Jak ubierać rodzeństwo? Jak na co dzień, jak do zdjęć? „Monia, jak to wygląda u Ciebie?” pytacie mnie często. Dziś wpis, który mam nadzieję nie tylko odpowie na wiele Waszych pytań, ale będzie też ściągą w pigułce, która przyda się podczas planowania garderoby na zdjęcia.
Jak jest u nas?
Wiki wysoka, szczupła, delikatna, taka mała eteryczna jak calineczka. Drobniutka, za to z długimi nóżkami i rączkami od zawsze. Fanka sukienek i stworzenie o bardzo wyrobionym już modowym guście, w codzienne ubieranie którego już raczej nie ingeruję.
Miśka – bąbel „czort”. Śmieszka w charakterystycznych lokach lub dwóch kitkach. Słodki urwis z uroczym, miejscami mięciutkim, typowo dziecięcym ciałkiem. Jak na dwulatkę przystało, właściwie nie przestaje się ruszać, akrobacje są na porządku dziennym i brudzi się w ciągu dnia w sposób trudny do przeoczenia.
Choćbym chciała, miałabym problem, by dobierać im tylko i wyłącznie te same stroje.
I tak biorąc pod uwagę, że jednak nasze dzieci ogólnie rzecz ujmując raczej się od siebie różnią, jak to ludzie, raczej jestem daleka od tego, by ubierać je na co dzień tak samo. Nie mówię, że tego nie robię, jednak takich samych kompletów mają może z 2-3, choć chwilowo obie są rozmiarowo „na jednym dziale” w większości sklepów.
JAK UBRAĆ RODZEŃSTWO DO ZDJĘĆ/ NA SESJĘ ZDJĘCIOWĄ?
Mam jednak taki patent, opanowany do perfekcji, który strasznie mi się przydaje ze względu na to, że jednak moja praca sprawia, że robię na co dzień naprawdę sporo zdjęć. I nie mówię tu tylko o typowych sesjach, które planuję z wyprzedzeniem, dobierając do nich odpowiedni plener i kreacje (o tych dalej), ale o takim codziennym zatrzymywaniu chwil.
Faktem jest, że dzieci ubrane bardzo podobnie czy nawet tak samo często wyglądają na zdjęciach uroczo. Nie zawsze jest to jednak praktyczne, dlatego ja na co dzień trzymam się tego, by komplety, które wybieram dla dziewczynek parami były ze sobą po prostu w miarę spójne kolorystycznie. Dzięki temu, pomimo w teorii zupełnie różnym ubraniom, często nawet na nieplanowanych zdjęciach uzyskuję fajny, harmonijny efekt dzięki powtarzalności kolorów i detali.
Nie zwracam na to wybitnie uwagi codziennie, ale już np. pakując walizkę na wyjazd niemal zawsze mam ubrania skompletowane spójnie właśnie pod zdjęcia. Do tego na wyjazdy staram się dobierać komplety tak, żeby można było je w razie czego ze sobą miksować i nosić różne rzeczy z tymi samymi dodatkami. Oszczędność miejsca, a przy tym duża wygoda gwarantowane 😉
ZASADY, KTÓRYMI KIERUJĘ SIĘ WYBIERAJĄC UBRANIA DLA RODZEŃSTWA:
- podobne kolory, często w różnych odcieniach
- podobny albo przeciwnie – kontrastowy styl
- nawiązania przy detalach, akcentach
- ubrania dopasowane do danego dziecka, jego preferencji, sylwetki i aktywności
Dla przykładu mam dla Was zdjęcia z naszego ostatniego pobytu w Międzyzdrojach.
W sklepie 5.10.15, który jest partnerem tego wpisu, wybrałam dla Wiki koralową spódniczkę i bluzkę w paski, na której kwiatki nawiązywały kolorami do spódniczki oraz torebkę-pomarańczę. Dla Miśki natomiast cienkie długie spodnie a’la haremki (są genialne!) i koszulkę z ozdobnymi japonkami i obie te rzeczy nawiązują kolorystycznie do stroju Wiki, a poza tym wszystko razem (i inne zabrane ubrania) pasowały mi do jeansowych katan, które są u nas podstawowym okryciem latem.
Przy okazji zamówiłam też dziewczynkom dwie bransoletki i czekam na następną paczkę, bo na dziale z dodatkami w 5.10.15. znalazłam ostatnio naprawdę perełki za niewielkie pieniądze (gumki, spinki, apaszki, portfeliki, torebeczki itp.). W ogóle warto zaglądać na 5.10.15. często, bo widzę, że większość rzeczy, które wybierałam teraz jest nawet na 40% tańsze!
PUŁAPKA, NA KTÓRĄ WARTO UWAŻAĆ
Wiem, że takie same ubrania wydają się być fajnym rozwiązaniem , ale miej świadomość, że nie zawsze są wdzięcznym obiektem do fotografowania i jeśli nie ma się wprawy w robieniu zdjęć, można uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego. Problemem jest bowiem to, że fotografując rodzeństwo, starasz się, by dzieci były dość blisko siebie (muszą razem mieścić się w kadrze), a to tylko krok od tego, by na zdjęciu mieć jedną dużą kolorową plamę, w której nie do końca wiadomo, gdzie są czyje ręce czy nogi.
Ja owszem, wybrałam nam białe sukienki, ale po pierwsze pod kątem sesji w konkretnym, kontrastowym otoczeniu, a po drugie większość zdjęć będę robiła ja sama i wiem już na co zwracać uwagę (m.in. delikatny chociaż odstęp między dziećmi, gra światła).
KWESTIE IDEOLOGICZNE, CZYLI SZANUJMY SIĘ
Często pytacie też, jak podchodzę do ubierania dzieci tak samo w kontekście ideologicznym i chyba czas w końcu jasno ogółem odpowiedzieć na to pytania. No więc – wierzę w wolny wybór. Także w kontekście dzieci i, wierz mi, tam gdzie mogę staram się pozwalać im decydować o sobie. Jeśli kupujemy zdjęcia do konkretnej sesji to staram się uwzględnić ich prośby, ale informuję też o pewnych warunkach, które rzecz musi spełnić. Natomiast jeśli idziemy wybierać ubrania na co dzień to korzystam z tego, że Miśka jeszcze nie we wszystkie moje wybory ingeruje, za to Wiki często w ramach pewnych ustaleń (budżet, rodzaj ubrania) pozwalam decydować samodzielnie. Jeśli dziewczynki okazują entuzjastyczną reakcję na możliwość ubrania takich samych sukienek to kupuję dwie takie same. Jeśli jedna chce koszulkę i spodenki, a druga kieckę – kupuję tak. Mają wyznaczone pewne granice, z którymi w dorosłych życiu też przecież będą się spotykać, ale unikam ingerowania w ich życia na zasadzie „tak, bo tak” albo „bo ja tak chcę”.
Myślę, że w dużej mierze dzięki takiemu właśnie okazywaniu szacunku dla ich upodobań i pewnej niezależności, one szanują to, kiedy ja poproszę o kilka minut skupienia albo ubranie konkretnych ubrań, bo danego dnia chciałabym zrobić sesję i zazwyczaj obywa się bez większych buntów 🙂
Kurczę, patrze na te zdjęcia i … brakowało mi tego typu kadrów. Lifestylowych, ale z taką nutką detalu. Lubię zatrzymywać chwile w taki właśnie sposób i chyba muszę to robić częściej. Chcecie zobaczyć więcej takich sesji ?