„Technologia psuje nam dzieci. Zabiera dzieciństwo. Robi im sieczkę z mózgu. Dajesz dziecku tablet – co z Ciebie za matka?!” Zewsząd atakują nas takie komunikaty, a tymczasem – to jeden wielki bullshit! Po pierwsze dlatego, że nic nie jest tylko czarne albo białe. Po drugie, to nie technologia nam psuje dzieci, a nasz brak czasu i pokazania dzieciom mądrej ścieżki wykorzystywania technologii. Opowiem Wam dziś kilka słów o tym, jak ją mądrze serwować dzieciom – będą też linki do konkretnych aplikacji edu : )
Wiesz czym jest dziś technologia?
Teraźniejszością i przyszłością. Nieograniczonymi możliwościami. Sposobem na dużo częstszy kontakt i „widzenie się”, rozmowę z bliskimi, którzy są setki kilometrów od nas. Oknem na świat. Jest tryliardem możliwości, których nawet nasi rodzice nie mieli, nie mówiąc już o wcześniejszych pokoleniach. Tym elementem, który realnie daje nam szansę, by mieć od życia dużo więcej.
Technologia pozwala nam pracować z dowolnego miejsca na Ziemii. Z dzieckiem na kolanie klepać zlecenia dla Klientów i nie wypaść z branży. Pozwala nam oglądać ulubione seriale na Netflixie na każdym urządzeniu, jakie mamy i tam, gdzie nam wygodnie. Dzięki technologii budujemy zespoły i pracujemy efektywnie zdalnie na odległość. Robimy zakupy on-line, płacimy jedną plastikową kartą na całym świecie.
Mądrze serwowana dzieciom technologia to dar dzisiejszych czasów!
Wiesz ile odpowiedni sprzęt i dostęp do internetu daje możliwości rozwoju? OGROM! Moja 5-letnia córka przegląda sobie z Tatą w google kraje odległe o kilka tysięcy kilometrów, zastanawiając się, które palmy chce w przyszłe lato zobaczyć na żywo.
Uczy się o kosmosie.
Ogląda interaktywne bajki, w których może decydować o przebiegu wydarzeń! [#NetflixStreamTeam ]
Za darmo, na domowej kanapie, uczy się angielskiego i osłuchuje się, jak konwersują w tym języku ulubione postacie z bajek. Uczy się prostych działań matematycznych, żeby kolorować interaktywną kolorowankę wg wzoru, a dzięki odpowiednim aplikacjom i urządzeniu z dotykowym ekranem, ćwiczy także manualne zdolności pisania, bo jest mnóstwo aplikacji, które w ten sposób aktywizują dzieci.
Oczywiście ta technologia musi być serwowana dzieciom mądrze, w odpowiedniej ilości i pod rodzicielskim nadzorem, ale nie bagatelizujmy faktu, że jest nieprzecenionym dobrem dzisiejszych czasów i powinniśmy być za nią wdzięczni.
APLIKACJE DO NAUKI LITEREK I CYFEREK
- manualne ćwiczenie pisania literek i cyferek
- polski alfabet dla dzieci ( z tego Wiki korzysta na zdjęciach )
- nauka sylab
- pierwsze słowa, literki PL
- matematyka dla dzieci – przedszkolaków
- kolorowanka z matematyką
- angielski dla dzieci
To tylko kilka przykładów przydatnych aplikacji – korzystamy z 3 urządzeń i każde z nich ma inny system operacyjny. Na każdym więc mamy różne aplikacje. Wchodząc na GooglePlay lub AppleStore szukajcie : alfabet / polski alfabet / literki / cyferki / matematyka dla dzieci/ angielski dla dzieci itp. Aplikacje dla dzieci, które podlinkowałam Wam wyżej są z GooglePlay i na pewno będą działać na Androidzie : )
Widzisz, to nie technologia jest zła, tylko wciskanie dziecku tabletu bez kontroli w zamian za pół godziny świętego spokoju. To nie technologia jest winna, tylko my, rodzice. A raczej – pęd życia, w którym żyjemy tak, że musimy przetrwać wrzuceni w codzienność, niebardzo właściwie mając czas na życie. Zrzucanie winy „psucia dzieci” na technologię, zamiast przyznać się do braku czasu i zaangażowania to jak stwierdzenie, że samochody to zło, bo ludzie giną w wypadkach. Bezsens.
I tak, ja też to znam. Też czasami zdarza mi się włączać bajkę dla świętego spokoju. Nie robię z tego afery, nie czuję się przez to gorszą matką. Jednak staram się bardzo, by nie zdarzało się to notorycznie i przede wszystkim – dbamy,by pokazywać dziecku te rozwijające możliwości technologii. Powiedz sama, czy oglądanie jak w tej chwili wygląda miejsce, gdzie akurat jest dziadek nie jest bardziej fascynujący niż kolejna kreskówka?
Sprzęty, z których korzystamy dziś na co dzień dają naprawdę ogromne możliwości. Większość nowych komputerów, jak nowy model ASUS, który testujemy – Zenbook Flip UX360CA– mają dotykowe ekrany. Dzięki temu swobodnie można na nim pracować jak na zwykłym laptopie, ale w razie potrzeby zrobić z nich dzieciom tablet czy interaktywną tablicę. Dotykowy ekran sprawia, że dziecko może nie tylko „grać” z literkami, ale też ćwiczyć zdolności manualne, pisząc literki. Opcja w odwróceniem ekranu sprawdza się genialnie także przy oglądaniu filmów. Warto przemyśleć tę opcję, jeśli zastanawiacie się nad zakupem nowego sprzętu. Ma też jeszcze jedną zaletę – „zrobienie” z laptopa tabletu, w którym klawiatura jest od spodu sprawia, że dziecko faktycznie skupia się na tym, co trzeba a nie rozprasza się nieodpartą chęcią ponaciskania przycisków.
Mówienie, że technologia jest zła dla dzieci to czysty przejaw zrzucania z siebie odpowiedzialności. Dokładnie tak, jak mówienie sobie „nie lubię jesieni”, zamiast nazwać konkretne rzeczy, które nie pasują nam w codzienności. Jedyna różnica jest taka, że w drugim przypadku oszukujemy tylko siebie i raczej nikt poza nami z tego powodu nie ucierpi. Ale już dzieci wychowywane w przeświadczeniu, że technologia szkodzi będą miały w życiu trudniej. Gdy one dorosną, ich świat będzie technologią – uwierz mi. Wrzucając je w takie myślenie, dajemy im jasny sygnał, że będą żyły otoczone złem… no hello, ogarnijmy się!
Nasze dzieci będą uczyły się inaczej niż my. W inny sposób będą chciały zdobywać wiedzę i to jest jak najbardziej OK. Ja już z tym nie walczę i jest mi dzięki temu w życiu dużo łatwiej. Zaakceptowałam fakt, że moje córki szybciej i chętniej uczą się niemal wszystkiego z interaktywnymi zabawkami czy aplikacjami. Zaczęłam to obserwować, gdy Wiktoria ogarnęła nazywanie i rozpoznawanie kształtów, kolorów i przeciwieństw, gdy w czasie jednej z przeprowadzek z braku innej możliwości puszczaliśmy jej Klub Przyjaciół Myszki Mickey. Ogarnęła to w kilka dni, pomimo tego, że z książeczkami pracowałam nad nią z tym od jakiegoś czasu i nie wzbudzało to w niej zainteresowania. Strasznie się też dzięki tej bajce wtedy rozgadała. Dziś Mia ma kilka interaktywnych zabawek i to właśnie z nimi najchętniej powtarza zasłyszane słówka i odgłosy…. Ale to już temat na osobny wpis : )
Technologia nam służy i gdy używamy jej mądrze, to dzieci nadal lubią się bawić nawet drewnianymi zabawkami i czytać książki. Jedno wcale nie wyklucza drugiego.
Wyluzuj. To najlepsza rada, jaką mogłabym dać każdej koleżance, która zaraz wpadnie w sidła macierzyństwa. Komputery nie gryzą. Smartfony są w życiu naszych dzieci tak naturalnym elementem jak kubek czy poduszka. Serio – statystycznie świat jest teraz najbezpieczniejszym miejscem historii. Mamy morze możliwości, świat naprawdę stoi przed nami otworem i z ciekawością czeka na nasze dzieci. Nie brońmy ich przed nim i dajmy im go spróbować, takiego jaki jest teraz. Przygotujmy na to, jaki może być za kilkanaście lat, a nie bezsensownie skupiamy się na tym, jaki był kilka dekad temu!
F4jna jest jeszcze polska aplikacja Booki – zawiera realne (!) zdjęcia przedmiotów, rzeczy, zwierzątek etc. wraz z opisem i lektorem
https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.kj.games.educational.booki.discoverer&hl=pl
Nadaje się dla dziecka w wieku około 2 lat, poznającego świat i uczącego się mówić, poznawać rzeczy. Aplikacja może też być wykorzystana do nauki języka angielskiego i niemieckiego – jest możliwość zmiany języka
Dla dziecka do 3 r.ż migające obrazy, kreskówki, tablety i smartfony nie są wskazane. Technologia nie jest zła, oczywiście. Ale nie dla takich maluszków bo im migające ekrany niszczą neurony…
Kasia, chętnie poczytam na ten temat więcej i go zgłębię – podeślesz jakieś ciekawe naukowe teksty na ten temat? Badania?
Monika, o wielu przeciwwskazaniach słyszałam od neurologów. A odbywałam wycieczki do lekarzy gdy mój kilkumiesięczny syn miał problem z podwyższonym napięciem mięśniowym. I przy okazji rozmawiałam sobie z nimi na różne tematy.
Ponadato moi znajomi psycholodzy dziecięcy zawsze uczulają rodziców, że malutkie dziecko nie powinno mieć styczności z kolorowymi ekranami. Koleżanka psycholożka pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Diagnozuje dzieci. Mówi, że trafiają do niej dziec szkolne, które m.in. mają problemy z nauką i koncentracją. To jest efekt tego, że te dzieci są przestymulowane. Za dużo bodźców miały wczesnym etapie rozwoju. Tak samo moja koleżanka-psycholożka wyraża się o żłobkach. Jak z jakimś dzieckiem są problemy w szkole bo np. jest agresywne często okazuje się, że było w żłobku. Oczywiście żłobek żłobkowi nie równy.
Tu jest m.in. artykuł o szkodliwości tabletów itd. http://mamadu.pl/127813,nie…
Dla dziecka do 3 r.ż migające obrazy, kreskówki, tablety i smartfony nie są wskazane. Technologia nie jest zła, oczywiście. Ale nie dla takich maluszków bo im migające ekrany niszczą neurony…
Kasia, chętnie poczytam na ten temat więcej i go zgłębię – podeślesz jakieś ciekawe naukowe teksty na ten temat? Badania?
Monika, o wielu przeciwwskazaniach słyszałam od neurologów. A odbywałam wycieczki do lekarzy gdy mój kilkumiesięczny syn miał problem z podwyższonym napięciem mięśniowym. I przy okazji rozmawiałam sobie z nimi na różne tematy.
Ponadato moi znajomi psycholodzy dziecięcy zawsze uczulają rodziców, że malutkie dziecko nie powinno mieć styczności z kolorowymi ekranami. Koleżanka psycholożka pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Diagnozuje dzieci. Mówi, że trafiają do niej dziec szkolne, które m.in. mają problemy z nauką i koncentracją. To jest efekt tego, że te dzieci są przestymulowane. Za dużo bodźców miały wczesnym etapie rozwoju. Tak samo moja koleżanka-psycholożka wyraża się o żłobkach. Jak z jakimś dzieckiem są problemy w szkole bo np. jest agresywne często okazuje się, że było w żłobku. Oczywiście żłobek żłobkowi nie równy.
Tu jest m.in. artykuł o szkodliwości tabletów itd. http://mamadu.pl/127813,nie-spodziewalas-sie-tego-oto-co-smartfon-robi-z-mozgiem-twojego-dziecka
Oj u nas też literki królują. Nic nie sprawia Małgosi (4.5) takiej frajdy jak napisanie samodzielnie swojego imienia (głównie na kartkach wszelkiej maści, ale też na ćwiczeniach szkolnych brata i szufladzie na regale…flamastrem..). Dzięki za polecanki:)
Do usług ; )
Oj u nas też literki królują. Nic nie sprawia Małgosi (4.5) takiej frajdy jak napisanie samodzielnie swojego imienia (głównie na kartkach wszelkiej maści, ale też na ćwiczeniach szkolnych brata i szufladzie na regale…flamastrem..). Dzięki za polecanki:)
Do usług ; )
Ten bullshit jest całkowitą prawdą w stosunku do dzieci do 2,5 – 3 roku życia. Starsze mogą faktycznie wyciągnąć jakąś korzyść ze świecących ekranów 🙂
Fakt, że Mii raczej nie pozwalam za bardzo obcować z tabletem, jednak uwierz, że widać różnicę w pojmowaniu pewnych rzeczy a raczej chęci uczenia się niektórych rzeczy, gdy w grę wchodzi coś, co jest interaktywne – bajka, w której są pytania albo rzeczy do powtórzenia (np. skacz razem ze mną) czy tego typu zabawki. I fakt, że akurat tego rodzaju zabawki Mia ma udostępnione praktycznie w nieograniczonej formie w żaden sposób nie sprawia, że np. nie bawi się drewnianymi zabawkami, innymi manualnymi czy książeczkami – wręcz odwrotnie, sięga po nie bardzo często.
W związku z tą obserwacją u dwójki moich dziewczyn i tym, że pewne schematy się powtarzają, wydaje mi się, że część rzeczy demonizujemy. Mi się wydaje, że to nie sama technologia czy migający obraz jest zły, a raczej np. posadzenie dziecka przed nieangażującą kreskówką. Wtedy to jest jak odmóżdżenie, dziecko siedzi nieobecno i w takim przypadku pełna zgoda – ograniczać ile się da.
Moją opinię wyrobiłam na podstawie rozmów z neurologami dziecięcymi. Nie ma znaczenia przed czym „sadzasz” dziecko młodsze niż 3 letnie.
Chętnie poczytałabym więcej na ten temat – masz może jakieś książki albo linki godne polecenia ?
Planuję zaprosić neurologa do rozmowy w tym temacie więc wtedy zapraszam. Nie kojarzę w żadnej z książek tego tematu, ale też nie wchodziłam w niego na tyle intensywnie jak przed przygotowaniem do wywiadu, więc pewnie jakieś są. Będę dawać znać 🙂
czekam z niecierpliwością, bo to coś co mnie mocno interesuje 🙂
Ten bullshit jest całkowitą prawdą w stosunku do dzieci do 2,5 – 3 roku życia. Starsze mogą faktycznie wyciągnąć jakąś korzyść ze świecących ekranów 🙂
Fakt, że Mii raczej nie pozwalam za bardzo obcować z tabletem, jednak uwierz, że widać różnicę w pojmowaniu pewnych rzeczy a raczej chęci uczenia się niektórych rzeczy, gdy w grę wchodzi coś, co jest interaktywne – bajka, w której są pytania albo rzeczy do powtórzenia (np. skacz razem ze mną) czy tego typu zabawki. I fakt, że akurat tego rodzaju zabawki Mia ma udostępnione praktycznie w nieograniczonej formie w żaden sposób nie sprawia, że np. nie bawi się drewnianymi zabawkami, innymi manualnymi czy książeczkami – wręcz odwrotnie, sięga po nie bardzo często.
W związku z tą obserwacją u dwójki moich dziewczyn i tym, że pewne schematy się powtarzają, wydaje mi się, że część rzeczy demonizujemy. Mi się wydaje, że to nie sama technologia czy migający obraz jest zły, a raczej np. posadzenie dziecka przed nieangażującą kreskówką. Wtedy to jest jak odmóżdżenie, dziecko siedzi nieobecno i w takim przypadku pełna zgoda – ograniczać ile się da.
Moją opinię wyrobiłam na podstawie rozmów z neurologami dziecięcymi. Nie ma znaczenia przed czym „sadzasz” dziecko młodsze niż 3 letnie.
Chętnie poczytałabym więcej na ten temat – masz może jakieś książki albo linki godne polecenia ?
Planuję zaprosić neurologa do rozmowy w tym temacie więc wtedy zapraszam. Nie kojarzę w żadnej z książek tego tematu, ale też nie wchodziłam w niego na tyle intensywnie jak przed przygotowaniem do wywiadu, więc pewnie jakieś są. Będę dawać znać 🙂
czekam z niecierpliwością, bo to coś co mnie mocno interesuje 🙂
Mam identyczne zdanie jak Twoje 🙂 Dziękuję za polecenie aplikacji! Dziś pobieramy 🙂
udanej zabawy – nauki : )
Mam identyczne zdanie jak Twoje 🙂 Dziękuję za polecenie aplikacji! Dziś pobieramy 🙂
udanej zabawy – nauki : )