Już dawno przestałam pytać siebie „jaki był ten <miesiąc>?”. Bo to tak, jakby jednym słowem, może zdaniem, można było opisać ponad 720 godzin życia. Pytam więc siebie: co mi dał ten maj? Co chcę z niego zapamiętać? Co zostawił w moim sercu i wspomnieniach? Co mnie zachwyciło, urzekło? Z jakimi lękami się zmierzyłam i co w końcu odważyłam się zrobić?
CO U MNIE SŁYCHAĆ?
Chwilowo rozkoszną ciszę, bo Łukasz usypia dziewczyny. Ale nutą maja została bezapelacyjnie TA piosenka.
Tak życiowo to rzekłabym, że bez fajerwerków. Ot fajna codzienność, która nie musi być „instafriendly”. Staram się po prostu na miarę moich możliwości jak najlepiej przeżyć każdy dzień, nawet jeśli czasem „najlepiej” to po prostu dać sobie pozwolenie na spędzenie dnia z gazetą, herbatą i pod kocem.
Przecież bywa w życiu i tak.
Przytulam bliskich, zajadamy się lodami, truskawkami i arbuzem. Korzystamy z każdego słonecznego dnia. Cieszę się ze wszystkich drobnych sukcesów – usprawnionej jazdy na biegówce i pierwszych popisów na deskorolce. Z pierwszych samodzielnie przeczytanych stron książki i konstrukcji ułożonych z magnetycznych klocków. I z bezglutenowych gofrów, które wreszcie wyszły. I z tego, że udaje mi się coraz częściej poćwiczyć jogę i – co najlepsze – robię to, bo czuję, że tego chcę i potrzebuję.
Zawodowo za to dzieje się bardzo dużo. Kończę pisać SmartBooka o świadomym zarządzaniu rzeczami (KLIKNIJ TU żeby dowiedzieć się więcej) i szykuję się do jego premiery połączonej z darmowym wyzwaniem dla Was. To dla mnie najważniejszy projekt tego półrocza i już nie mogę się doczekać kiedy oddam go w Wasze ręce i zobaczycie jak krok po kroku można łatwo zacząć zmieniać swoje życie na lepsze. No czekam na Wasze pierwsze efekty bardziej niż co roku na truskawki, a wierz mi – na niewiele rzeczy tak bardzo czekam jak na truskawki co roku 😀
FOTOGRAFIA
Zrobiłam też pierwszą po bardzo długim czasie sesję zdjęciową dla jednej z Was i wreszcie ta fotografia zagrała mi w sercu. Czuję, że to jest na nią odpowiedni moment. To nie bez znaczenia, bo ten pomysł siedział we mnie od dobrych 3 lat, ale wciąż jakoś nie czułam się gotowa. Mogłabym wydać książkę z wymówkami, które powstrzymywały mnie, by zaprosić Was przed mój obiektyw… Tymczasem, kiedy poczułam, że to właśnie teraz, wszystko się pięknie poskładało. Wyszły z tego cudowne zdjęcia (kilka kadrów niżej), a ja byłam z siebie zadowolona w 110%. Kilka dni później zrobiłam też moim dziewczynkom tę sesję w Sopocie, z której mamy jedne z najlepszych zdjęć, jakie w ogóle zrobiłam.
I tak jak wmawiałam sobie, że potrzebuję strony i pierdyliarda innych rzeczy, tak zaczęłam nie mając nic oprócz aparatu, Was i dedykowanej skrzynki e-mail do zapisów. Sesje w Poznaniu rozeszły się w 2-3 godziny od ogłoszenia. Właśnie otworzyłam zapisy na zdjęcia w Trójmieście w czerwcu. Ilość jest limitowana, więc jeśli masz ochotę to pisz szybko na foto@wikilistka.pl po więcej szczegółów 🙂
Dalej też działam z Asią, wirtualną asystentką, dzięki czemu dużo rzeczy ruszyły do przodu i jest duża szansa, że m.in. nowe plakaty z rozszerzonym alfabetem, angielską wersją, metryczki do kompletu oraz „moje” plakaty pojawią się w sklepie jeszcze przed końcem wakacji!
Nie mogę się doczekać, a Ty?
MIGAWKI MAJA’19
Lekcje, jakie wyciągnęłam z maja 2019, którymi chcę się z Tobą podzielić.
Jedną z ważniejszych rzeczy w rodzicielstwie jest…możliwość oddechu od dzieci i czas tylko dla NAS.
Wiesz, kiedy masz na co dzień komu podrzucić dzieci czasem na weekend, czasem na kilka godzin, to może nie jest to wielkie odkrycie. Jednak my rodzicami jesteśmy od 7 lat i pierwszy raz wyrwaliśmy się na prawie 2 dni bez dzieci. Z tej radości, że mogę w towarzystwie faceta, którego kochamy robić przez dobę tylko to, na co to MY mamy ochotę, zjeść posiłek nie pilnując nikogo, pójść na wieczorny spacer i seans do kina, byłam bardziej podekscytowana niż dziecko na pierwszą wizytę w Lunaparku, serio. I przypomniałam sobie, że po 13 latach wciąż naprawdę nam razem dobrze, lubimy ze sobą spędzać czas. Oby nigdy nam się nie znudziło!
Randka „na dobę” to zupełnie inny rodzaj rodzicielskiej przyjemności.
Kiedy nie myślisz o tym, o której pójdziecie spać, bo wiesz, że rano Cię nie obudzi „Mamo, głodna jestem!”. Kiedy nie dbasz o to, czy macie coś na śniadanie – najwyżej zjecie na mieście. Gdy możesz wyjść na wieczorny spacer, kolację a potem jeszcze do kina. Kiedy możesz wziąć miejski rower czy hulajnogę i zwyczajnie pojeździć, nawet jeśli nie ma fotelika. Kiedy możesz iść na basen popływać, pomoczyć tyłek w jaccuzi i wygrzać się w saunie, a nie być tylko asekuracyjnie w wodzie przez 3 godziny… Gdy przez dobę możesz robić to na co Wy macie ochotę i nie dostosowywać tego pod preferencje kilkulatka. BEZCENNE. Moim zdaniem powinno być gwarantowane wszystkim rodzicom raz na jakiś czas, by nie zapomnieli co w ogóle było podstawą tej rodziny i dbali o ten płomyk.
Mieć ludzi, którym zostawiasz dzieci i wyjeżdżasz z totalnie spokojną głową to ogromny skarb.
Na czas wyjazdu dziewczyny zostały u mojej przyjaciółki i… kiedy zadzwoniłam, Mia była zbyt zajęta, by chcieć ze mną gadać. Kiedy przyjechaliśmy, nie chciały jechać do domu. A najważniejsze w tym wszystkim, że ja naprawdę odpoczęłam – miałam totalnie spokojną głowę. Owszem, wcześniej przygotowałam wszystko na tip top – od rozmów codziennie przez tydzień z Misiakiem, że będzie spać bez mamy, przez kompletnie spakowane walizki, listę „instrukcję” dla przyjaciółki, po zostawienie jej na „w razie czego” fotelików, kluczy od naszego mieszkania, numerów kontaktowych do moich bliskich, grup krwi, szczepień i przebytych chorób dziewczyn oraz wyposażonej apteczki (tak, śmiej się – wyjechałam na dobę :P) . Zazwyczaj jednak dzwoniłam jakieś 10 minut po wyjeździe a potem co godzinę gdziekolwiek bym ich nie zostawiała. Tym razem dzwoniłam tak rzadko, że moja przyjaciółka była w szoku i zastanawiała się, co się dzieje 😀 Także poczyniłam ogromny krok w macierzyństwie.
Warto mówić głośno o tym, co dla nas czasem oczywiste – okazuje się, że to może zmienić czyjeś życie.
Tak było z moim ostatnim wpisem przemyśleniowym, a potem z opisem pod zdjęciem na Instagramie (kliknij w zdjecie, żeby przeczytać całość)
Wyświetl ten post na Instagramie.
Dostałam od Was po tych tekstach masę wiadomości, że dziękujecie, bardzo tego potrzebowałyście. Tymczasem ja uświadomiłam sobie, że wiele takich tekstów wciąż leży w szkicach, bo ogromna część przemyśleń, które spisałam, po przeczytaniu były dla mnie tak oczywiste, że uznawałam, że nie warto ich publikować.
Okazuje się, że one są cholernie potrzebne.
Zadbaj o siebie, by móc się zająć światem. Nie odwrotnie!
Nie pisałam Wam o tym, ale na początku roku przeszłam naprawdę trudny okres, z nawrotami depresji i nerwicy włącznie. Dziś mówię Ci o tym, bo fakt, że postanowiłam zająć się wtedy przede wszystkim sobą i udać się do specjalistów, jest czymś co zmieniło NASZĄ codzienność jak niewiele rzeczy wcześniej. Stanęłam któregoś dnia przed lustrem i powiedziałam sobie, że za bardzo cenię moje życie, by godzić się na jego bylejakość z powodu jakiś dziwnych rozregulowań. W ciągu 4 miesięcy jakbym odzyskała siebie na nowo. Okazuje się, że układ nerwowy i biochemia w mózgu potrafi szwankować na tym samym „fizycznym” poziomie, co tarczyca. Do tego w pakiecie z rozregulowaniem hormonów tworzy wybuchowe kombo. Łapiesz za jeden sznurek, a spada cała konstrukcja. Cieszę się, że to zrobiłam, bo tym razem faktycznie leczę swoje ciało kompleksowo i przepracowuję wiele rzeczy na wielu poziomach. Czuję się jakbym odzyskała dawną siebie, z tą całą siłą i chęcią zdobywania świata, którą miałam w sobie jako kilkulatka. Z tym światełkiem, którego mi brakowało.
Dopiero kiedy pozwoliłam sobie odetchnąć, zdjąć z siebie odpowiedzialność za cały świat, przywrócić sobie prawo do przeżywania także trudnych emocji i ich uwolnienia, dotarło do mnie jak bardzo można wmówić sobie, że „przecież wszystko jest ok. Życie. Dam radę”.
Dasz. Pewnie. Pytanie na jak długo i czy jesteś gotowa poświęcić dla tego zaciskania zębów zdrowie i jakość życia ?
Co ciekawe, z całym pakietem swoich słabości, kiedy uregulowanie biochemii mózgu dało mu trochę odpocząć, daję radę nawet lepiej niż wcześniej. Przez ostatnie 3 miesiące zrobiłam więcej niż przez poprzednie 2 lata.
Dziś jestem bardzo wdzięczna. Sobie – że poszłam i miałam odwagę powiedzieć głośno, że chyba coś nie tak. Intuicji, która pomogła wybrać dobrego specjalistę. Mężowi – za to, że akceptował, nie negował, wspierał. Bliskim, którzy wykazali się zrozumieniem i potrafili spojrzeć poza schematy, jak świadomi ludzie.
I choć to znów wychodzę poza swoją strefę komfortu, tak jak z tym stories, to powiem Ci to dziś „głośno”. Jeśli tylko czujesz, że coś jest nie w porządku, to idź się zbadaj. Zrób porządne badania krwi razem z hormonami (zwłaszcza od tarczycy), insuliną i glukozą na czczo, poziomem witaminy D3, ale też idź do dobrego psychiatry i porozmawiaj o swoim samopoczuciu, o nawracających gorszych momentach, może problemach ze snem, może wiecznym rozdrażnieniu. Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa to poczytaj sobie o biochemicznych aspektach depresji czy nerwic, o tym kim w ogóle jest psychiatra, czym różni się od psychologa. Polecam Ci też te książki: Być szczęśliwym na Alasce – umysł odporny na życiową niepogodę oraz 13 rzeczy, których nie robią ludzie silni psychicznie. To właśnie one skłoniły mnie do głębszej analizy mojego samopoczucia. Może Tobie też pomogą.
WAŻNE NA BLOGU W MAJU – przeczytaj :
- O tym, dlaczego nie dołączę do klubu wtórujących sobie w narzekaniu i czemu też nie powinnaś
- 7 nieoczywistych trików przy kompletowaniu letniej garderoby + nasze wybory na lato cz.I
- 36 najlepszych zabawkowych nowości na Dzień Dziecka (i nie tylko!)
ULUBIEŃCY i HITY marca i kwietnia 2019
- film:
Niedopasowani – byliśmy w kinie z Poznaniu, genialna komedia z Charlize Theron, rozbawiała i wzruszała do łez. Jeśli tylko masz opcję, polecam się wybrać póki jest w kinach.
Kraina Cudów – bajka „dwupoziomowa”, dla maluchów dużo fajnych stworków, kolorów i zabawy. Dla mam i starszaków – piękna opowieść o tym, jak ważna jest więź z dzieckiem, jak łatwo w obliczu dorosłych problemów dziecko traci całą wiarę w magię i swój dziecięcy blask i…jak ważne jest, by ją odzyskało i wciąż miało wielkie marzenia, wierzyło w siebie. - książki : Potęga Kiedy | Niezwyczajne zawody
- medytacja i joga z Gosią Mostkowską
- sukienki Risk Made in Warsaw
- krem BB Bourjois Healhy Mix (jest świetny!)
- zabawki: zdrapywanki (zwłaszcza maski Janod) | puzzle-patyczki Mudpuppy |
MOJE większe CELE NA CZERWIEC
- dopiąć wszystkie szczegóły premiery ebooka i wyzwania
- …i zrealizować założony sprzedażowy cel minimum 😀
- znaleźć czas, by zrobić Wam chociaż 3 sesje nad morzem (chętna? pisz na foto@wikilistka.pl)
- po zakończeniu sprzedaży eBooka zrobić sobie totalne 2-3 dni OFF, z resetem od wszystkiego
- oddać do realizacji projekty nowych plakatów do sklepu
- zaplanować działania na III kwartał
- kupić rowery i jechać nimi na piknik na plażę
W newsletterze podrzucę Wam jeszcze listę malutkich celów, które chcę zrealizować – takich oderwanych od moich planów z pracą czy wyjazdami, żeby były dla Ciebie inspiracją, jak lepiej przeżyć ten miesiąc. Od razu jednak możesz zapisać się i pobrać smartkalendarz, żeby lepiej zaplanować CZERWIEC 🙂
A jak Tobie minął ten miesiąc? Jak Ci się podoba taka forma podsumowań co jakiś czas? Jestem bardzo ciekawa, czy wyciągacie z tych wpisów coś dla siebie i czy warto je robić : )
Uwielbiam takie podsumowania! Faktycznie dużo się działa i sporo masz planów. Już nie mogę doczekać się, żeby zobaczyć efekty – ebooka i darmowe wyzwanie! 😀 No i jestem dumna, że udało Ci się przejść przez gorszy czas i wyjść obronną ręką. Oby tak dalej!
Dziękuję! O, to był tak intensywny miesiąc, że nie napisałam na blogu nic i dopiero wracam 😉
Fantastyczny wpis! Dał mi do myślenia i sprawił, że chce mi się pracować nad sobą bardziej. Dziękuję ?
Fantastycznie Beata! <3 To najlepszy efekt, jaki mogę osiągnąć tekstami tutaj <3 ! Pięknego tygidnia!
Cudny wpis! Jak ta Kraina Cudów – cudny, bo mądry i przemywający ważne sprawy….
Cudne zdjęcia zrobiłaś – chodzi mi o tę sesję dla klientki <3 Jak się cieszę, że w to wreszcie poszłaś! Cudownie!
Trzymam kciuki za ebooka i w ogóle za Twoje projekty <3
You rock, Girl!
<3 dziękuję Kochana! Tak żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie... z przyjemnością wypiłabym z Tobą kawę. Wspierasz mnie od lat, naprawdę to doceniam <3