Tytułowe pytanie w mniej lub bardziej zmienionej formie wraca do mnie jak bumerang w wiadomościach od Was co najmniej kilka razy w tygodniu. „Monia, jak Ty to robisz? Jak ogarniasz dziewczyny, pracę, siebie, dom, te paznokcie, książki i jeszcze te seriale z mężem?!”. Odpowiem Wam dziś zbiorczo i niektóre wątki rozwinę w kolejnych wpisach, bo na jeden wpis to zdecydowanie za dużo. Najpierw jednak, chcę wyprowadzić z błędu sporą część z Was.
zdjęcie – Mamagerka.pl | moja kiecka, torebka i buty – Born2Be | ubranka dziewczyn – TUTAJ
Ja nie zawsze ogarniam, a już na pewno nie zawsze WSZYSTKO ogarniam. Zwłaszcza w tym samym czasie, dlatego, że tak po prostu się nie da, choć jest wiele rzeczy, które pomagają mi nie zginąć pod natłokiem spraw i obowiązków i o nich Ci dziś opowiem : )
Pierwszą, najważniejszą i podstawową lekcją, jakiej nauczyłam się w dorosłym,matczynym życiu już jakiś dłuższy czas temu jest właśnie akceptacja faktu, że ….
MOGĘ WSZYSTKO, ALE NIE WSZYSTKO NA RAZ
Do tego druga rzecz, której akceptacji wciąż się uczę, ale – wierz mi na słowo – odkąd skupiam się na tym codziennie od kilku miesięcy, żyje mi się zdecydowanie lepiej. Mianowicie, staram się akceptować fakt, że
W ŻYCIU JEST ZAWSZE COŚ KOSZTEM CZEGOŚ
Jeśli pracuję, to nie bawię się w tym czasie z dzieckiem. Gdy czytam Mii, nie jestem w stanie zaangażować się w rozmowę z Wiki. Jeśli wybieram długą, gorącą kąpiel i książkę, to mam mniej czasu na wieczór z mężem. Kiedy czytam, to nie pracuję, a kiedy pracuję, to nie dam rady pozmywać podłóg. Nie będę jednocześnie i na wyjeździe i w domu, więc staram się przemyśleć absolutnie każdą swoją decyzję, a później nie myśleć o tym, czego akurat nie robię, tylko w pełni skupiać się na tu i teraz, któremu zdecydowałam się poświęcić swój czas. To nie jest proste, bo wciąż dopadają mnie wyrzuty sumienia, gdy muszę podjąć decyzję, że dziś pracuję zamiast zabrać Miśkę w cudną pogodę na długi spacer, ale jednak staram się akceptować, że nie dam rady się rozdwoić.
CO MI POMAGA BYĆ ZORGANIZOWANĄ MAMĄ I JAK SIĘ TEGO NAUCZYĆ?
Moja droga do obecnego poziomu organizacji rodzinnego życia i, a może zwłaszcza, do zmiany podejścia, nastawienia i konsekwentnego działania była długa i wciąż trwa, wciąż się uczę. Obserwowałam, czytałam, słuchałam mądrzejszych od siebie i etapami wprowadzałam w życie, raz po raz widząc coraz większe zmiany. Przeczytałam książkę „Jak zostać Panią swojego czasu”(klik) Oli Budzyńskiej, regularnie oglądam jej nagrania live i webinary, a do tego obserwuję kobiety, którym udaje się łączyć biznes z macierzyństwem i staram się z ich metod wychwycić to, co dla nas najlepsze.
9 MOICH SPOSOBÓW NA TO, BY ZYSKAĆ W MACIERZYŃSKIM ŻYCIU ZYSKAĆ TROCHĘ CZASU NA WAŻNE DLA MNIE SPRAWY
1. Dom to wspólne dobro…
… więc dbamy o niego razem. Na szczęście jesteśmy w tej kwestii zgodnym małżeństwem, a Ł. sam z siebie robi w domu bardzo dużo oraz oboje konsekwentnie włączamy w to dziewczynki. W naszym domu każdy ma swoje obowiązki i dzięki temu nie padam wieczorami na twarz niczym męczennica, bo właśnie ogarniałam przez cały dzień gotowanie, sprzątanie i usługiwanie całej rodzinie, tylko mam czas i siłę na serialowy wieczór z mężem.
2. Optymalizuję i uczę się delegować
Jeśli dana rzecz zajmuje mi mniej niż 2 minuty, staram się zrobić ją od razu. Jeśli coś może się toczyć dalej bez mojej ingerencji, a ja muszę tylko przepchnąć jakiś pierwszy etap – robię to priorytetowo. Wstawiam pralkę zanim zacznę pracę, korzystam z pomysłów na obiad, które „same się robią w piekarniku” i wykorzystuję ten czas np. na pisanie. Automatyzuję też działania związane z pracą tam, gdzie tylko mogę i staram się budować zdywersyfikowane źródła dochodów pasywnych, czyli niezwiązanych w żaden sposób z ilością poświęconego przeze mnie czasu. Do tego powoli uczę się, że nie wszystko muszę robić sama i deleguję część zadań, która wymaga np. mechanicznego przeklikiwania i nie muszę robić tego osobiście. Staram się poświęcać swój czas tam, gdzie naprawdę mój udział jest niezbędny do osiągnięcia konkretnego efektu, a mniej istotne zadania przekazywać innym.
3. Robię pranie raz w tygodniu, nie rozwieszam prania i nie prasuję
Odkąd jestem szczęśliwą posiadaczką nowych sprzętów, zyskałam co najmniej ze 3-4 godziny tygodniowo, serio! Nie dość, że dzięki temu, że moja nowa pralka (Electrolux PerfectCare800 – taka) ma ogromny wsad, mogę prać pranie z całego tygodnia jednego dnia, mając świetne rezultaty i podopierane plamy, pomimo pełnego bębna, to jeszcze dzięki suszarce ( Electrolux PerfectCare 800 – ta sama linia ) oszczędzam czas potrzebny na rozwieszenie i późniejsze wyprasowanie ubrań. Wspominałam Ci już, że często to dziewczynki przerzucają pranie z pralki do suszarki, więc przy okazji jeszcze uczę dzieci wspólnego dbania o dom … i zyskuję kolejne pare minut, np. na ciepłą kawę ; )
4. Dbam o relaks, przerwy i wysypiam się dla efektywności
…a przynajmniej próbuję ; ) Jeszcze do niedawna często zarywałam nocki, żeby nadgonić z pracą, w efekcie czzego nie tylko nocą ta praca szła mi mozolnie, ale byłam też nie do życia przez cały kolejny dzień (bo wstaję rano z Miśką, więc nie mogę odespać) i dodatkowo miałam dużo częstsze migreny. Odkąd staram się tego pilnować, kończyć pracę maks koło 22.00 i robić przerwy w ciągu dnia z daleka od komputera, udaje mi się finalnie w ciągu tygodnia zrobić dużo, dużo więcej, a zmęczona jestem dużo mniej.
5. Dbam o siebie w stylu SMART
To jest jeden z tych wątków, które opiszę Ci szerzej w innym wpisie, ale generalnie jestem zwolenniczką świetnych efektów przy minimalnej ilości poświęconego czasu. Dlatego m.in. skorzystałam z depilacji laserowej, depilacji laserowej zamiast godzin spędzonych na wklepywaniu niemających szans działać balsamów, zrobiłam makijaż permanentny brwi czy noszę hybrydy. Hybrydy to w ogóle moje odkrycie dekady, od prawie 3 lat się z nimi nie rozstaję. Robię je sama, a odkąd mam zestaw Semilac Individual (polecam bardzo!) z małą, ale wydajną lampą, po pierwsze odpadł mi przedwyjazdowy stres pt. „muszę zrobić paznokcie przed wyjazdem”, bo lampa jest tak malutka, że spokojnie wrzucam ją do walizki, a po drugie samo robienie hybryd zajmuje mi teraz co najmniej połowę mniej czasu, bo ze starej lampy, gdzie utwardzanie każdej warstwy trwało 120s. przerzuciłam się na tą, której wystarczy 30s.
6. Staram się połączyć przyjemne z pożytecznym
Od roku, kiedy w naszych działaniach prozdrowotnych zaczął wspierać nas Decathlon, udaje nam się m.in. łączyć czas spędzony z dziećmi z własną aktywnością fizyczną. Dotąd, chodząc z dziećmi na rolki czy rower na boisko, po prostu siedzieliśmy czy chodziliśmy za nimi, a teraz możemy jeździć na rolkach, kiedy dzieciaki śmigają na rowerach albo mogę sobie zwyczajnie wyjść pojeździć z Wiki.
(moje rolki to Decathlon Oxelo Fit500 )
Tą formę zyskiwania czasu lubię szczególnie i w tym sezonie marzą nam się rowery i dłuższe, weekendowe wycieczki z dziewczynkami nadmorskimi ścieżkami rowerowymi.
Za to jeśli chodzi o moje ćwiczenia, to najczęściej wskakuję na orbitreka (mam TEN model – bo często o to pytacie) i nie wyobrażam sobie nie połączyć ćwiczeń z słuchaniem podcastów, a najlepiej oglądaniem jakiś webinarów czy choćby serialu.
7. Na bieżąco pozbywam się zbędnych rzeczy
Nadmiar nie tylko mnie przytłacza, ale też m.in. przyczynia się do powstawania bałaganu, a ten z kolei bardzo mnie rozprasza. Do tego zbędne rzeczy w szafie zajmują miejsce tych, z których faktycznie korzystamy (bałagan, znowu!) i często są w nich ulokowane jakieś pieniądze, które mogłabym skierować w inne miejsce, co podświadomie sprawia, że myślę o tym tak długo, dopóki się z tym nie uporam.
8. Jadłospis + zakupy raz w tygodniu + gotowanie na 2 dni
Optymalizacja w temacie kuchni, zakupów i gotowania jest dla mnie szczególnie ważna, bo to ta część życia, za którą nie przepadam, a robić muszę ; ) Korzystam więc z naszego domowego menu, aby uniknąć zastanawiania się „co dziś na obiad”, staram się gotować porcje na 2 dni, a większe zakupy ogarniamy raz w tygodniu, bo dla mnie każdy, absolutnie każdy wypad do sklepu spożywczego to strata czasu.
9. Tylko jeden dzień w tygodniu na załatwianie spraw na mieście, czyli łączenie zadań
To kolejny punkt, nad którym pracuję już jakiś czas i widzę konkretne efekty. Jeśli mamy coś do załatwienia na mieście, staram się wcisnąć to w 1 konkretny dzień. Unikamy tak m.in. korków, czasu traconego na szukanie miejsca na parkingu, niepotrzebnie wydanej kasy, gdy zawsze się coś przeciągnie i jemy na mieście itp. Podobną zasadę staram się stosować też w stosunku do innych czynności i tak np. dzielę sobie pracę w bloki tematyczne, np. maile, pisanie tekstów, robienie zdjęć, ogarnianie plakatów i sklepu itd.
Poza tym, że mamy wtedy szansę na tzw. „flow”, czyli skupienie na danym zadaniu i nie marnujemy czasu, kiedy to mózg musi przestawiać się z jednej czynności na drugą (to podkreślają specjaliści w dziedzinie zarządzania czasem), ja podchodzę do tego też mocno praktycznie. Ot, choćby kiedy mam do zrobienia zdjęcia, to dużo wygodniej jest mi porozkładać wszystko, czego do nich potrzebuję tylko raz, a nie bawić się z tym codziennie.
Mam nadzieję, że teraz i Tobie będzie łatwiej się zorganizować i znaleźć w codzienności mamy czas na to, co dla Ciebie ważne. Pamiętaj, że im szczęśliwszą sobą, kobietą jesteś, tym lepszą jesteś mamą, żoną, przyjaciółką i zwyczajnie lepiej będzie Ci wychodzić każda rola, w którą będziesz się wcielać.
Niektóre zawarte na blogu linki, to linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli dokonasz zakupu poprzez mój link, otrzymam z tego tytułu drobną prowizję od sklepu, do którego link prowadzi. W żaden sposób nie wpływa to na cenę, którą Ty zapłacisz (to sklep dzieli się swoją prowizją), ale dla mnie będzie sygnałem, że cenisz moją rekomendację no i pozwoli mi jeszcze lepiej rozwijać dla Ciebie to miejsce.