalnego kartonu, za to o połowę tańszą, a dzięki temu część budżetu można przeznaczyć na spełnienie marzeń starszego dziecka? Nie sądzę.
Co więcej – jeśli zabawki dla czterolatka wciąż można kupić używane połowę taniej, to nadal jestem za kupieniem używanych (jeśli są sprawne i w super stanie), bo dzięki temu można spełnić nie jedno a dwa czy trzy marzenia za tę samą kwotę wydaną z budżetu. Ot, ja dla przykładu intensywnie monitoruję internet w poszukiwaniu Starlily w dobrej cenie 😉
Proste, prawda? Ale NAJWAŻNIEJSZE na koniec.
…I STARASZ SIĘ BARDZIEJ
Mocno ostatnio mnie mierzi, jak bardzo ludzie stają się obojętni na siebie nawzajem. Jak niewiele rodzice czy dziadkowie wiedzą o swoich dzieciach czy wnukach, rodzeństwo czy małżeństwo o sobie nawzajem. I powiem Ci szczerze, że dla mnie kupienie takiego używanego prezentu ma o wiele większą wartość niż przyniesienie tego nowego. Piszę prezentu, bo przecież nie musi to być tylko zabawka – załóżmy, że marzy Ci się ekspres choćby na kapsułki i nowego Ci przyjaciółka/mąż/mama nie sprawi, ale ogarnie na olx używany za 30 zł i dorzuci komplet kapsułek z ulubioną latte czy moccą – czyż to nie piękne? Pomyśl tylko – zadaje sobie trud, żeby dowiedzieć się o czym obdarowywana osoba marzy, a potem nie odpuszcza spełnienia tego marzenia ze względu na ograniczony budżet tylko szuka sposobu jak je spełnić POMIMO jakiegoś problemu po drodze. Poświęca swój CZAS na znalezienie określonej rzeczy używanej, jedzie po to lub ogarnia wysyłkę, a na koniec jeszcze pięknie pakuje. O ile więcej w takim prezencie jest serca przecież!
W tym miejscu ogromne ukłony dla naszych przyjaciół i znajomych, bo jak tak sobie siedzę i analizuję 4,5 roku życia z dzieckiem u boku, to właśnie oni – pomimo młodego wieku, bo w większości to nadal studenci – praktycznie zawsze jak dawali mojemu dziecku jakikolwiek prezent to widać było, że zadawali sobie pytanie „komu to daję, co ten ktoś lubi, po co to robię?”. I bez względu na to, czy to była różowa Kinder niespodzianka ( bo taką woli), czy mały kucyk MLP, bo je uwielbia, czy książka, o której już sama opowiedziała mojej przyjaciółce, a ta pamiętała, czy Arielka, którą chciała dostać – zawsze widziałam z ich strony wyjście z inicjatywą i proste pytanie – czy czegoś potrzebujesz dla niej? Czym ona się teraz bawi, co by chciała dostać? To jest najpiękniejsze w prezentach.
Jeśli wciąż Cię nie przekonałam …
Kupowanie używanej zabawki pozwala dbać o środowisko.
Kupienie używanej zabawki sprawia, że w jakiś sposób pomagasz osobie, od której coś odkupujesz – albo ma na nową zabawkę dla dziecka, bardziej adekwatną do wieku; albo akurat dorzuciła do zimowej kurtki albo zwyczajnie zwolniłeś jej trochę miejsca w domu.
Kupowanie i dawanie używanych rzeczy, a także rozmowa na ten temat z dziećmi i tłumaczenie im tego, buduje pokolenie świadomych konsumentów, dla których wartość, jakość i przydatność jest ważniejsza niż cena, metka i kawałek oryginalnego kartonu.
NOWE, MĄDRE I WARTOŚCIOWE TRADYCJE
Tak się zastanawiam, czy wciąż masz wątpliwości? Może warto zaryzykować i wprowadzić choć jedną nową, pożyteczną tradycję? Niech nasze pokolenie też zostawi coś po sobie – coś wartościowego. Ideę na to, jak żyć lepiej, mądrzej i bardziej, a nie jak marnować jedzenie, gotując 12 potraw na 2 dni dla 3 osobowej rodziny.
Nie sztuką jest wejść do sklepu, zapłacić za pierwszą lepszą rzecz i wręczyć bezduszny podarunek w kupionej w marketowym stoisku ozdobnej torebce…
I choć nadal chcę polecać Ci fajne rzeczy, pokazywać inspiracje prezentowe i będę to robić z uporem maniaka, bo wiem, jak wiele z Was często korzysta z moich rekomendacji, to chcę też zwrócić uwagę na to, żeby nie rezygnować z chęci posiadania danej fajnej rzeczy tylko dlatego, że cena nowej przerasta nasze możliwości.
Mam ogromną nadzieję, że ten wpis skłoni Cię po prostu do przemyśleń. Może już masz podobne zdanie i tym, że ja wypowiedziałam ten niepopularny pogląd „na głos” zachęcę Cię do propagowania takich rozwiązań, a może dopiero zasieję w Twojej głowie myśl, że warto rozważyć ten tok myślenia.
Nie ważne.
Jeśli udało mi się sprawić, że choć na chwilę zaczęłaś analizować i myśleć o tym, osiągnęłam swój cel. Wierzę, że ludzie dookoła chcą żyć bardziej, być bardziej ze sobą i dla siebie, tylko niektórzy zwyczajnie się trochę pogubili w pędzącym świecie władzy i pieniądza.
Trafiłam tu przez przypadek, chociaż wpis jest sprzed 6 lat. Z perspektywy czasu mogę napisać, że darowanie używanych zabawek jest coraz bardziej popularne. Prowadzę od kilku lat szpital dla lalek i pluszaków. Naprawiam w nim zabawki, które stają się wielopokoleniowym prezentem. Lalki, misie, przekazują młodszym pokoleniom dziadkowie i rodzice. To piękne. Nawet jeśli zabawka jest mocno zniszczona, w szpitalu można doprowadzić ją do stanu prawie idealnego. Nawet nowocześni rodzice nie mają obaw przed podarowaniem takiej zabawki swojemu dziecku. Co więcej, jest to jeszcze wspanialsza zabawka niż kupiona obecnie w sklepie bo jedyna w swoim rodzaju a do tego z piękną historią.
Mam taki układ z siostrą, że jej dzieciom kupuję używane ciuchy i zabawki. Jestem eko, lubię rzeczy dobrej jakości i nie lubię przepłacać. Jestem też dobra w wyszukiwaniu takich rzeczy na portałach, w ciuchlandach, w licytacjach. Ona mi mówi, co dzieci potrzebują, a ja spełniam ich zachcianki, Czasem dostaję na to dodatkowy budżet od niej i od dziadków dziewczynek. Sama mam też zabawę w artystycznym zastępczym opakowaniu tych zabawek. Co więcej, dziewczynki mają często zabawki niedostępne w Polsce, limitowane lub kolekcjonerskie. Tak np. nabyłam oryginalne lalki z Disney Store, gdy jedna miała fazę na Krainę lodu. Były w idealnym stanie, ze wszystkimi akcesoriami. Kiedy wszystkie koleżanki miały sztywne lalki z Mattela lub Simby, ona miała artykułowane, wykonane z dużą dokładnością i niedostępne w sklepach w Polsce. W dodatku obie bohaterki bajki – Annę i Elsę. Koszt? Około 60 zł. Regularnie kupuję lego z serii friends i duplo – dla młodszej. Drukuję dostępne w internecie instrukcje, jeśli brak, liczę i segreguję klocki, brakujące dokupuję na sztuki – w końcu po to mają swoje numery katalogowe). Kupuję za 100 zł zestawy kosztujące w sklepie 500 zł. Klocki myję, odkażam. Załatwiłam tak już kilka zestawów. Kupuję zabawki, które mogę wyczyścić, uprać, odkazić. Dobre są do tego wszelkie interaktywne, plastikowe (np. fisher price’y często mają wyciągane elementy elektroniczne, więc można wyjąć i uprać). Książeczki często są powlekane śliską powłoką, którą można przetrzeć szmatką ze spirytusem. Starsza siostrzenica dostała zrobiony przeze mnie domek dla Barbie. Wszelkie mebelki, akcesoria, kilka ruchomych lalkek, w tym te ze starszych kolekcji zbierałam z rok, wszystko używki, ale efekt fantastyczny! Na youtubie są tutoriale, jak odnowić włosy (działa na lalkach dobrych producentów, np. Mattela). Domek ogromny i realistyczny, bo nie było w nim żadnych mebelków narysowanych na naklejkach, jak w tych nowych gotowych zestawach, tylko wszystko ruchome, z dużą ilością akcesoriów. Wszystkie koleżanki, które ją odwiedzają męczą potem rodziców, że też taki domek chcą. 🙂 Starsza dziewczynka wie, że to używki. Nieraz bywamy w sklepach z zabawkami i coś chce. Mamy taki układ, że jak coś jej się podoba, to musi poczekać i znajduję jej tą zabawkę w internecie. Rozumie, że za tą samą cenę może mieć dwie rzeczy, jeśli poczeka. Zabieram ją też do ciuchlandów, Mamy jeden ulubiony, w którym wiele rzeczy sama wybiera. Ceny i wybór są tam takie, że spokojnie mogę pozowolić sobie, żeby kupić jej od razu kilka rzeczy. To nie jest tak, że jestem skąpa, czy mnie nie stać. Oczywiście – kupując nowe, nie mogłabym sobie pozwolić na takie ilości zabawek, Ale sumując wydaję tyle samo, a daję rzeczy lepszej jakości, więcej warte i nie mam wyrzutów sumienia, że przez moje rozpieszczanie dziewczynek produkuje się masę śmieci. Te zabawki siostra później odsprzedaje na vinted i olx, więc jeszcze wpada jej trochę pieniędzy do budżetu, gdy dzieci się znudzą lub wyrosną, a rzeczy mają „trzecie życie”. 😉
Cudowne podejście! Jestem z Was dumna ;*
U nas zawsze czy to święta, urodziny, imieniny kupujemy zabawki z drugiej reki z 2 najważniejszych powodów : pierwszy ze na nowe nas nie stać (czy to drewno czy plastik np kuchnia do gotowania potrafi kosztować 300zl i więcej a uzywana taka sama 100zl) a po drugie dziecko nie ma pojęcia czy dostaje nowe czy używane. Owszem czasami ludzi sprzedają rzeczy uzywane mocno zniszczone ale jest tyle stron gdzie mozna cos znaleźć tzn perełki . Na swieta jest nas 5dzieci i 10os dorosłych kazdemu sie coś należy a kupując kzdemu nawet rzecz za 100zl to juz 1500zl a gdzie swieta? Potrawy? Ciasta? Tego nikt nie liczy a to tez koszty sa nie duże.
Ciesze sie ze w koncu czytam ze nie jestem sama i super ze ktos ruszył kijem w mrowisku ???
U nas akurat jest mała rodzinka, ale też u rodziny moich przyjaciół oni robią prezenty dzieciom, a dorosłym albo się składają albo losują kto robi komu prezent i moim zdaniem to jest super opcja : )
Też nie lubię pierdołkowatych zabawek, które psują się u moich dzieci w ciągu jednego dnia, a są one czasem nimi obdarowywane. Wolę kupić jedną, a porządną zabawkę, dlatego często robimy zrzutki. Używanych zabawek jeszcze im nie kupowałam, choć otrzymywali od sąsiadów takie zabawki dobrych firm i wyglądały one jak nowe. Jeżeli zabawka im jest już niepotrzebna, a jest w dobrym stanie to oddaję dalej dla młodszych dzieci w rodzinie.
Też nie lubię pierdołkowatych zabawek, które psują się u moich dzieci w ciągu jednego dnia, a są one czasem nimi obdarowywane. Wolę kupić jedną, a porządną zabawkę, dlatego często robimy zrzutki. Używanych zabawek jeszcze im nie kupowałam, choć otrzymywali od sąsiadów takie zabawki dobrych firm i wyglądały one jak nowe. Jeżeli zabawka im jest już niepotrzebna, a jest w dobrym stanie to oddaję dalej dla młodszych dzieci w rodzinie.
Ja też wolę dzieciom kupować używane firmowe zabawki, które wiem, że szybko się nie rozpadną 🙂 Starszej miałam kupione sporo grająco-śpiewająco-świecących zabawek z Fisher Proce na aukcjach, później bawiła się nimi młodsza i teraz czekają na strychu, aż kiedyś pojawi się kolejny członek rodziny 😉 Nadal nic im nie jest 🙂 Co mi po zabawce, która nowa może i kosztuje 10zł, ale po miesiącu jest już do wyrzucenia. Mój mąż z początku jakoś nie podzielał mojego zdania, ale szybko mu to przeszło, jak zobaczył jakie cuda można mieć za o wiele mniejsze pieniądze 🙂
Ja też wolę dzieciom kupować używane firmowe zabawki, które wiem, że szybko się nie rozpadną 🙂 Starszej miałam kupione sporo grająco-śpiewająco-świecących zabawek z Fisher Proce na aukcjach, później bawiła się nimi młodsza i teraz czekają na strychu, aż kiedyś pojawi się kolejny członek rodziny 😉 Nadal nic im nie jest 🙂 Co mi po zabawce, która nowa może i kosztuje 10zł, ale po miesiącu jest już do wyrzucenia. Mój mąż z początku jakoś nie podzielał mojego zdania, ale szybko mu to przeszło, jak zobaczył jakie cuda można mieć za o wiele mniejsze pieniądze 🙂
Popieram w 200%!!! ja również tak robię, kupiłam wiele zabawek używanych, wiele ubranek używanych i wcale nie gorszych i uważam, że to jest nawet lepsze niż nowe,bo lepiej kupić coś używanego lepszej firmy niż nowe badziewie i to się tyczy zarówno zabawek jak i ciuchów!
Popieram w 200%!!! ja również tak robię, kupiłam wiele zabawek używanych, wiele ubranek używanych i wcale nie gorszych i uważam, że to jest nawet lepsze niż nowe,bo lepiej kupić coś używanego lepszej firmy niż nowe badziewie i to się tyczy zarówno zabawek jak i ciuchów!
Ja trochę z innej beczki, ale jak daliście radę za 45 zł przeżyć tydzień ? Sam chleb ok 14-15 zł.
Najtanszy chleb kosztuje niespełna 2 zl, 4 bochenki na tydzien to 8 zł. 2 pasztety to jakies 4 zł. Udka, wloszczyzna i makaron, koncentrat i ziemniaki, jajka to jakieś 20-25 zł maks, a z tego robiłam rosół, pomidorówkę, smażyłam udka z rosoły i z ziemniakami, a innego dnia ziemniaki + jajko sadzone …
To był trudny czas, ale uwierz mi – da się. Jak nie ma wyjścia to się da, oczywiście nie przez cały czas, bo kiedyś w koncu przychodzi taki dzień, że trzeba kupić mleko dla dziecka, pieluchy, chusteczki, papier toaletowy jakikolwiek proszek itp., dlatego to nie było tak, że 200 zł miesięcznie i przez kilka miesięcy, ale średnio właśnie te 50 zł wyawaliśmy tygodniowo na jedzenie.
Ale tak sobie myślę z perspektywy czasu, że to mi bardzo dużo dało. Mimo, że teraz mozemy sobie pozwolić na wiecej, to na jedzenie nie wydajemy nie wiadomo jakiej ilości kasy, mimo, że pozwalamy sobie też na przyjemności, czasem jakieś słodycze, chipsy czy wino na wieczór w weekend. Dzięki tamtemu doświadczeniu wciaż mam podobny system planowania jadłospisu i praktycznie nie marnujemy jedzenia – nie pamiętam kiedy ostatnio wyrzuciłam jedzenie, serio 🙂
Ja trochę z innej beczki, ale jak daliście radę za 45 zł przeżyć tydzień ? Sam chleb ok 14-15 zł.
Najtanszy chleb kosztuje niespełna 2 zl, 4 bochenki na tydzien to 8 zł. 2 pasztety to jakies 4 zł. Udka, wloszczyzna i makaron, koncentrat i ziemniaki, jajka to jakieś 20-25 zł maks, a z tego robiłam rosół, pomidorówkę, smażyłam udka z rosoły i z ziemniakami, a innego dnia ziemniaki + jajko sadzone …
To był trudny czas, ale uwierz mi – da się. Jak nie ma wyjścia to się da, oczywiście nie przez cały czas, bo kiedyś w koncu przychodzi taki dzień, że trzeba kupić mleko dla dziecka, pieluchy, chusteczki, papier toaletowy jakikolwiek proszek itp., dlatego to nie było tak, że 200 zł miesięcznie i przez kilka miesięcy, ale średnio właśnie te 50 zł wyawaliśmy tygodniowo na jedzenie.
Ale tak sobie myślę z perspektywy czasu, że to mi bardzo dużo dało. Mimo, że teraz mozemy sobie pozwolić na wiecej, to na jedzenie nie wydajemy nie wiadomo jakiej ilości kasy, mimo, że pozwalamy sobie też na przyjemności, czasem jakieś słodycze, chipsy czy wino na wieczór w weekend. Dzięki tamtemu doświadczeniu wciaż mam podobny system planowania jadłospisu i praktycznie nie marnujemy jedzenia – nie pamiętam kiedy ostatnio wyrzuciłam jedzenie, serio 🙂
Zgadzam się z Tobą w 100%, co więcej wprowadziłam już jakiś czas temu w życie. W tym roku moje dzieci (3,5 lata i druga 5 miesięcy) dostaną na gwiazdkę właśnie używane prezenty od rodziny. Starszej marzył się zabawkowy aparat za 250 zł (wypatrzyłam na olx używany za 100zł- przyszedł w kartonowym pudełku, jak nowy), a dla młodszej drewniany stojak z zabawkami za pół ceny. Robię tak od 3 lat. Rodzina zna moje praktyczne podejście i zawsze konsultuje się ze mną w sprawie prezentów. Tym sposobem moje dzieci mają bardzo dobre, porządne i drogie zabawki, którymi bawią się prawie za darmo bo gdy im się znudzi , zabawki sprzedaję zawsze w dobrej cenie. Mają to, co im się marzy, a ja nie zagracam mieszkania i życia zbędną ilością badziewia. Swoją drogą Twoja filozofia życia jest mi bardzo bliska i kolejny raz okazuje się, że mamy podobne poglądy na dane sprawy. Przy okazji chciałam Ci powiedzieć,że Twój blog jest moim ulubionym (a śledzę ich sporo;). Wielokrotnie już zainspirowałaś mnie do różnych rzeczy. Dzięki Tobie zrobiłam kursy na AFD, kończę projekt 365 dni, urządziłam metamorfozę pokoju, bo Twoja mnie tak natchnęła i znalazłam idealny prezent dla przyjaciółki (książka Slow life) zgodnie z którą powoli sama zaczynam żyć:) Wiele razy zmuszasz mnie do zastanowienia się nad swoim życiem i jesteś WIELKIM MOTYWATOREM:) Mimo, że rzadko piszę komentarze,chcę, żebyś wiedziała, że odwalasz kawał dobrej roboty! Dzięki serdeczne:))))))))))))))))))))))))))))
Dziękuję <3
Zrobiłaś mi dziś dzień! <3
Do usług;)))
Zgadzam się z Tobą w 100%, co więcej wprowadziłam już jakiś czas temu w życie. W tym roku moje dzieci (3,5 lata i druga 5 miesięcy) dostaną na gwiazdkę właśnie używane prezenty od rodziny. Starszej marzył się zabawkowy aparat za 250 zł (wypatrzyłam na olx używany za 100zł- przyszedł w kartonowym pudełku, jak nowy), a dla młodszej drewniany stojak z zabawkami za pół ceny. Robię tak od 3 lat. Rodzina zna moje praktyczne podejście i zawsze konsultuje się ze mną w sprawie prezentów. Tym sposobem moje dzieci mają bardzo dobre, porządne i drogie zabawki, którymi bawią się prawie za darmo bo gdy im się znudzi , zabawki sprzedaję zawsze w dobrej cenie. Mają to, co im się marzy, a ja nie zagracam mieszkania i życia zbędną ilością badziewia. Swoją drogą Twoja filozofia życia jest mi bardzo bliska i kolejny raz okazuje się, że mamy podobne poglądy na dane sprawy. Przy okazji chciałam Ci powiedzieć,że Twój blog jest moim ulubionym (a śledzę ich sporo;). Wielokrotnie już zainspirowałaś mnie do różnych rzeczy. Dzięki Tobie zrobiłam kursy na AFD, kończę projekt 365 dni, urządziłam metamorfozę pokoju, bo Twoja mnie tak natchnęła i znalazłam idealny prezent dla przyjaciółki (książka Slow life) zgodnie z którą powoli sama zaczynam żyć:) Wiele razy zmuszasz mnie do zastanowienia się nad swoim życiem i jesteś WIELKIM MOTYWATOREM:) Mimo, że rzadko piszę komentarze,chcę, żebyś wiedziała, że odwalasz kawał dobrej roboty! Dzięki serdeczne:))))))))))))))))))))))))))))
Dziękuję <3
Zrobiłaś mi dziś dzień! <3
Do usług;)))
Sama często kupuję używane zabawki (czy w ogóle rzeczy dla dziecka i dla siebie). Natomiast nigdy jeszcze nie sugerowałam rodzinie zakupu używanej zabawki. Niedawno przeżyłam rozczarowanie, ponieważ w okolicy, w bardzo dobrej cenie, trafiłam używaną zabawkę, którą bardzo chciałam mieć dla moich córek, a cena nowej poraża… Niestety, wszystkie prezenty z rodziną już był umówione, właściwie prawie każda kupiona, więc nie mogłam poprosić o pieniądze na zabawkę, my też nie mogliśmy sobie na nią pozwolić, bo mimo, że cena była niemal trzy razy niższa, to nadal dość wysoka. Zniknęła w kilkadziesiąt minut, a ja nadal żałuję… Za to na kolejne urodziny córki chciałabym dla niej domek Sylvanian Families, po zrzutce rodziny byłoby nas pewnie stać na nowy domek, ale wydaje mi się absurdem kupić ten domek nowy, kiedy za tą samą cenę mogę mieć używany z pełnym wyposażeniem. I mówiąc szczerze, cieszę się na myśl, że moja córka nie zostanie zasypana kolejną dziesiątką prezentów, bo teraz na święta tak właśnie będzie i już cierpnie mi skóra na myśl, gdzie to pomieścimy :P.
Sama często kupuję używane zabawki (czy w ogóle rzeczy dla dziecka i dla siebie). Natomiast nigdy jeszcze nie sugerowałam rodzinie zakupu używanej zabawki. Niedawno przeżyłam rozczarowanie, ponieważ w okolicy, w bardzo dobrej cenie, trafiłam używaną zabawkę, którą bardzo chciałam mieć dla moich córek, a cena nowej poraża… Niestety, wszystkie prezenty z rodziną już był umówione, właściwie prawie każda kupiona, więc nie mogłam poprosić o pieniądze na zabawkę, my też nie mogliśmy sobie na nią pozwolić, bo mimo, że cena była niemal trzy razy niższa, to nadal dość wysoka. Zniknęła w kilkadziesiąt minut, a ja nadal żałuję… Za to na kolejne urodziny córki chciałabym dla niej domek Sylvanian Families, po zrzutce rodziny byłoby nas pewnie stać na nowy domek, ale wydaje mi się absurdem kupić ten domek nowy, kiedy za tą samą cenę mogę mieć używany z pełnym wyposażeniem. I mówiąc szczerze, cieszę się na myśl, że moja córka nie zostanie zasypana kolejną dziesiątką prezentów, bo teraz na święta tak właśnie będzie i już cierpnie mi skóra na myśl, gdzie to pomieścimy :P.
Popieram jak najbardziej 🙂
Ja w tym roku powiedziałam wszystkim, żeby nic nie kupowali młodszemu (8 miesięcy), bo i tak ma zabawki po bracie w super stanie (sama mu kupiłam książeczkę do kąpieli, bo tego akurat nam brakowało). Za to żeby dołożyli te 10-20 zł na grę dla starszego (5 lat), bo starszak na pewno się ucieszy z jakiejś nowej, fajnej planszówki, a młodszemu nie zrobi różnicy czy dostanie kolejnego pluszaka czy grzechotkę.
Tak z ciekawości, o jakim stoliku mówisz w poście? Bo już powoli myślę nad czymś na urodziny synka, a jaki że mamy małe mieszkanko, to wolę coś jednego ale porządnego.
Edukacyjny z Fishera 🙂
Popieram jak najbardziej 🙂
Ja w tym roku powiedziałam wszystkim, żeby nic nie kupowali młodszemu (8 miesięcy), bo i tak ma zabawki po bracie w super stanie (sama mu kupiłam książeczkę do kąpieli, bo tego akurat nam brakowało). Za to żeby dołożyli te 10-20 zł na grę dla starszego (5 lat), bo starszak na pewno się ucieszy z jakiejś nowej, fajnej planszówki, a młodszemu nie zrobi różnicy czy dostanie kolejnego pluszaka czy grzechotkę.
Tak z ciekawości, o jakim stoliku mówisz w poście? Bo już powoli myślę nad czymś na urodziny synka, a jaki że mamy małe mieszkanko, to wolę coś jednego ale porządnego.
Edukacyjny z Fishera 🙂
Jeszcze przed narodzinami mojego dziecka poprosiłam moją rodzinę by przed zakupem prezentu według nich „idealnego” dla mojego dziecka zadzwonili i dopytali czy jest coś co by się przydało albo (teraz gdy dziecko już jest starsze) chciałoby dostać. Dzięki temu kupiłam wymarzony wózek na który nie byłoby nas samych stać, a dzięki zrzutce my, nasze dziecko i rodzina miała radochę. OD kilku lat bardzo sprawnie to działa (ubranka czy zabawki – obojętnie) a oni widzą jaką radochę ta konkretna rzecz sprawia – i co najważniejsze jutro, za tydzień miesiąc czy rok zapewne dziecko nadal będzie nią zainteresowane. Zabawki zazwyczaj są nowe (nie ma co ukrywać), ale po wyrośnięciu z nich są przekazywane dalej w rodzinie (praktycznie wymieniamy się zabawkami więc większość jest używana). Ogólnie ja osobiście mam w zwyczaju (przed takimi imprezami związanymi z prezentami) kontaktować się z rodzicami dziecka by prosto z mostu wypytać co aktualnie ich dziecku się przyda, z czego byliby zadowoleni (dzięki temu unikami pierdołek, które zazwyczaj (nie oszukujmy się) lądują w kącie a po godzinie dziecko o nich zapomina). Niejednokrotnie rodzice prosili np o duży karton pieluszek (Dada, pampers) czy kosmetyków dla dziecka, zamiast sweterka np kilka par rajstopek czy skarpetek – dzięki temu mam pewność, że to co kupujemy z Mężem na 100% będzie wykorzystane a rodzice i dziecko będą zadowoleni z prezentu (mniejszego czy większego).
My też kupujemy czasami zabawki używane. Tak jak piszesz, czasem warto kupić 2 lub 3 zabawki używane niż samą 1 nową.Nasza prawie 4 latka od dawna marzy o domku Peppy z całą rodziną i dostanie go na Święta używany. Udało mi się dorwać w dobrym stanie za 60 zł z wszystkimi figurkami, a za nowy zapłacić trzeba ok. 200 zł. Fajnie, że macie też takie podejście 🙂
I znowu w 100% się z Tobą zgadzam 🙂 moje dzieci, zwłaszcza mój syn bardzo często dostają zabawki używane na urodziny, na mikolaja, na swieta. Jak juz wspominałam syn uwielbia lego ninjago i nexo knights, które są bardzo drogie. Dodatkowo lego to zabawka ponadczasowa, praktycznie niezniszczalna. Dlatego najczęściej kupuje używane na aukcjach 🙂
Akurat na Święta zabawki u nas będą nowe, tak wyszło. Ale moje dzieci praktycznie mają tylko zabawki używane. Dostawane w super stanie w spadku lub takie kupione. Np. Camper Lego nowy ok 180, używany 30 zl. Korzystam z lokalnych grup na fb. Ostatnio sprzedałam kilka zabawek Fisher Price. Bawiła się nimi czwórka dzieci, wyglądały jak nowe. Mechanizm podobny z ciuchami. Zeszłoroczne sukienki z kolekcji świątecznej Smyk założone ze 2 razy kupowałam po 20 i 30 zl.
Moje też jakieś nowe dostaną, choćby z tego względu, że dużo zabawek po prostu dostaję od firm (ale znów- w tym roku się wycwaniłam i nie robię zdjęć z zabawkami przed świętami z dziećmi, uznałam, że to, co chcę polecić można polecić w inny sposób, a chcę żeby moje dzieci grudzień kojarzyły z radosnym czasem oczekiwania, a nie codzienną paczką od kuriera, bo mam wraenie, że wtedy ta cała magia znika)
Akurat na Święta zabawki u nas będą nowe, tak wyszło. Ale moje dzieci praktycznie mają tylko zabawki używane. Dostawane w super stanie w spadku lub takie kupione. Np. Camper Lego nowy ok 180, używany 30 zl. Korzystam z lokalnych grup na fb. Ostatnio sprzedałam kilka zabawek Fisher Price. Bawiła się nimi czwórka dzieci, wyglądały jak nowe. Mechanizm podobny z ciuchami. Zeszłoroczne sukienki z kolekcji świątecznej Smyk założone ze 2 razy kupowałam po 20 i 30 zl.
Moje też jakieś nowe dostaną, choćby z tego względu, że dużo zabawek po prostu dostaję od firm (ale znów- w tym roku się wycwaniłam i nie robię zdjęć z zabawkami przed świętami z dziećmi, uznałam, że to, co chcę polecić można polecić w inny sposób, a chcę żeby moje dzieci grudzień kojarzyły z radosnym czasem oczekiwania, a nie codzienną paczką od kuriera, bo mam wraenie, że wtedy ta cała magia znika)
Zabawek używanych jeszcze nie mamy, ale póki co – pomimo wielkiego oburzenia babć – sama przed sobą pękam z dumy, że za cenę nowej kurtki z Zary udało mi się uzupełnić brakującą część roczkowo – kościelno – świątecznej garderoby córci, wraz ze wspomnianą kurtką z Zary. Wszystko piękne, dobrze wykonane, używane i… wyglądające jakbym dopiero odcięła z tych ubrań metki. (:
Brawo TY! 😉 Zwłaszcza dla ubranek na jeden raz to jest mega rozwiązanie!
Zabawek używanych jeszcze nie mamy, ale póki co – pomimo wielkiego oburzenia babć – sama przed sobą pękam z dumy, że za cenę nowej kurtki z Zary udało mi się uzupełnić brakującą część roczkowo – kościelno – świątecznej garderoby córci, wraz ze wspomnianą kurtką z Zary. Wszystko piękne, dobrze wykonane, używane i… wyglądające jakbym dopiero odcięła z tych ubrań metki. (:
Brawo TY! 😉 Zwłaszcza dla ubranek na jeden raz to jest mega rozwiązanie!
My jesteśmy tego samego zdania, nie tylko w kwestii zabawek, 3/4 wyprawki kupiliśmy używane, ale w świetnym stanie, bo po co przepłacać za coś, czego tak małe dziecko nie jest w stanie zniszczyć, jak np. Gondola, a w zamian za to mogliśmy poszaleć z gadżetami, o których marzylismy, np piękna pościel
My jesteśmy tego samego zdania, nie tylko w kwestii zabawek, 3/4 wyprawki kupiliśmy używane, ale w świetnym stanie, bo po co przepłacać za coś, czego tak małe dziecko nie jest w stanie zniszczyć, jak np. Gondola, a w zamian za to mogliśmy poszaleć z gadżetami, o których marzylismy, np piękna pościel
No jacy wspaniali ludzie mnie czytają <3
Moje dzieci mają bardzo mało zabawek w porównaniu z tym, co widzę u moich znajomych. Też wolimy zrzucic sie na jeden porządny prezent niż miec w domu stos taniej i niebezpiecznej chińszczyzny:) Używanych zabawek nie mamy za dużo, ale muszę przyznac, że ulubioną maskotką Leonarda jest kot, którego kupiłam za 1 zł w sh 😉
O, o SH zapomniałam napisać 🙂 A faktycznie Wiki też ma takiego jednego dużego psa, którego bym nigdy w normalnym sklepie za 200 czy 300 zł nie kupila, a w lumpku kosztował z 20 😉
Moje dzieci mają bardzo mało zabawek w porównaniu z tym, co widzę u moich znajomych. Też wolimy zrzucic sie na jeden porządny prezent niż miec w domu stos taniej i niebezpiecznej chińszczyzny:) Używanych zabawek nie mamy za dużo, ale muszę przyznac, że ulubioną maskotką Leonarda jest kot, którego kupiłam za 1 zł w sh 😉
O, o SH zapomniałam napisać 🙂 A faktycznie Wiki też ma takiego jednego dużego psa, którego bym nigdy w normalnym sklepie za 200 czy 300 zł nie kupila, a w lumpku kosztował z 20 😉