Niemal całą niedzielę spędziłam na doprowadzaniu mieszkania do stanu użyteczności po naszym miesięcznym maratonie chorobowym, który totalnie rozwalił nam codzienną rutynę i to właśnie wtedy dotarło do mnie, jak kolosalny wpływ na naszą codzienność potrafi mieć kilka wypracowanych nawyków! Ogarniając tak kąt za kątem, uświadomiłam sobie, że mieliśmy opracowany tak naprawdę całkiem sprawnie działający system, który pozwalał mi na co dzień mieć względnie ogarnięte mieszkanie, pomimo dwójki dzieci w domu.
Pomyślałam, że skoro my wracamy na dobre tory, to może Tobie też się przyda drobne przeorganizowanie?
Jak utrzymać względny porządek przy małych dzieciach w domu?
Pozbądź się nadmiaru
Prawda jest taka, że do szczęścia i nawet wygody nie potrzebujemy większość rzeczy, które posiadamy. Co więcej – nadmiar to niemal zawsze bałagan. Pisałam już o tym w kontekście dbania o ubrania i podtrzymuję tę tezę odnośnie każdego innego aspektu codzienności. Jeśli masz czegoś za dużo, nadmiar Cię przytłacza i podświadomie od tego uciekasz. Jeśli masz 6 talerzy, to jecie posiłki tylko na tych 6 sztukach, które na bieżąco myjesz. Gdy masz 18, to właśnie tyle będzie czekać po całym dniu w zlewie. Analogicznie sprawa wygląda z ubraniami, pościelami, ręcznikami czy dziecięcymi zabawkami gotowymi do porozrzucania po pokoju
.
Wszystko niech ma swoje stałe miejsce, najlepiej intuicyjne.
Niewiele rzeczy stwarza wizualnie większy bałagan niż pojedyncze przedmioty pozostawione w przypadkowych miejscach. Im więcej takich rzeczy, które nie posiadają swojego stałego miejsca, tym większe prawdopodobieństwo ciągłego wrażenia rozgardiaszu.
Pudełka i pudełeczka na duperele.
Koszyki i pudełka to coś, co ratuje mi życie. Trzymam w nich niemal wszystkie drobne rzeczy – od dziewczynek lalek Barbie, przez gumki do włosów, kredki, pisaki, figurki, zestaw do zabawy ciastoliną, aż po swoje duperele we własnych szufladach. Mam też ustawione pudełka w strategicznych miejscach w domu, w których zawsze gromadzą się jakieś drobnostki – dzięki temu dookoła panuje względny porządek, a ja koszyki staram się sprzątać raz na tydzień.
Ucz dzieci odkładania rzeczy na miejsce po skończonej zabawie – jak najszybciej!
Już +/- roczny maluch jest w stanie wykonać proste instrukcje typu „teraz wrzucamy klocki do kosza”. Przy starszych bąblach, dobrze jest powtarzać, że nie zaczynamy kolejnej zabawy, dopóki nie posprzątamy poprzedniej. Choć bywa trudno i nie zawsze się udaje, to jednak warto budować fundamenty, a odkładanie rzeczy na miejsce zdecydowanie jest taką podstawą, na której najłatwiej zbudować względny codzienny porządek.
Ogarniaj na bieżąco
Wyrobiłam w sobie nawyk sprzątania niektórych rzeczy na bieżąco i to właśnie on sprawił, że mam poczucie względnego ogarnięcia przestrzeni niemal przez cały czas.
Pierwszą i chyba najważniejszą czynnością, którą staram się ogarniam na bieżąco w ciągu dnia jest odkurzanie. Spędzam całe dnie z dwulatką – na porządku dziennym jest ciastolina, wycinanki czy piasek kinetyczny, dlatego nie wyobrażam sobie codziennego ogarniania bez bezprzewodowego odkurzacza! Jako, że często pytacie mnie o tego typu sprzęty, postanowiłam przetestować dla Was godny uwagi model – Poznajcie Bosch Athlet Ultimate!
Elegancki design i pionowa konstrukcja pozwala odstawić go w dowolne miejsce w domu, bez konieczności składania, dzięki czemu na bieżąco, w zaledwie kilka sekund mogę pozbyć się wszelkich okruchów i innych zabrudzeń.
Bosch Athlet, kompaktowy odkurzacz bezprzewodowy, który testujemy od kilku tygodni z powodzeniem na co dzień zastępuje nam klasyczny odkurzacz dzięki ulepszonej budowie silnika. Łatwy w czyszczeniu system bezworkowy ze specjalną membraną w filtrze Pure Air ułatwia życie, gdy mieszkasz z alergikiem, bo dba o jakość wydmuchiwanego powietrza, a specjalna elektroszczotka AllFloor HighPower Brush sprawia, że bez najmniejszych problemów ten sprzęt radzi sobie z odkurzaniem różnych powierzchni, więc odkurzam nim zarówno panele jak i dywan. Do wyboru mamy aż 3 poziomy mocy. Ogromnym plusem okazała się też wyjątkowo wytrzymała bateria z technologią Bosch Li-Ion. Sprawia, że nie tylko odkurzam całe mieszkanie na raz, ale też właściwie przez cały tydzień mam go pod ręką do odkurzania na bieżąco – czas pracy do 75 minut, a do tego ładowanie w krótkim czasie). Plus – co dla mnie ważne- dzięki systemowi SmartSensor Control, odkurzacz cały czas działa, zapewniając najwyższą skuteczność, a dzięki wskaźnikowi baterii wiem, że nie rozładuje mi się niespodziewanie w połowie odkurzania.
Do tego coś, co wyjątkowo doceniłam odkąd mamy w salonie meble na nóżkach to wyjątkowo elastyczny przegub szczotki – pozwala na wygodne odkurzanie trudno dostępnych miejsc.
Athlet nie dość, że jest bardzo wydajny (jedno ładowanie baterii starcza nam niemal na cały tydzień codziennego ogarniania), to jeszcze podoba mi się jego design i neutralny kolor – nie razi, stojąc na wierzchu, a stoi non stop w salonie. Jest też kompaktowy i leciutki, dzięki czemu odkurzać mogą nawet dzieci, a to wzmacnia wyrabianie dobrych nawyków. Można do niego dokupić zestaw dodatkowych akcesoriów, dzięki czemu z powodzeniem będzie mógł zastąpić klasyczny odkurzacz, którym odkurzysz także szczeliny w kanapie, czy nawet samochód.
Dostaję od Was masę pytań o różne sprzęty, a odkurzacz bezprzewodowy to jest jedna z tych rzeczy, które niesamowicie ułatwiają utrzymanie czystości przy dzieciach i polecam go każdej, absolutnie każdej mamie. Model Bosch Athlet testujemy od kilku tygodni i naprawdę mogę polecić go z czystym sumieniem. Dlaczego?
- bateria wystarcza na 75 minut ciągłego odkurzania i bardzo szybko się ładuje (w 3 godziny do 80% pojemności baterii), więc szybko jest gotowy do ponownego użycia
- szybko i dokładnie można nim wyczyścić różne rodzaje powierzchni
- łatwo się czyści, a specjalny filtr dba o jakość powietrza (ważne dla alergików!)
- jest zawsze pod ręką
- brak kabla i ruchomy przegub głowicy sprawia, że szybko i wygodnie możemy odkurzyć także trudniej dostępne miejsca
To wszystko sprawia, że jest skuteczny jak zwykły odkurzacz, ale nie musisz go wyciągać kilka razy dziennie, składać, a potem z powrotem chować do szafy ; )
Co jeszcze? W ogarnianiu czyszczenia na bieżąco bardzo pomagają mi też mokre chusteczki pod ręką oraz zmywarka.
Szuflada na wszystko i awaryjne pojemniki
Niezawodnym trickiem na ekspresowe sprzątnięcie mieszkania jest wrzucenie wszystkich drobnostek, którym nie chce nam się szukać miejsca do jednej szuflady z myślą „ogarnę to jutro”. Mam w domu taką właśnie awaryjną szufladę, w której lądują właśnie wszystkie drobiazgi, których czasem wieczorem nie mam już siły odnosić na odpowiednie miejsce. Staram się ją sprzątać raz w tygodniu, czasem raz na dwa i ten układ sprawdza się u nas idealnie.
Awaryjne pojemniki to u mnie głównie jakieś pudło, w którym w salonie trzymam wszystkie zabawki i książeczki, którymi na bieżąco bawi się Miśka. Dzięki niemu ona ma łatwy dostęp do zabawek, a ja wieczorem albo na początku jej drzemki w minutę doprowadzam salon do stanu używalności.
Wieczorne, poranne i weekendowe rytuały
W domu, w którym żyją ludzie, narastanie bałaganu jest nieuniknione, dlatego im szybciej wypracujemy sobie rodzinne nawyki, które temu zjawisku zapobiegają, tym lepiej. My staramy się codziennie wieczorem poodkładać rzeczy na miejsce i zostawiać na noc sprzątniętą kuchnię (i zmyte naczynia). Rano ścielimy łóżka. Na bieżąco staramy się też uczyć dzieci chowania butów do szafki w przedpokoju i wieszania kurtek na wieszak, a także wrzucania brudnych ubrań do odpowiedniego kosza na pranie. Zazwyczaj po obiedzie albo pod wieczór odkurzamy, a ja rano nim usiądę do pracy przecieram stół i inne blaty. Pilnuję też, aby ręczniki po kąpieli były schludnie złożone, przewieszone przez kaloryfer, chowam kąpielowe zabawki dziewczynek, a kosmetyki w łazience trzymam w koszyczkach, bo dzięki temu łatwiej mi ogarniać płaskie powierzchnie.
Końcówka tygodnia (piątek lub sobota) to dni, które ja z automatu zaczynam od rozpoczęcia cyklu pranie/suszenie, dzięki czemu skutecznie udaje mi się uniknąć stosów prania straszących mnie w łazience
Takie rytuały szybko wchodzą w krew i po czasie nie wymagają już jakiegoś specjalnego wysiłku, bo przychodzą nam naturalnie, dlatego warto nad nimi popracować.
„Względny”, czyli skup się na tym, co widać 😉
A teraz do meritum całego wpisu, bo zaraz pomyślisz, że aspiruję do miana Perfekcyjnej Pani Domu. Otóż – NIE. Sprzątamy na tyle, by było bezpiecznie i żebyśmy dobrze czuli się w miejscu, w którym żyjemy, ale jest cała masa takich drobnych rzeczy, które nie robią nam różnicy i trudno nam się za to zabrać nawet od wielkiego dzwonu.
Okna myję jak już serio ledwo cokolwiek przez nie widać (i i tak zazwyczaj myję tylko szyby), nie pamiętam kiedy czyściłam żyrandole albo górę futryn z kurzu. W ogóle do ścierania kurzu muszę sobie ustawiać przypomnienie 😉 Nie robi mi też większej różnicy czy umyję łazienkę raz na tydzień, czy na dwa (pewnie po 2 miesiącach nietykania bym się zorientowała dopiero, że pora się nią zająć) ani nie myślę obsesyjnie o tym, że nie w tym tygodniu nie odkurzyłam pod łóżkiem czy za kanapą.
Lubię mieć porządek, ale nie jest to moim głównym celem w życiu. Ten „względny” idealnie mi wystarcza, a względny porządek to dla mnie taki, który daje mi poczucie pewnego spokoju i harmonii na pierwszy rzut oka, ale w życiu bym nim nie zaliczyła testu białej rękawiczki.