Nie przeczytacie dziś u mnie ckliwych postów z okazji dnia Matki, emocjonalnie mnie na to nie stać. Pokażę Wam za to zdjęcia z naszego wspólnego weekendu w Krakowie, tylko ja i moja córka. Dwie doby tylko dla nas, dla milionów uśmiechów, pięknych wspomnień, wspaniałych spotkań ,odkrywania nowych miejsc i poznawania kolejnych Twórców, za których dziełami stoi jakość, pomysł i perfekcja wykonania. Trochę dla mnie na Dzień Matki, trochę dla Niej na Dzień Dziecka. Troszeczkę, by udowodnić sobie, że potrafię sama, że moje życie jest w moich rękach i cokolwiek postanowię, dam radę.
Wbrew pozorom podróż do Krakowa nie była tak trudna, jak mogłaby się wydawać. Pomijając przerażające ceny toruńskich taksówek (za transport na dworzec i z powrotem wydałam więcej niż za bilet na pociąg w dwie strony :/), droga do Krakowa upłynęła dość spokojnie i nawet wygodnie. Od Warszawy jechałyśmy już same w przedziale i to był luksus nie do przecenienia. Nie do zastąpienia w podróży są jeszcze dwie rzeczy – termiczny kubek, butelka dla dziecka i tablet (dziecięcy, czy też nie, to już drugorzędna sprawa). Ostatecznie postawiłyśmy na butelkę Pacific, która sprawdziła się wyśmienicie (nie wyciekła nawet kropelka!) i Wiki miała ciepłą herbatę do śniadania. Czegokolwiek byście mi nie napisały na temat tego, że dziecko potrzebuje zabawek nie tabletu… bla,bla, bla… wrzucam do torebki jedną zabawkę na dwa dni poza domem, w tym prawie 20 godzin w podróży i mam święty, anielski spokój, a dziecko nie dość, że się bawi w najlepsze, to jeszcze przy okazji się uczy. Pomijając też wszystkie moje moralne opory przed prowadzeniem dziecka na smyczy, ostatecznie po testach oświadczam, że taki plecaczek Little Life jest niezastąpiony, jeśli wybieracie się gdzieś w tłoczne miejsce, bez wózka z dwulatką.
Nocowałyśmy w Atelier Aparthotel w Krakowie na ul. Topolowej i powiem Wam, że „efekt” przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Po pierwsze lokalizacja – dosłownie rzut beretem od dworca głównego w Krakowie. Z torbą na ramieniu, bez wózka i z drepczącą Wiki dałam radę dojść tam z pociągu w 10 minut. Pominę wychwalanie tego że było czysto, były ręczniki, suszarka, szampon, mydło itd.,bo to przecież już standard, ale powiem Wam, że zrobiło mi się niezmiernie miło, gdy weszłam do pokoju i czekały na nas drobne upominki. Dla mnie opakowanie czekoladek, dla Wiki kredki, kolorowanka z Disneya, książeczki, lizaki, cukierki i bańki mydlane. Ogromnie zaplusowali u mnie też zestawem do parzenia kawy i herbaty w pokoju – dla mnie jako maniaczki herbaty o każdej porze dnia i nocy to niezła oszczędność; ) Winda niezwykle ułatwiła mi życie, gdy już wzięłam od Kaśki wózek, a ogromne łoże z naprawdę wygodnymi materacami i porządne zasłony zapewniły mi możliwość pospania do 9.30. Pozytywnie zaskoczyło mnie też menu śniadaniowe , bo spodziewałam się cudów , które dla mnie na śniadanie jadalne nie są, a ku uciesze moich oczu czekała jajecznica, był duży wybór pieczywa, dżemy, kilka rodzajów płatków, muesli. Było też ciepłe mleko – dla mnie ważne strasznie, bo płatków z zimnym mlekiem nie zjem 😉 Na pożegnanie przemiła obsługa, która zachodziła w głowę, jak mi wytłumaczyć, gdzie w Krakowie są kolorowe schody 😉 Przy okazji następnej wizyty w Krakowie na pewno tam wrócę.
Do Krakowa wybrałyśmy się na targi Kraków ŁaŁ, ale przede wszystkim, żeby wreszcie spotkać się ze wspaniałymi ludźmi. Na targach udało mi się po pół roku zamienić kilka słów z Kamilą i wreszcie poznać uroczą Amelkę, poznałam też przesympatyczną Anię i jej dwie córeczki.
Powinnam ukłonić się w pas i podziękować pięknie Ewie i Kasi za poświęcenie całego weekendu na dostarczanie nam rozrywek. Z Ewką spędziłyśmy przemiły wieczór przepełniony rozmowami o życiu podczas spacerów po krakowskim starym mieście,a w niedzielę nie tylko my-Mamy, kobiety- bawiłyśmy się świetnie, ale też nasze trzy córcie poznawały jaką frajdą jest wspólna zabawa. Ewka z Zosią zgarnęły nas w niedzielę rano z Galerii i zabrały na Kazimierz, bo uparłam się na zdjęcia 'na moście z kłódkami’, który – jak zdążyłam się dowiedzieć- nazywają Kładką Bernat(d?)ką. Później dojechały szalone babki z Lenkowo mi i takie trzy Matki-Wariatki plus trzy ich córki – niemniej zwariowane-przemierzały Kraków w poszukiwaniu kolorowych schodów. Nie pytajcie nawet ile miałyśmy przy tym frajdy 😉 Najważniejsze – dotarłyśmy do celu i całkiem niezła, kolorowa sesja czeka na swoją kolej na blogu. Dzień zwieńczyłyśmy w ciekawej knajpce o nazwie Nova (jeśli dobrze pamiętam;)). Czemu ciekawej? Punkt 1) miejsce do zabawy dla dzieci, basen z kuleczkami – czyt. jesz,a dziecka jakby nie było. Punkt 2) zamawiasz porcję dla dzieci za pół ceny, która okazuje się tak duża, że Matka nie mogła jej podołać… także wiecie 😉
O drodze powrotnej może nie będę wspominać, powiem Wam tylko tyle -gdyby zapewniono mi luksus przedziału tylko dla nas przez całą drogę, mogłabym podróżować po te 10 godzin dwa razy w tygodniu. Niestety mam chyba ADHD gorsze niż moje dziecko, mój organizm po 3 godzinach, zwłaszcza gdy wybija 20-ta albo dalsza godzina, domaga się ułożenia w wygodnej pozycji, a nie gniecenia tyłka na niewygodnym, małym wyznaczonym miejscu. Podsumowując – dzielnie zniosłabym nawet ten ukrop panujący w pociągu, bez narzekania, gdyby tylko nie ten tłok!
Byłam w Krakowie kilka razy i niezmiennie mnie urzeka. Mimo, że Toruń też jest pięknym miastem, tak Kraków jest po prostu magiczny. Rynek wieczorem tętni życiem… ale nie takim życiem klubowym i iście studenckim, nie imprezowym, pełnych obojętnych sobie ludzi, ale magicznym…po prostu czuć w powietrzu kwintesencję piękna. Idziesz bocznymi uliczkami z dworca do hotelu i nagle dzięki kilku stolikom szara uliczka zmienia się w urocze miejsce. Spacerujesz po Rynku, patrzysz na przepiękne konie, podziwiasz urocze maleńkie bukieciki róż i nie możesz nazachwycać się magią chwili. Tam powietrze pachnie szczęściem, słońce świeci bardziej, a ludzie są bardziej ludzcy, życzliwi i pomocni. Nie wiem dlaczego, ale niezmiennie krakowskie uliczki kojarzą mi się z moim wyobrażeniem Włoch, które są numerem jeden na punkcie moich zagranicznych podróży. Wiecie, w Krakowie nawet gmach sądu jest po prostu piękny.
Podróże kształcą – uświadomiłam sobie, że poza lękiem wysokości mam też klaustrofobię i zobaczyłam oczy mojej córki wielkości pięciozłotówek. Mi podróże pozwalają też z dystansem spojrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość, innym okiem spojrzeć na moją córkę, na moje życie. Kilkoma ostatnimi wyprawami, a zwłaszcza tą ostatnią, udowodniłam sobie, że wszystko mogę sama, tylko z Nią… i że wcale tego 'sama’ nie chcę. Znalazłam w sobie siły, których tak bardzo było mi trzeba. Znów poczułam się na chwile dobrze sama ze sobą, przestały dobijać mnie moje myśli. Dostrzegłam, że Wiktoria naprawdę potrzebuje towarzystwa i faktycznie chyba lepiej będzie ją posłać do starszych dzieci – trzylatków powiedzmy – bo niczym od nich nie odstaje. Gdy obserwowałam jak bawią się z Zosią i Lenką, wierzcie mi , nie widziałam między nimi różnicy wieku. W jeden weekend moje dziecko poszerzyło słownik o co najmniej 35 słówek (tylu się doliczyłam) i zaczęło słowa składać w dość poprawne zdania, relacjonując mi rzeczywistość.
Zdjęcia wykonane aparatem SONY A58 i telefonem SONY XPERIA Z2
A w temacie podróży…
28 pomysłów, co kupić na prezent dla Niej, dla Niego i dla Dziecka | Prezentownik Wyjątkowości 2020
Wierzę w magię drobnych upominków. Wierzę, że przemyślanym, trafionym prezentem można powiedzieć „jesteś dla mnie ważna/y, myślę o Tobie”. Dlatego dziś, kolejny rok z rzędu mam dla Was świeżutkie zestawienie Wyjątkowości, którymi można obdarować najbliższych. Prezentownik Wyjątkowości ma to do siebie, że są to wyselekcjonowane przeze mnie rzeczy, których na próżno szukać w popularnych sklepach. […]
Wielki Prezentownik Wikilistki – zbiór ponad 2000 pomysłów na prezenty (dla dzieci i nie tylko!) z bloga
Szukasz pomysłu na trafiony prezent? Przedstawiam Ci Wielki Prezentownik Wikilistki, czyli ponad 2000 inspiracji na prezent dla dzieci i nie tylko. Od lat zajmuję się smartshoppingiem i przy okazji wyszukuję prezentowe perełki. W związku z tym, że przez kilka lat na blogu pojawiła się masa, ale to masa wpisów z inspiracjami na różne prezenty, postanowiłam […]
Jak zacząć odgracanie domu i pozbyć się zbędnych rzeczy z mieszkania?
Czujesz, że przytłaczają Cię rzeczy. Rozglądasz się dookoła i widzisz je wszędzie – jest ich za dużo, nie mają swojego miejsca, a bałagan, który tworzą przyprawia Cię o ból głowy. Sprzątasz i za chwilę znów jest to samo – mnóstwo rzeczy na wierzchu. Brzmi znajomo? Chyba każda z nas to kiedyś przechodziła. Nawet ja, trąbiąca […]
Targi KIDS TIME 2016 – czyli nowości na rynku gadżetów i akcesoriów dla dzieci moim okiem
Gdybyś zapytała mnie w ubiegłą środę, czy jadę na targi Kids Time do Kielc, kazałabym Ci się puknąć w czoło. Co prawda, gdzieś tam mignęło mi na skrzynce zaproszenie na to wydarzenie, ale mądra ja (która to część poczty sprawdza karmiąc Mię nad ranem) uznałam, że nie opłaca mi się kompletnie jechać 500 km w […]
Na polu, na łące, wśród drzew… | Wakacje z dzieckiem
Wiecie ile magii jest w trzech dniach w babskim gronie, podczas wakacji spędzonych wspólnie z ukochaną córką u swojej przyjaciółki? … Mieszkamy nad morzem, można by rzec, że latem to marzenia każdego Polaka i na pewno nie zaprzeczę, jednak to trzy dni spędzone w małej wiosce, w ciszy, spokoju i w domku z „wolnym wybiegiem” dla […]
Kraków to i my uwielbiamy 🙂 Mamy niecałą godzinę drogi do Krakowa i często tam jeździmy 🙂 ma w sobie coś magicznego, że chce się tam wracać 🙂
Pozdrawiamy 🙂
Kraków to i my uwielbiamy 🙂 Mamy niecałą godzinę drogi do Krakowa i często tam jeździmy 🙂 ma w sobie coś magicznego, że chce się tam wracać 🙂
Pozdrawiamy 🙂
Super wyjazdy daja moc:)i tak chce sie dalej z tym dnie codziennym oby di nastepnej podróży:)Mam pyt jaka cena byla za ten nocleg bo wyskakuje mi dosc spora a pamietam ze szukalas taniego noclegu (tez szukam na wyjazd)
Koło 180zł ze śniadaniem, ale musisz dzwonić i pytać konkretnie, bo wiele zależy od terminu. Ja szukałam na ostatni moment…
Trzeba też wciąż pod uwagę, że np. rodziną chyba lepiej opłaca się wynająć jakiś apartament, my byłyśmy w kiepskiej sytuacji,bo w grę wchodził praktycznie tylko hotel.
Bardzo żałuję, że nie czytałam Cię wcześniej (odkryłam Cię dzięki Ani ze SkrzydlateRogate) i że nie poznałam Cię na żywo w sobotę, choć z Anią, Ewą i Kasią się widziałam… Będę tu zaglądać częściej 🙂
Ale z tym mega szczęśliwym Krakowem, słońcem świecącym mocniej i ludźmi bardziej ludzkimi to chyba trochę przesada 😉 A może to tak już jest, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma 😉
Zapraszam częściej. Wiesz, może jak masz to na co dzień, to nie zauważasz 😉
Bardzo żałuję, że nie czytałam Cię wcześniej (odkryłam Cię dzięki Ani ze SkrzydlateRogate) i że nie poznałam Cię na żywo w sobotę, choć z Anią, Ewą i Kasią się widziałam… Będę tu zaglądać częściej 🙂
Ale z tym mega szczęśliwym Krakowem, słońcem świecącym mocniej i ludźmi bardziej ludzkimi to chyba trochę przesada 😉 A może to tak już jest, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma 😉
Racja, Kraków to miasto, które bez wątpienia ma coś w sobie. Kolorowych schodów też się naszukałam jak wariatka. W życiu nie podejrzewałabym, że schowane są w zaułku.
Przepiękne zdjęcia, cieszę się, że wypad się udał. Teraz pozostaje Ci odwiedzić nas we Wrocławiu. 😉
No Kochana, powiem Ci , że mamy w planach w najbliższym czasie,na pewno się wtedy spotkamy, bo koniecznie, ale to koniecznie musisz mi pokazać tą piękną karuzelę <3 ;))
Myślimy jeszcze kiedy, ale zawitamy, bo Wrocław mamy po drodze do prababci Wiki w górach i myślę, że w tym roku wybierzemy się na pewno, w sensie w to lato.
WWow. Zrobiłaś nas mnie mega pozytywne wrażenie!
<3
mieszkam w sumie niedaleko Krakowa, a jakoś mam zupełnie odmienne zdanie na temat tego miasta.. Toruń, tylko Toruń <3
Becia, bo Tobie się Toruń kojarzy z przyjaciółmi 😉 Ty teraz 'wyrywasz’ się do Torunia,który dla mnie jest codziennością. Dla mnie Kraków to odskocznia
Racja, Kraków ma jakiś swój magiczny klimat. Nie wiem na czym polega – po prostu jest.
Zaskoczyłaś mnie tymi drogimi taksami – moje najpiękniejsze wspomnienie ze studenckich czasów to tradycyjny powrót taksówką z imprezy. Po przeprowadzce do Gdańska brutalnie odczułam różnicę w cenach.
No Kochana, ja poczułam doktliwy brak kasy, jak dałam za taksówki 110 zł :/
Fajnie, ze Ci sie udalo! Widac, ze spedzilyscie cudowne chwile… Ja Krakow kocham i uwielbiam to miasto od zawsze… 🙂