Tak tu i teraz, to siedzę sobie przy prowizorycznie stworzonym na szybko własnym miejscu pracy, popijam ciepłą kawę i piszę dla Ciebie ten wpis. Nie słucham niczego, poza odgłosami zabawy Mijeńki, bo nie chce mi się iść szukać słuchawek, a jeśli włączę muzykę, to przyjdzie do mnie potańczyć i z pisania nici 😉 W tym jednym momencie ani o niczym specjalnie nie myślę, ani nie tęsknie, a pracuję teraz nad pisaniem tego wpisu. Tu i teraz jest dobrze, a my tego nie dostrzegamy i o tym chcę Ci dziś opowiedzieć.
Październik minął nam przede wszystkim bardzo szybko, choć dość spokojnie. Cieszę się, bo udało mi się skreślić z listy kilka ważnych celów, a inne pchnąć do przodu. Za nami choćby rodzinna morfologia, moje wizyty u kilku specjalistów i umówienie innych ważnych badań. Przeczytałam też w tym miesiącu kilka mądrych książek i opowiem Ci o nich na dniach w ulubieńcach miesiąca. Krótko mówiąc, jest dobrze, ot spokojna i stabilna codzienność, a jednak taką chyba najtrudniej doceniać. Sama się na tym złapałam.
OBAWA PRZED JUTREM, KTÓRA ZABIERA RADOŚĆ DNIA DZISIEJSZEGO. CZY WARTO?
Zamiast się cieszyć, że większość badań za nami i wszystko jest w porządku, stresuję się wynikami dwóch, które pozostały mi do zrobienia. Zamiast docenić, że udało mi się w tym miesiącu u dziewczynek w pokoju wymienić materace z totalnie badziewnej cienkiej pianki na takie premium i upolować do ich pokoju na wyprzedaży w IKEA fotel do biurka i od dawna upatrzony dywan o połowę taniej, wkurzałam się, że remont jest wciąż nie skończony. Zamiast się cieszyć, że paradoksalnie kiedy ja odpuściłam wiele rzeczy, to masa spraw zawodowych pięknie się sama poukładała, ja jestem myślami gdzieś za kilka miesięcy, na kiedy to nie mam zaplanowanych działań biznesowych i wpadam w myślenie „o matko i co ja wtedy zrobię?!” … Przez co to dzisiaj nie zrobię nic konkretnego, by sprawy ruszyć do przodu…
Też tak masz? Pisząc to dotarło do mnie dobitnie, że przez wymyślanie problemów na jutro, dziś mi umyka, przecieka przez palce.
Jesień to taki czas refleksji, więc to chyba nawet dobrze, że tak się zatrzymuję co chwila, by przeanalizować życie. Aktualnie nie walczę z melancholijnym nastrojem, dużo myślę, czytam książki i zastanawiam się nad wieloma rzeczami. Gdy wychodzi słońce to staram się korzystać ładować baterie słoneczne, ale kiedy za oknem – tak jak dziś – ciemnica i szaruga, robię po prostu więcej gorących herbat, zakładam wełniany sweter i cieszę się, że akurat w taki dzień nigdzie nie muszę się ruszać. Piszę wtedy często na zapas, przelewając myśli na klawiaturę i tylko jeszcze muszę znaleźć w sobie siłę, motywację i czas na to, by te kilkadziesiąt szkiców dokończyć i zrobić z nich wpisy na blogu 😉
PAŹDZIERNIK W KWADRATACH
Kliknij w zdjęcie, żeby przeczytać opis.
View this post on Instagram
View this post on Instagram
A post shared by Monika | Wikilistka.pl (@wikilistka) on
View this post on Instagram
View this post on Instagram
Z roku na rok uczę się spokoju, akceptacji i szanowania naturalnego rytmu przyrody i własnego organizmu. Myślę sobie, że to ogromna wartość, nad którą warto pracować. Głupio by przecież było co roku narzekać na jesień, która była jest i będzie.
& MAŁE CELE NA LISTOPAD
rodzinny spacer po jesiennym Sopocie i zdjęcia pod White Marlinogarnąć szczepienia i resztę zaplanowanych badań i wizyt u lekarzywymienić materace u dziecizamówić biurkoi zaaranżować sobie miejsce do pracy- ogarnąć jakiś weekendowy wyjazd, najlepiej ze SPA*
pójść do kina na „Dziadka do Orzechów. 4 Królestwa”- zabrać dziewczynki do Aquaparku*
- zaplanować moje pierwsze Wyzwanie!
- dokończyć konspekt e-booka
- dokończyć segregację zdjęć i notatki z tego przedsięwzięcia
- przeczytać 4 książki
zebrać w 1 miejscu na blogu wszystkie wpisy z pomysłami na prezenti poprawić w nich linki (wierz mi, że to jest cel – KOLOS, ale już zaczęłam – zerknij TUTAJ ;))- przeanalizować i zaplanować strategię działań biznesowych na końcówkę 2018 i I kwartał 2019 ( o, to też!)
- udostępnić wreszcie te gratisy w moim sklepie
- i wrzucić 2 nowe produkty, które czekają aż im wyznaczę dzień premiery 😉
- ostatecznie dokończyć remont u dzieci (ostatnia szafa, regał, malowanie + okno)
- dokończyć projekt 'pół szafy’ i spisać ostatniego dnia swoje wnioski
- pozbyć się wszystkich rzeczy, których już nie potrzebuję. Ostatecznie.
(Nie kopiuj tego punktu, jeśli nie odgracałaś mieszkania od bardzo dawna, bo jest zbyt ogólny i zniechęcisz się nim zaczniesz…ale po części o tym będzie niebawem na moim wyzwaniu. Jeśli już teraz wiesz, że będziesz zainteresowana, poniżej możesz zostawić mi do siebie maila – dam znać jak tylko logistycznie ogarnę szczegóły! 🙂
zrobić faworki (no dobra, zjeść pyszne domowe, zrobić może ktoś inny :D)- znaleźć jakiś dobry przepis na zdrowszą wersję gofrów
skreślić chociaż 5 punktów z listy kluczowych spraw technicznych do ogarnięcia na blogu- min.10 treningów po 30 minut na orbitreku do końca miesiąca
- tydzień prowadzenia dzienniczka żywieniowego
- przygotować kalendarz adwentowy !
- …i listę atrakcji na grudzień
- … i listę projektów DIY, które będziemy dłubać z dziewczynkami w grudniu
Tak, mam więcej takich małych podpunktów na swojej prywatnej liście, ale wbrew pozorom, naprawdę dużo takich drobnych rzeczy udaje się zrealizować w ciągu jednego miesiąca, jeśli masz taką listę pod ręką i w wolnych chwilach zerkasz, co ważnego chciałaś zrobić. Zresztą zobacz sama jak mi poszło w październiku (skreślone=zrobione), a jak się dobrze przyjrzysz to zauważysz, że nawet kilka z listopadowych też już przecież wykreśliłam.
świetny artykuł