Poczułaś już magię świąt? Nie tego szaleńczego pędu, który połowa z nas uskutecznia od połowy listopada w poszukiwaniu prezentów, zakupów, ozdób, obrusów i koktajlowych sukienek na święta, tylko swoistego zwolnienia, luzu, oddechu od całego „musisz” i „powinnaś”? Tego światełka dobra, które jakoś błyszczy w każdym z nas przed świętami jakby bardziej? Wierzę, że niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki taki moment przychodzi co roku – widzę wtedy więcej uprzejmości i uśmiechu u ludzi nawet w długich marketowych kolejkach, moje świąteczne piosenki brzmią jakoś tak inaczej, a upaprane lukrem od pierników wszystko dookoła wkurza mnie jakby mniej.
I to już. To się dzieje właśnie teraz.
CZYM JA SIĘ TAK ZACHWYCAM?
Po kilku tygodniach maksymalnie wytężonej pracy, doprowadzeniu mieszkania do stanu „naprawdę musisz tu ogarnąć” i próbach wydarcia zapracowanemu grudniowi choć kilku godzin popołudniami na jakiegokolwiek muśnięcie klimatu, zamknę dziś wieczorem komputer z poczuciem – MAM WOLNE.
To właśnie dziś dostrzegłam klimat, którego mi brakowało i choć w moim świątecznym bingo zdecydowanie więcej przede mną niż udało mi się skreślić, to cieszę się na ten domowy, rodzinny czas całą sobą.
NASZE ŚWIĘTA W TYM ROKU – JAKIE BĘDĄ?
Czekam na nie, bo będą jednocześnie spokojnie i domowe, ale pierwszy raz poczułam też potrzebę, by były choć trochę bardziej wyjątkowe niż zwykły rodzinny obiad. Nie trafiłam dotąd na coś, co wizualnie ujęło mnie na tyle, żebym potrzebowała odtworzyć to u nas, przez długi czas też dziewczynki były zbyt małe, by otaczać się jakąś choćby droższą zastawą z obawy o jej masowe wytłuczenie. I jakoś tak, rok w rok te dni mijały nam cudnie, choć raczej bez podniosłej atmosfery.
W tym roku moja wizja na święta składa się z 3 etapów i dokładnie takie chcę, żeby były. Trochę bardziej niż zwykle odświętna kolacja, rodzinne zdjęcie a potem wieczór z planszówkami. Leniwy, filmowo-popcornowo-czekoladowy pierwszy dzień świąt i zimowe harce w śniegu albo na lodowisku ostatniego dnia. Takie święta nam się marzą i do takich zaczęłam już przygotowania – ku mojej uciesze wcześniej, bo dziewczynki zdążyły już w weekend przetestować swoje zimowe kombinezony : )
Bardziej uroczysta niż zwykle u nas Wigilia powstawała w mojej głowie od kilku tygodni, od momentu, gdy mignął mi gdzieś w sieci świąteczny stół idealny i tak, pierwszy raz od kilku lat (i pewnie na następnych kilka) planuję kupić na święta nowy obrus, zastawę i nowy komplet sztućców. Co prawda będą nam one towarzyszyć później na co dzień, ale chcę rozpocząć ten nowy etap z przytupem, właśnie Wigilijną kolacją.
Korzystając z okazji ponad 50% taniej zamówiłam w 5.10.15. ze świątecznej kolekcji już też komplet dla Wiki, który jednocześnie razem ze sweterkiem będzie się później świetnie sprawdzał w szkole „na galowo”, Mijeńce dobrałam klimatyczne legginsy i bluzeczkę + całkiem w ciemno udało mi się znaleźć idealne grudniowe kapcie, które nie spadają z nóg, dzięki czemu faktycznie są w użyciu, a nie wciśnięte pod kanapę. Zamówiłam też wspomniany już kombinezon (kurtka + spodnie na szelkach) dla Wiki na harce w śniegu i na lodowisku. Dzięki temu poza jedną, naprawdę ostatnią wizytą w galerii, kiedy dokupię resztę dodatków do prezentów, kilka książek i magazynów do poczytania między świętami i bitą śmietanę do kawy, właściwie wszystkie inne zakupy mam z głowy.
Tak bardzo czekałam, żeby napisać Ci takie właśnie grudniowe tu i teraz – pełne spokoju i radości, a nie szaleńczej gonitwy z czasem. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że mi się udało – 18 grudnia, praca skończona w 99%, jadłospis i lista zakupów gotowe w świątecznym smart planerze (możesz go pobrać za darmo – wystarczy podać swój email w kolumnie z boku), pierniki upieczone i razem ze składnikami na bigos czekają dziś na wieczór, kiedy oficjalnie zamknę komputer. Ostatnie prezenty w drodze do paczkomatów (swoją drogą – polecam tę opcję, bo dostarczą Wam tak paczki nawet w sobotę:)). W głośnikach świąteczna playlista, a w sercu spokój, którego tak bardzo brakowało mi od kilku tygodni. Marzę już tylko o tym, by uwinąć się jeszcze ze zdjęciami, bo chciałabym między świętami zrobić nasz roczny album, planszówkach, wspólnym gotowaniu i oglądaniu świątecznych filmów. To też taki mój czas, by poukładać masę tematów, które kotłują się w mojej głowie na kolejne miesiące, z marzeń zrobić cele do zrealizowania i przede wszystkim, podsumować i przeanalizować mijający rok.
Cieszę się strasznie, że w tym roku udało się wszystko ogarnąć nie na ostatnią chwilę i mam ogromną nadzieję, że u Ciebie też już czuć bardziej ten spokój niż przedświąteczną bieganinę. Bo najważniejsze w święta to być razem.