Przespana w całości noc to marzenie chyba każdego początkującego rodzica, każdej z nas. Czy musi być tylko marzeniem? Czy rodzice niemowlaków skazani są na nocne pobudki? Otóż … nie. Opowiem Ci dziś, jak nam udało się – dwukrotnie – nauczyć dziewczyny przesypiania całej nocy.
Ilekroć wspomniałam na Instagramie, Facebooku czy tu na blogu o tym, że koło 19-20.00 dziewczynki już śpią i tak będzie do rana, pisałyście, żebym opowiedziała Wam – ALE JAK?!
Długo wstrzymywałam się z publikacją tego wpisu, bo mam świadomość, że każde dziecko jest inne i nie na każde moje sposoby będą działały. Z drugiej jednak strony, zadziałały u nas tak samo w przypadku obu dziewczynek, choć są różne jak ogień i woda, pod każdym – dosłownie – względem. Pomyślałam więc, że jeśli mogę pomóc ułatwić codzienność choć jednej z Was, to dlaczego miałabym tego nie zrobić, prawda? Od tego tu jestem : )
Miejcie jednak proszę na uwadze, że dzielę się tu po prostu matczynym doświadczeniem potwierdzonym na dwóch pierworodnych. Nie jestem specjalistką od snu dzieci – u mnie działa, u Was może ale nie musi. Jak to w macierzyństwie – gwarancji nie dają ; )
JAK NAUCZYĆ DZIECKO PRZESYPIANIA CAŁEJ NOCY?
Obserwuj i podążaj za naturalnym rytmem dziecka
Od samego początku właśnie to było dla mnie największą oczywistością, bo nigdy nie widziałam sensu w spędzaniu długich godzin na próbach uśpienia dziecka, które kompletnie nie jest zmęczone. Zawsze więc zarówno drzemki w dzień, jak i wieczorne usypianie – w granicach rozsądku – dostosowywałam do realnych potrzeb dzieci.
Taki układ ma dwie podstawowe zalety: po pierwsze, kładziemy dziecko, gdy jest śpiące, a więc zasypia szybciej. Po drugie, nie trwa to w nieskończoność, więc nie powoduje naszej irytacji, a nasz spokój dodatkowo kojąco działa na dziecko.
Naucz dziecko, że wystarczy Cię zawołać i jesteś.
Jako „niespecjalistka” nie wiem dokładnie, kiedy dziecko faktycznie jest w stanie zrozumieć ten mechanizm, ale od zawsze trzymałam się zasady, że wystarczy „zawołać” mamę i przychodzę od razu. Nie czekam do momentu podniesienia lamentu i wpadnięcia w spazmatyczny płacz. Mam nieodparte wrażenie, że dziecko dzięki temu jest spokojniejsze, bo wie, że gdziekolwiek teraz nie jest – przyjdziesz. Dzięki temu, nawet jeśli dziewczynom zdarzy się przebudzić w nocy, one wołają, ja przychodzę, daję buzi, głaszczę chwilę po głowie i spokojne szybko zasypiają z powrotem. Odpada więc każdorazowe uspokajanie zanoszącego się malca i usypianie od nowa.
Bądź, gdy dziecko Cię potrzebuje, ale nie przegap momentu „usamodzielnienia”
Do dziś usypiamy wieczorami Wiki, która ma 5 lat. Jest bajka i jesteśmy obok, by mogła się przytulić i zasnąć przy nas. Mię jakiś czas temu nauczyliśmy zasypiania w łóżeczku i dzięki temu oswoiła się z nim na tyle, że przestała się w nocy wybudzać – albo inaczej, wołać nas, gdy się obudzi. Odkąd otworzyliśmy jej łóżeczko, problem zniknął zupełnie, bo nie czuje się już tam uwięziona i wie, że w razie czego zawsze może przyjść do nas do sypialni.
Ten moment na usamodzielnienie jest bardzo ważny. Chodzi mianowicie o to, żeby nauczyć dziecko zasypiania w swoim łóżeczku, gdy my nadal jesteśmy obok, ale już np. tylko trzymamy za rączkę, głaszczemy itp., a nie bezpośrednio przytulamy. U nas ten moment bezpośrednio zakończył nocne pobudki Mii z płaczem kilka miesięcy temu i teraz, mimo, że z powrotem zasypia przytulona do mnie w dużym łóżku, w nocy w swoim łóżeczku już się nie budzi, a nawet jeśli to nie żąda wyjęcia z niego.
Dużo czytałam na ten temat i podobno do 3 roku życia dziecko naturalnie budzi się w ciągu nocy. Ważne jednak, żeby robiąc szybką „analizę sytuacji” po przebudzeniu, widziało jak najwięcej znajomego środowiska, w którym zasypiało. Jest więc obok ulubiona przytulanka, nadal jest w łóżeczku, pościel pachnie tak samo, ew. gra ta sama kołysanka itp.
Zadbaj o podstawy
Sucha pieluszka, pełny brzuszek, brak bólu i odpowiednia temperatura to są 4 kryteria, które zawsze muszą być spełnione, żeby dziecko dobrze spało.
Jeśli chodzi o pieluszki, przynajmniej te na noc warto kupować najlepsze. Od samego początku macierzyństwa towarzyszą mi pieluszki Pampers i nadal nie znalazłam im równych. Specjalnie nawet ostatnio kupiłam na próbę paczkę pieluszek innej marki i 3x pieluszka w nocy przeciekła, a przez pozostały czas zmieniałam małej pieluszkę profilaktycznie „na śpiocha” w nocy przed tym jak sama poszłam spać. Przy Pampersach nigdy nie było takiej potrzeby! Pieluszka jest niemal sucha dzięki odpowiednim kanalikom, a tym samym, poprzez odprowadzenie wilgoci od skóry dziecka, unikamy podrażnień.
Pełny brzuszek potrafi wybudzać skutecznie. Ja nocne pobudki na jedzenie ograłam za każdym razem na trzy sposoby. Po pierwsze, od ok. 3-go miesiąca do mleka na dobranoc zaczęłam dodawać kaszkę.
Po drugie – tak długo jak jedno nocne karmienie było faktycznie jeszcze potrzebne, mieliśmy taki trik, że dawaliśmy dziewczynom mleko około północy „na śpiocha”, chwilę przed tym jak sami planowaliśmy położyć się spać.
Po trzecie – gdy zauważyliśmy, że nocna pobudka była raczej chęcią napicia się niż potrzebą zapełnienia pustego brzuszka, po pierwsze zadbaliśmy o odpowiednią temperaturę i wilgotność w pokoju, po drugie zamiast mleka dzieci zaczęły dostawać czystą wodę. Woda skutecznie zniechęciła do dalszych pobudek ; )
Jest jeszcze temat ząbkowania i innych dolegliwości niosących za sobą niepokoje i problemy ze snem. Obu dziewczynkom zęby zaczęły wychodzić bardzo późno, bo ok. 10 miesiąca, ale też bardzo intensywnie : po 4-6 sztuk na raz! I oczywiście, były noce, że brałam dzieci wtedy do łóżka, jednak widząc, jak szybko się do tego przyzwyczajają, starałam się tego unikać jak ognia. Po konsultacjach z lekarzem, wiedziałam, że gdy żele na ząbki nie pomagają, nie ma co się męczyć ( bo przed nami rano znów dzień z marudą), tylko podać lek przeciwbólowy, zwłaszcza, gdy bólowi towarzyszy gorączka.
Wiadomo jednak, że typowe środki przeciwbólowe były ostatecznością i podawałam je tylko przy gorączce i płaczu z bólu. U Mii jednak w ostatnich 2-3 miesiącach, dolegliwości z ząbkowaniem mocno zaburzały spokojny sen, mimo, że nie przechodzi ząbkowania aż tak intensywnie jak to było u Wiki ( a co za tym idzie, nie podaję jej leków przeciwbólowych).
Czułam się więc trochę jak pomiędzy młotem a kowadłem, bo z jednej strony, wiadomo – nie chciałam nadużywać bez potrzeby farmaceutyków, z drugiej – padaliśmy na twarz, a Mia po nieprzespanych nocach była totalnie marudna, co na dłuższą metę, było sytuacją kompletnie patową. W dzień niewiele mogłam zrobić, mając non stop na rękach marudzące dziecię. W nocy, gdy zazwyczaj nadrabiałam zaległości z pracą, nie dość że nadal nic nie mogłam zrobić, to jeszcze finalnie z dnia na dzień byłam bardziej wykończona. Zaległości z listą „to do” jak stąd na księżyc, poziom niewyspania taki, że zdarzało mi się zasnąć na siedząco i narastająca frustracja. Aż pewnego dnia znajoma Pani w aptece podsunęła mi Viburcol i okazało się, że to coś, czego było nam trzeba. Naturalny skład, delikatne działanie, ale jednak – DZIAŁA. Dziecko śpi, Matka wyrabia się z deadline’ami i wysypia jak człowiek. W przypadku ząbkowania i niepokojów, szukajcie więc do skutku.
Zadbaj o czas na wyciszenie
Staramy się, by wieczorami nie było już dzikich wygłupów, tańców i piszczenia, a raczej spokojne zabawy, czasem jakas bajka lub po prostu rozmowa, przytulenie.
Noc jest od spania
To kolejna, jedna z niewielu, których zawsze trzymałam się aż tak rygorystycznie, zasada w moim macierzyństwie. Jestem totalnie odporna na dzieci chcące się w nocy bawić. Nie zapalam świateł, nie wchodzę w interakcję. Karmiłam i przewijałam zawsze prawie po ciemku. Nawet w momencie, gdy jakiś czas temu walczyłam w ten sposób z Mią od 3 do 6 rano, nie ugięłam się i choć nie spała, to tylko kręciła się bez celu po naszym łóżku, po ciemku.
Naucz dzieci rytuałów *
Dlaczego dodaję gwiazdkę? Pisałam Ci już wiele razy, że rytuały w klasycznym rozumieniu rytuały są czymś, czego w macierzyńskim ułatwianiu sobie życia raczej nie popieram.
Cenię sobie bowiem fakt, że moje dzieci łatwo dostosowują się do nowych warunków i okoliczności i nie wywraca nam to życia do góry nogami. Dlatego właśnie z ogromną rozwagą podchodziłam do wszystkich przedmiotów czy czynności, które miały stać się nieodłącznym punktem naszej codzienności.
Skupiałam się, by ich zapewnienie było możliwe praktycznie niezależnie od okoliczności (np. na wyjazdach) i żeby były tylko jedną z kilku części np. procesu zasypiania. Nie mamy więc np. tak, że do spania musi być zupełnie ciemno, bo inaczej dzieci latem zasypiałyby mi po 23… Nie kąpię dzieci codziennie, bo mają AZS. Nie muszą mieć „tego luziowego kocika”, tylko JAKIŚ kocyk ( i dotyczy to analogicznie poduszek, piżamek, butelek, smoczków itp.), a właściwie jedynymi przedmiotami, które muszą być TE KONKRETNE są ukochane Przytulanki, które niemal zawsze mamy ze sobą. Poczucie bezpieczeństwa to ktoś bliski, sam schemat piżamka-kolacja-ząbki-bajka-spać i już to wystarczy, żeby z codziennego zasypiania w pewien sposób zrobić nawyk.
Opisałam Ci wszystkie ważne elementy, które przyszły mi do głowy, bo nie wiem dokładnie, który z nich najbardziej odpowiada za przesypianie całej nocy. Wiem, że w pakiecie działają, a obie dziewczyny mniej więcej od skończenia kilku miesięcy przesypiają noce w całości. Mam nadzieję, że wprowadzenie tych patentów do Twojej codzienności zafunduje Ci większą dawkę snu każdego dnia, a tym samym dodatkową energię do działania nad własnym rozwojem : ) Koniecznie daj znać, jak Ci poszło!
Zazdroszczę, że Ci tak ładnie zasypiają 🙂 mój Maluszek póki co daje mi w kość, wypróbuje Twoich rad, mam nadzieję, że nam pomogą 🙂
Powodzenia ! 😉
Zazdroszczę, że Ci tak ładnie zasypiają 🙂 mój Maluszek póki co daje mi w kość, wypróbuje Twoich rad, mam nadzieję, że nam pomogą 🙂
Powodzenia ! 😉
No każdy ma inna sytuację,to oczywiste.
no tak..tylko jak karmisz piersią, a rano musisz iść do pracy na etat..gdzie piszesz pisma przy biurku (czytaj..zasypiasz przy biurku)..to nie ma zmiłuj weźmiesz dziecko do łóżka, żeby choć chwilkę pospać pomiędzy karmieniami..szczególnie, że jestem sama cały tydzień, a mąż wraca na weekendy, a do „obsłużenia” w dzień jest jeszcze 9-latek z lekcjami i szkołą muzyczną i wymagający czterolatek. Nie ma opcji żebym karmiła na siedząco, odkładała młodą do łóżeczka i tak ze trzy razy w nocy…..
Po powrocie i odebraniu dzieci robi się 17.00..potem spacer, plac zabaw….potem lekcje i granie….kąpiel i tulaski i padam na twarz jak tylko zasną……
No każdy ma inna sytuację,to oczywiste.
Jedna uwaga: pierworodną jest tylko Wiki – pierwsze dziecię, każde kolejne będzie drugo-, trzecio- albo wielo-rodnym ;D
Fajnie masz z tym, że tak zasypiają 🙂 Moja Lulka też tak fajnie spała, ale ostatnio robi sobie o 20 drzemkę, a potem wstaje ok. 21 i hasa sobie ze dwie albo 3 godziny – olewamy są w większości przypadków, pokazując, że jest wieczór/noc i pora spania, ale ciężko jest czasem, gdy nas zagadać próbuje, gaduła 😛
Jedna uwaga: pierworodną jest tylko Wiki – pierwsze dziecię, każde kolejne będzie drugo-, trzecio- albo wielo-rodnym ;D
Fajnie masz z tym, że tak zasypiają 🙂 Moja Lulka też tak fajnie spała, ale ostatnio robi sobie o 20 drzemkę, a potem wstaje ok. 21 i hasa sobie ze dwie albo 3 godziny – olewamy są w większości przypadków, pokazując, że jest wieczór/noc i pora spania, ale ciężko jest czasem, gdy nas zagadać próbuje, gaduła 😛
Niestety przy dzieciaczkach karmionych naturalnie trudniej zaspokoić głód na calutką noc a kaszki nie ma dodać do czego 🙂
no to fakt, że trudniej, ale na fb wypowiadały się dziewczyny, że to jest do zrobienia 😉
Niestety przy dzieciaczkach karmionych naturalnie trudniej zaspokoić głód na calutką noc a kaszki nie ma dodać do czego 🙂
no to fakt, że trudniej, ale na fb wypowiadały się dziewczyny, że to jest do zrobienia 😉