Teoretycznie jesteśmy inteligentni. W teorii wiemy, że nic nie jest dane raz na zawsze. W teorii każdy z nas wie, że o relacje trzeba dbać. 26-go maja pamiętamy o mamach… Tylko dlaczego w codzienności nasza teoretyczna wiedza kompletnie nie przekłada się na to, co robimy, jak traktujemy bliskich i jak przeżywamy swoje życie?
26 maja jest dniem, który jeszcze trzy lata temu ( i poprzednich dziesięć) najchętniej bym przespała. Dniem, w którym zazwyczaj nie słuchałam radia, nie oglądałam telewizji i starałam się nie siedzieć 'w sieci’. Nie wychodziłam też z domu. Mówią, że czas goi rany… Nie wierzcie. Czas przyzwyczaja do bólu, a codzienność zmusza do czasowego 'niemyślenia’ o tym, co wpędza nas w stany niekiedy depresyjne… ale to właśnie te trudne lata sprawiły, że mam Wam dziś do powiedzenia coś ważnego. Mimo, że poruszanie tu takiej tematyki każe mi wychodzić daleko poza moją strefę komfortu, czuję, że muszę to zrobić, bo od lat, gdy obserwuję świat wokół siebie, wszystko we mnie krzyczy 'nauczcie się doceniać!’.
Nie doceniamy tego, co mamy dopóki tego nie stracimy. Obecność mamy, gdy jest potrzebna traktujemy jako pewnik, stałą część codzienności. Jak to z codziennością bywa – mamy problem z jej docenieniem. Jako nastolatka widziałam koleżanki toczące ze swoimi mamami wojny … wojny o wszystko. One krzyczały i trzaskały drzwiami, a ja – choć chciałam krzyczeć – cicho patrzyłam z boku. A chciałam im powiedzieć, że ja się chętnie zamienię… Chętnie wezmę na siebie szlaban, który jest efektem matczynej troski, serio. Nawet krzyków posłucham, byleby usłyszeć…coś. Nie mówiłam nic, bo i tak by nie zrozumiały.
Dziś patrzę na bliższe i dalsze znajome, które potrafią wkurzyć się, że nie mogą trzeci raz w tym tygodniu podrzucić dzieci do dziadków. Narzekają, że mama się wtrąca, albo że mieszka 'tak daleko’. Narzekają, że dzieci rozpieszcza. Są też takie, które niby wiedzą, jak wielkie szczęście mają, ale wciąż nie potrafią go docenić. Wciąż traktują je jako oczywistość, zapominając, że nic nie trwa wiecznie i każdą wspólną chwilę warto celebrować. Nic nie jest dane raz na zawsze. Życie jest kruche, delikatne i nieprzewidywalne. Wszystko bym oddała, żeby moja mama mieszkała choćby na drugim końcu świata. Żeby raz w miesiącu móc ją choćby usłyszeć. Żeby mieć motywację, zbierać każdy grosz przez rok i móc spędzić święta razem. Dlatego, gdy słyszę, że komuś mama nie przypilnowała dziecka w tym tygodniu i przez to pada na twarz, chce mi się krzyczeć… bo naprawdę, nie ważne ilu rzeczy nie zrobiła w tym tygodniu, miesiącu czy roku Twoja mama!
Ważne, że jest. Wierz mi…
Proszę, pamiętaj o tym. Naucz się to doceniać, póki jeszcze możesz i pamiętaj o tym, by pokazać Jej, że jest dla Ciebie ważna – nie tylko 26 maja. Przecież, gdyby nie ona, Ciebie dziś by tu nie było, prawda?
Slow life
28 pomysłów, co kupić na prezent dla Niej, dla Niego i dla Dziecka | Prezentownik Wyjątkowości 2020
Wierzę w magię drobnych upominków. Wierzę, że przemyślanym, trafionym prezentem można powiedzieć „jesteś dla mnie ważna/y, myślę o Tobie”. Dlatego dziś, kolejny rok z rzędu mam dla Was świeżutkie zestawienie Wyjątkowości, którymi można obdarować najbliższych. Prezentownik Wyjątkowości ma to do siebie, że są to wyselekcjonowane przeze mnie rzeczy, których na próżno szukać w popularnych sklepach. […]
Wielki Prezentownik Wikilistki – zbiór ponad 2000 pomysłów na prezenty (dla dzieci i nie tylko!) z bloga
Szukasz pomysłu na trafiony prezent? Przedstawiam Ci Wielki Prezentownik Wikilistki, czyli ponad 2000 inspiracji na prezent dla dzieci i nie tylko. Od lat zajmuję się smartshoppingiem i przy okazji wyszukuję prezentowe perełki. W związku z tym, że przez kilka lat na blogu pojawiła się masa, ale to masa wpisów z inspiracjami na różne prezenty, postanowiłam […]
Jak zacząć odgracanie domu i pozbyć się zbędnych rzeczy z mieszkania?
Czujesz, że przytłaczają Cię rzeczy. Rozglądasz się dookoła i widzisz je wszędzie – jest ich za dużo, nie mają swojego miejsca, a bałagan, który tworzą przyprawia Cię o ból głowy. Sprzątasz i za chwilę znów jest to samo – mnóstwo rzeczy na wierzchu. Brzmi znajomo? Chyba każda z nas to kiedyś przechodziła. Nawet ja, trąbiąca […]
Dwa minusy dają plus
Gdy los rzuca we mnie dwoma minusami, robię z nich plus. Przestałam walczyć z życiem i wściekać się na rzeczy, których nie zmienię. Gdy jest burza, myślę o tym, że po niej zawsze wychodzi słońce. Jeśli coś mi nie pasuję, myślę – czy mogę to zmienić? Jeśli tak – wymyślam jak i działam. Jeśli nie […]
Jak długo można bez konsekwencji „odkładać siebie na później”?
Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, jak bardzo zapominasz o sobie w codzienności? Jak bardzo, zwłaszcza jeśli jesteś mamą, poświęciłaś się, myśląc, że robisz to „dla dobra dzieci, rodziny”? Z jak wielu rzeczy podświadomie zrezygnowałaś? Może już nie czytasz, choć kiedyś bardzo to lubiłaś. Nie chodzisz na zumbę, trampoliny albo na basen. Może nie wychodzisz z […]
Zmarnowałam lata. Ty też robisz to zupełnie nieświadomie!
Wymówki. Wszyscy doskonale je znamy, ale dlaczego pozwalamy sobie tak łatwo rezygnować z marzeń, oszukując samych siebie? „Nie mogę sobie na to pozwolić”, „tak się nie da”, „to nie jest dobra pora” – czy jest ktokolwiek, kto choć raz nie usprawiedliwiał się w ten sposób? No właśnie. A jak jest naprawdę? Ile w tych stwierdzeniach […]
…pięknego trudne początki | równowaga i slow life
Dzisiejszy wpis powinien pojawić się na blogu już dawno, jako swoista zakładka „zacznij tutaj” tudzież „pierwszy raz?”, ale od kilku miesięcy wciąż zadaję sobie pytanie, czy na pewno żyję już na tyle świadomie, żeby się w tym temacie choćby z autopsji wymądrzać. Później siadam, spisuję pomysły na wpisy i widzę, że to wszystko, wielkie wszystko, które w dzisiejszych czasach […]
Relacje się rozchodzą, partnerzy rozstają, przyjaciele oddalają, ale więź matki i dziecka jest najsilniejszą jaką znam. Wzruszyłam się. Dziękuję. Staram się doceniać. Każdy dzień. Każdą chwilę. Staram, lecz życie weryfikuje.
Relacje się rozchodzą, partnerzy rozstają, przyjaciele oddalają, ale więź matki i dziecka jest najsilniejszą jaką znam. Wzruszyłam się. Dziękuję. Staram się doceniać. Każdy dzień. Każdą chwilę. Staram, lecz życie weryfikuje.
Ja zawsze miałam dobry kontakt z mamą. Jednak po porodzie nadszedł taki czas, że coś się we mnie zmieniło. Wszystkie rady mamy uważałam za zbędne, złościłam się o wszystko. Na szczęście obudziłam się w porę, na spokojnie przemyślałam swoje zachowanie, kiedy znów się zezłościłam na mamę. Zrobiło mi się głupio, miałam wyrzuty sumienia. Przecież tak naprawdę to ja powinnam dziękować mamie… więc poszłam do niej, przeprosiłam, porozmawiałam, podziękowałam. Nadal mamy świetny kontakt. Wydaje mi się, że chyba dojrzałam. Zrozumiałam tok myślenia mamy, dotarło do mnie, że przecież ona zawsze dobrze chciała, a ja źle to odbierałam.
Zapraszam do siebie na podobny wpis. http://cytryniaki.blogspot….
Ja zawsze miałam dobry kontakt z mamą. Jednak po porodzie nadszedł taki czas, że coś się we mnie zmieniło. Wszystkie rady mamy uważałam za zbędne, złościłam się o wszystko. Na szczęście obudziłam się w porę, na spokojnie przemyślałam swoje zachowanie, kiedy znów się zezłościłam na mamę. Zrobiło mi się głupio, miałam wyrzuty sumienia. Przecież tak naprawdę to ja powinnam dziękować mamie… więc poszłam do niej, przeprosiłam, porozmawiałam, podziękowałam. Nadal mamy świetny kontakt. Wydaje mi się, że chyba dojrzałam. Zrozumiałam tok myślenia mamy, dotarło do mnie, że przecież ona zawsze dobrze chciała, a ja źle to odbierałam.
pieknie to wszystko ujęłaś… wzruszyłam się bardzo…
pieknie to wszystko ujęłaś… wzruszyłam się bardzo…
Ja powinnam mieć zakaz czytania Twoich postów, serio. Zamieniam się po nich w ociekającą łzami kulkę wzruszenia – taki kłębek emocji, zmącony – może spokój zmącony, ale dobrze – czasem tkwimy w tym naszym „bezpiecznym legowisku” i nie dopuszczamy do siebie pewnych myśli – może tak to działa… Codzienność po prostu jest, zwyczajna i pewnie trudno każdego dnia zachwycać się jej elementami (czy choćby nawet jednym). Świadomość czegoś ostatecznego może przytłoczyć… To trochę tak, jak pisałam w swoistym podsumowaniu tutaj: http://marta-nefertari.blog…. To straszne, ale dopiero widmo śmierci, świadomość tego, jak ulotna jest nasza rzeczywistość, sprawiły, że chętniej i pełniej spędzałam czas z synem. Nie wiem, czy stać nas – mamy (czy ludzi w ogóle) – codziennie na taką celebrację, na codzienne dawanie z siebie maksimum, codzienną świadomość ewentualnego końca. Bo koniec kiedyś będzie, tak czy owak… Niemniej, ważne są takie słowa, ważne są takie posty, takie uświadomienie sobie – chociażby raz na jakiś czas – że ten człowiek obok mnie, najbliższy, jest najważniejszą wartością, że po prostu jest NAJWAŻNIEJSZY. Że nic innego się nie liczy i nie ma znaczenia, jedynie bycie razem… Także ten, no, ocieram łzy (ciesząc się, że straszę bez makijażu, bo z rozmazanym wyglądałabym pewnie gorzej :P) i dziękuję Ci z całego serca. Dziękuję, że przypominasz o tym, co naprawdę ważne. Dzięki, że jesteś. I że tak świetnie wychowujesz swoją córkę. Że jesteś taka mądra i dzielisz się tą mądrością z innymi. Mam nadzieję, że mój syn będzie miał kiedyś szczęście poznać dziewczynę podobną do Ciebie albo Twojej córy – dziewczynę ciepłą i inteligentną, świadomą siebie i swojej wartości. Przywracasz wiarę w ludzkość, Bejbe :* :>
PS. Może Ci słodzę, ale nie mam zamiaru za to przepraszać – naprawdę tak myślę (choć czasem podobnego rodzaju słowa brzmią banalnie, jak slogany), poza tym obchodzimy Dzień Matki, więc… wszystkiego najlepszego, Świetna Mamo! 🙂 Spijaj śmietankę i proś o dokładkę! Dzisiaj wszystko nam się wybaczy ;D
Ściskam ciepło!
Ja powinnam mieć zakaz czytania Twoich postów, serio. Zamieniam się po nich w ociekającą łzami kulkę wzruszenia – taki kłębek emocji, zmącony – może spokój zmącony, ale dobrze – czasem tkwimy w tym naszym „bezpiecznym legowisku” i nie dopuszczamy do siebie pewnych myśli – może tak to działa… Codzienność po prostu jest, zwyczajna i pewnie trudno każdego dnia zachwycać się jej elementami (czy choćby nawet jednym). Świadomość czegoś ostatecznego może przytłoczyć… To trochę tak, jak pisałam w swoistym podsumowaniu tutaj: http://marta-nefertari.blogspot.com/2015/02/moja-inspiracja-rock-pebble-dollhouse.html. To straszne, ale dopiero widmo śmierci, świadomość tego, jak ulotna jest nasza rzeczywistość, sprawiły, że chętniej i pełniej spędzałam czas z synem. Nie wiem, czy stać nas – mamy (czy ludzi w ogóle) – codziennie na taką celebrację, na codzienne dawanie z siebie maksimum, codzienną świadomość ewentualnego końca. Bo koniec kiedyś będzie, tak czy owak… Niemniej, ważne są takie słowa, ważne są takie posty, takie uświadomienie sobie – chociażby raz na jakiś czas – że ten człowiek obok mnie, najbliższy, jest najważniejszą wartością, że po prostu jest NAJWAŻNIEJSZY. Że nic innego się nie liczy i nie ma znaczenia, jedynie bycie razem… Także ten, no, ocieram łzy (ciesząc się, że straszę bez makijażu, bo z rozmazanym wyglądałabym pewnie gorzej :P) i dziękuję Ci z całego serca. Dziękuję, że przypominasz o tym, co naprawdę ważne. Dzięki, że jesteś. I że tak świetnie wychowujesz swoją córkę. Że jesteś taka mądra i dzielisz się tą mądrością z innymi. Mam nadzieję, że mój syn będzie miał kiedyś szczęście poznać dziewczynę podobną do Ciebie albo Twojej córy – dziewczynę ciepłą i inteligentną, świadomą siebie i swojej wartości. Przywracasz wiarę w ludzkość, Bejbe :* :>
PS. Może Ci słodzę, ale nie mam zamiaru za to przepraszać – naprawdę tak myślę (choć czasem podobnego rodzaju słowa brzmią banalnie, jak slogany), poza tym obchodzimy Dzień Matki, więc… wszystkiego najlepszego, Świetna Mamo! 🙂 Spijaj śmietankę i proś o dokładkę! Dzisiaj wszystko nam się wybaczy ;D
Ściskam ciepło!
Nie tylko 26 maja – to takie ważne. Ten dzień to symbol, ale morze miłości powinno płynąć codziennie! Dla mam, tatusiów, rodzeństwa, bliskich…
Nie tylko 26 maja – to takie ważne. Ten dzień to symbol, ale morze miłości powinno płynąć codziennie! Dla mam, tatusiów, rodzeństwa, bliskich…
Chętnie podesłałabym Twój tekst kilku znajomym.. Tak treściwie ujęłaś to, co ja chciałabym im powiedzieć.
Chętnie podesłałabym Twój tekst kilku znajomym.. Tak treściwie ujęłaś to, co ja chciałabym im powiedzieć.