Jak nauczyć dziecko mówić? Co mam zrobić, żeby zaczęła mówić?!” – to pytania, które jeszcze rok temu spędzały mi sen z powiek, kiedy ponad 2-letnia już Mia nie chciała mówić nic poza swoimi utartymi sylabami : mama, tata, daj, am. Dziś, a właściwie już od ładnych kilku miesięcy, Mijeńka nadaje jak najęta (zobacz sobie tutaj na stories), składając pełne zdania i próbując bez żadnych blokad powtórzyć nawet najtrudniejsze wyrazy. Jak to zrobiłam? Jak rozgadałam dwulatkę?
Na początku konsultowałam temat jej mowy ze znajomymi logopedami. To mnie trochę uspokoiło i dostałam zalecenie, żeby sprawdzać, czy nie mówi, ale dobrze słyszy i rozumie to, co mówi się do niej, a w dalszej kolejności, żeby monitorować, czy poszerza słownictwo. Co ważne, za słowa miałam tutaj uznawać każde jej “miau”, “hau”, “am” itp., ponieważ chodziło o to, czy dziecko potrafi połączyć to, co chce nazwać z konkretnie wypowiadanym “słowem”.
W międzyczasie wprowadzałam chyba wszystkie sensownie brzmiące znalezione w sieci sposoby na to, jak nauczyć dziecko mówić:
- organizowałam dużo zajęć rozwijających małą motorykę : bawiła się piaskiem kinetycznym, ciastoliną, próbowała z nożyczkami, rysowała, przekładała drobne przedmioty z tacki na tackę itp.
- czytałyśmy dużo książek – bajka na dobranoc to codzienność od bardzo dawna, ale wprowadziliśmy też dużo czytania w ciągu dnia ( KLIK – wpis z najciekawszymi książeczkami dla malucha, u nas z tego zestawienia królował Pucio i ruchome książeczki)
- od początku dużo do niej mówiłam, opowiadając o tym, co teraz robimy, co się dzieje dookoła itp.
- nazywałam rzeczy, które pokazywała paluszkiem
- już wcześniej pozbyłyśmy się smoczka
TUTAJ możecie znaleźć kilka innych sposobów, które warto wprowadzić już u niemowlaka, a tu wpis Ani z Nebule, kiedy udać się do logopedy.
Mia jednak była totalnie uparta i zamiast “kot” mówiła “miau”, zamiast krowy było “muu”, a Wiki była “kaką”. Na nic zdawały się moje próby, prośby, ćwiczenia. Za nic nie chciała powtarzać ze mną, jednak pewnego dnia usłyszeliśmy jak powtórzyła za siostrą cały alfabet z plakatu! Rozumiesz to?! Każde KA, JOT, HA, ZET – wszystko poza “er” wymówione dokładnie. Wiedziałam już wtedy na pewno, że nie ma mowy o żadnym problemie stricte logopedycznym i czymś, co nadaje się do jakiegokolwiek leczenia. Ot, dziecko mi się uparło, że gadać ze mną nie będzie i już 🙂
U nas przełom nastąpił podczas zeszłorocznego, wiosennego wyjazdu do Babci i – na moje oko – wywołały go silne emocje. Braliśmy po drodze auto na testy, więc w Warszawie musieliśmy przepakować dzieci i zawartość naszego auta do tego drugiego (braliśmy je na cały wyjazd). Zawsze dla bezpieczeństwa w pierwszej kolejności “przepakowujemy dzieci” i małą zapinamy w foteliku i tak też zrobiliśmy tym razem. Jak się jednak okazało, to że została dosłownie na 2 minuty sama w tym nowym dużym aucie, wyzwoliło to w niej takie emocje, że usłyszeliśmy w pewnym momencie wyraźne, głośne “Kaka, SIADAJ TU!”. Spadły nam walizki z wrażenia, serio 😉 Postanowiłam pójść za ciosem i spróbować rozgadać dziecko właśnie poprzez doświadczenia. Tym sposobem wylądowaliśmy w Afrykarium we Wrocławiu i zwiedziliśmy też ZOO. Jak się okazało, był to najlepszy pomysł z możliwych. Dziecko, które w środę nie mówiło prawie wcale w weekend opowiadało nam, jakie zwierzęta widziała w ZOO…
Piszę Ci o tym, bo byłam w tym miejscu, kiedy moja 2-latka, która nie mówi była moją codzienną frustracją i zmartwieniem. Bałam się, że coś robię źle, coś może być nie tak. Robiłam co mogłam i nie działało. Wiem od Was, że wiele z Was czuje podobnie. Nawet jeśli wiemy, że każde dziecko rozwija się w innym tempie to te obawy gdzieś tam w nas są.
Oczywiście na pewno wpływ na kształtowanie całego ośrodka mowy miały wszystkie wprowadzone czynniki, z czytaniem i zabawami ćwiczącymi małą motorykę na czele. Jednak wierzę, że dziecko potrzebuje też bodźców, doświadczeń. U nas właśnie to okazało się być strzałem w dziesiątkę, więc może warto spróbować – wyjść na spacer, pójść do zoo pooglądać zwierzęta nie tylko na obrazkach? Spróbować zabawy, w której maluch mówi powiedzieć kolor, rzucając piłką?
Nie warto też porównywać dzieci, bo każde jest inne. Ja sama wpadłam w pułapkę strachu przede wszystkim dlatego, że jakoś mimowolnie porównywałam Mię do starszej siostry, która już w dniu drugich urodzin mówiła pełnymi zdaniami. Nie dało mi to nic, poza frustracją. Każde dziecko rozwija różne umiejętności w różnym tempie.
Kiedy ta “blokada” zeszła, Mijeńka dosłownie z dnia na dzień mówiła dużo więcej. Dziś ma 3 lata i 3 miesiące i ja już nie pamiętam jak to było kiedy nie mówiła, bo nadaje jak najęta, pełnymi zdaniami i rzuca tekstami w stylu:
“Mamusiu, mam jeszcze jedno pytanko” i “niepokoi mnie ten problem”. Podejrzyj sobie na Instagramie 🙂
Mam nadzieję, że mój dzisiejszy post trochę Cię uspokoi i podsunie nowe pomysły na to jak nauczyć dziecko mówić. Wierz mi, że przyjdą w końcu dni, kiedy będziesz czekała aż pójdzie spać i zamilknie 😉 Jeśli uważasz go za przydatny, będzie mi ogromnie miło, jeśli udostępnisz go dalej :*
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, proszę, udostępnij go dalej, poleć swoim znajomym :) Bardzo mi w ten sposób pomożesz! DZIĘKUJĘ :)
Dziękuje bardzo! u mnie bardzo podobnie i liczę, że dla nas tegoroczna wiosna będzie przełomowa! 🙂
Oby! Trzymam kciuki :*