Dzisiejszy wpis powinien pojawić się na blogu już dawno, jako swoista zakładka „zacznij tutaj” tudzież „pierwszy raz?”, ale od kilku miesięcy wciąż zadaję sobie pytanie, czy na pewno żyję już na tyle świadomie, żeby się w tym temacie choćby z autopsji wymądrzać.
Później siadam, spisuję pomysły na wpisy i widzę, że to wszystko, wielkie wszystko, które w dzisiejszych czasach lubimy zwać lajfstajlem, krąży tu jednak wokół jednej, głównej osi, jaką jest świadome życie, które praktykujemy od dłuższego czasu, więc – chyba mogę, a nawet powinnam kilka kwestii Ci wyjaśnić.
Mimo niespełna 24 lat udało mi się doświadczyć już wielu zarówno dobrych jak i złych rzeczy. Sukcesów i porażek, wzlotów i upadków, emocji pięknych i bolesnych, miłości bezwarunkowej i bólu po stracie, jakiego nie zna pewnie jeszcze wiele z Was … Kiedyś po takim maratonie wzlotów i upadków uświadomiłam sobie, że dwa lata intensywnego zapieprzania nie dały mi nic poza sukcesem (którego swoją drogą i tak wtedy nie zauważałam) i paroma materialnymi drobnostkami, które w obliczu nieprzewidzianych życiowych zakrętów nic nie znaczą. Siedząc tak i analizując swoje życie, tuż po okresie, kiedy miałam wrażenie, że gorzej być nie może, doznałam olśnienia. Wiesz, do czego
doszłam?
„ To zabawne… Z ostatnich dwóch lat pamiętam może kilka ważnych momentów i to bez szczegółów. Wakacje nad morzem, o których wiem tylko tyle, że były – nie wydarzyło się nic, co zapamiętałabym na dłużej, a moje zmysły jakoś nie były na tyle uważne, by zakodować tak ważne detale jak piosenka, której słuchaliśmy wieczorem, smak tych fenomenalnych bananowo-czekoladowych lodów w postaci minikuleczek, którymi się zachwycałam czy zapach perfum, których on wtedy używał.
Pamiętam za to wieczorne
sprawdzanie maili i innych ‘formalnych rzeczy’ oraz smak rozczarowania bzdurnością
niektórych decyzji, co to dla jednych są tylko kliknięciem myszką, a dla innych spełnieniem marzeń.
Co zabawniejsze – wśród wszystkich materialnych rzeczy,
które były…i się zmyły… nie ma żadnej, której jakoś wybitnie by mi brakowało teraz do szczęścia.
Dwa lata, po których właściwie nie ma śladu, no poza jednym, co właśnie drepcze w koło i robi „kuku”. I szkoda, że tak wiele rzeczy uświadomiłam sobie dopiero dziś, gdy ma już rok, bo może tych najcenniejszych aktywów – wspomnień – miałabym więcej.
Bilans dzisiejszego dnia? Radosny chichot podczas szaleństw z Tatą na plaży, błyszczące oczy, lśniące w słońcu złote włoski, dotyk piasku pod stopami, zapach morza, szum samochodu jadącego autostradą, smak kurczak burgera kupowanego w Mac’u przy autostradzie, ciepło jego rąk na moim kolanie. A to tylko jeden dzień, 24 godziny.
Wniosek na dziś? Zdecydowanie „mieć” nic nie znaczy, jeśli „być” jakoś Ci w życiu nie wychodzi. Równowaga – słowo klucz na najbliższe miesiące”
Przeczytałaś właśnie fragment zapisków z jednego z moich notatników, do których czasem przelewałam natłok myśli.
To był dzień, kiedy uświadomiłam sobie, że ponad 2 lata życia uciekły mi przez palce nie pozostawiając po sobie nic. Dzień, w którym postanowiłam nauczyć się żyć świadomie, celebrować życie, chłonąć detale i przede wszystkim – słuchać siebie, swojego serca, rozumu i intuicji. Nie podejmować decyzji, które innym wydają się słuszne. Nie iść z prądem, nie rezygnować z marzeń na rzecz zaspakajania oczekiwań innych ludzi. Każdego wieczora poświęcić chwilę na uporządkowanie wspomnień tych
najważniejszych detali i docenienie tego, co mam.
Świadome życie, które się tu u nas przewija to taka dostosowana do realiów matki wersja modnego ostatnio slow life’u i kipiącej zewsząd motywacji. Przepuszczona przez pryzmat rodzicielskiej rzeczywistości mieszanka powolnie celebrowanych w łóżku śniadań rodem z pinteresta, mody stawiającej na jakość, motywacyjnych wykładów z cyklu „na pewno Ci się uda, tylko zacznij już teraz” i eko-fit-vege życia.
Bo ja owszem, chcę Cię zmotywować do lepszego życia, ale poprzez skłanianie Cię do analizy i własnych wniosków, a nie przez mówienie Ci, co masz robić i jak jest dobrze, ani że na pewno się uda. Generalnie, jak mawia mój Tato, „na pewno to Kopernik nie żyje”, więc nie ma nic pewnego, ale zapewniam Cię, że warto próbować i walczyć o fajne dziś i jeszcze lepsze jutro. Motywacja z dużym naciskiem na to, że dobrze dla mnie nie musi znaczyć dobrze dla Ciebie, ale możemy się wspólnie inspirować i szukać własnej drogi do szczęścia.
Czasem uda mi się złapać w kadr obrazek, który idealnie wpisuje się w aktualnie panujące w Internecie trendy, a czasem pokazuję Ci taki urywek zwyczajnej codzienności, bo ten „backstage” jest ważny. Widzisz wtedy, że nie musi być idealnie, żeby było dobrze.
Moda i zakupy? Nie tylko pokazuję, ale o i nich piszę – jak to zrobić, żeby ta moda nam służyła. Co zrobić żeby nam było dobrze ze swoją szafą, żeby nie podejmować pochopnie błędnych decyzji, nie kupować niepotrzebnych rzeczy a zamiast tego sprawiać sobie przyjemność lepszą jakością lub podróżami.
Rodzicielstwo? Może być piękne i inspirujące, nie ogranicza i to właśnie chcę Ci pokazać. Czy bywa trudno? Jasne! To najtrudniejszy zawód na świecie, ale czy to cokolwiek zmienia?
Każda zajebista rzecz na świecie ma jakieś drugie dno , w którego opis na pewno można by wcisnąć słowo „trudno”.
Czy lifestyle kręcący się wokół rodziny może być inspirujący? To zależy jak na to spojrzysz, ale generalnie na próżno tu szukać matki polki spełnionej przy garach. Ja Ci pokażę, że można mieć czysto wokół, nakarmione dzieci i zadowolonego Męża wszystkie typowo „gosposiowe” czynności ograniczając do minimum. Gotuję i sprzątam, ale, że mocno za tym nie przepadam, jestem mistrzem w szukaniu sposobów, by poświęcony na to czas i energię ograniczyć do minimum i każdego dnia dopracowuję luki w systemie, który pozwala nam jakoś funkcjonować.
Zamierzam za to w tym roku pokazać Ci, że nawet przy bardzo skromnym budżecie można otaczać się pięknymi rzeczami, zdrowo jeść i dużo podróżować – z malutkim dzieckiem, nie robiąc z tego wydarzenia niczym wyprawa na Mount Everest.
To właśnie jest sedno naszego życia.
Świadome jego kreowanie na miarę naszych możliwości i w zależności od aktualnych potrzeb.
Nie musi być zawsze slow, ale jeśli będziemy w danym tygodniu zarywać nocki i pracę przedkładać nad choćby tak ważne dla nas wspólne wieczory, to chcę wiedzieć, że robię to po coś. Że ma to swój jasno określony początek i koniec, przyczynę i planowany skutek.
Podsumowując, chcę Cię zainspirować do LEPSZEGO życia, ale Ty sama musisz odpowiedzieć sobie na pytanie : lepsze, czyli jakie? Co z tego, co tu zobaczysz będzie dobre akurat dla Ciebie? Więc jak – będziesz do mnie zaglądać?
Jeszcze kilka słów o slow life
28 pomysłów, co kupić na prezent dla Niej, dla Niego i dla Dziecka | Prezentownik Wyjątkowości 2020
Wierzę w magię drobnych upominków. Wierzę, że przemyślanym, trafionym prezentem można powiedzieć „jesteś dla mnie ważna/y, myślę o Tobie”. Dlatego dziś, kolejny rok z rzędu mam dla Was świeżutkie zestawienie Wyjątkowości, którymi można obdarować najbliższych. Prezentownik Wyjątkowości ma to do siebie, że są to wyselekcjonowane przeze mnie rzeczy, których na próżno szukać w popularnych sklepach. […]
Wielki Prezentownik Wikilistki – zbiór ponad 2000 pomysłów na prezenty (dla dzieci i nie tylko!) z bloga
Szukasz pomysłu na trafiony prezent? Przedstawiam Ci Wielki Prezentownik Wikilistki, czyli ponad 2000 inspiracji na prezent dla dzieci i nie tylko. Od lat zajmuję się smartshoppingiem i przy okazji wyszukuję prezentowe perełki. W związku z tym, że przez kilka lat na blogu pojawiła się masa, ale to masa wpisów z inspiracjami na różne prezenty, postanowiłam […]
Jak zacząć odgracanie domu i pozbyć się zbędnych rzeczy z mieszkania?
Czujesz, że przytłaczają Cię rzeczy. Rozglądasz się dookoła i widzisz je wszędzie – jest ich za dużo, nie mają swojego miejsca, a bałagan, który tworzą przyprawia Cię o ból głowy. Sprzątasz i za chwilę znów jest to samo – mnóstwo rzeczy na wierzchu. Brzmi znajomo? Chyba każda z nas to kiedyś przechodziła. Nawet ja, trąbiąca […]
Dwa minusy dają plus
Gdy los rzuca we mnie dwoma minusami, robię z nich plus. Przestałam walczyć z życiem i wściekać się na rzeczy, których nie zmienię. Gdy jest burza, myślę o tym, że po niej zawsze wychodzi słońce. Jeśli coś mi nie pasuję, myślę – czy mogę to zmienić? Jeśli tak – wymyślam jak i działam. Jeśli nie […]
Jak długo można bez konsekwencji „odkładać siebie na później”?
Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, jak bardzo zapominasz o sobie w codzienności? Jak bardzo, zwłaszcza jeśli jesteś mamą, poświęciłaś się, myśląc, że robisz to „dla dobra dzieci, rodziny”? Z jak wielu rzeczy podświadomie zrezygnowałaś? Może już nie czytasz, choć kiedyś bardzo to lubiłaś. Nie chodzisz na zumbę, trampoliny albo na basen. Może nie wychodzisz z […]
Nic nie jest nam dane „raz na zawsze”… | slow life
Naprawdę dawno nie obudziłam się tak przerażona. Nie było ich – nie wiedziałam, gdzie są dziewczyny, a Ł. się oddalał. Nie mogłam go dogonić, kompletnie nie reagował na krzyk – tak jakby nie słyszał… Tego ranka otworzyłam oczy przerażona jak nigdy dotąd i odetchnęłam z ulgą widząc, że jednak leży obok. Nagle miałam kompletnie w […]
Zmarnowałam lata. Ty też robisz to zupełnie nieświadomie!
Wymówki. Wszyscy doskonale je znamy, ale dlaczego pozwalamy sobie tak łatwo rezygnować z marzeń, oszukując samych siebie? „Nie mogę sobie na to pozwolić”, „tak się nie da”, „to nie jest dobra pora” – czy jest ktokolwiek, kto choć raz nie usprawiedliwiał się w ten sposób? No właśnie. A jak jest naprawdę? Ile w tych stwierdzeniach […]
Kurczaki, aż boję się zrobić sobie taki bilans… Chociaż jak tak na szybko oglądam się za siebie, ostatnie lata wspominam dobrze, trochę w biegu i trochę szaleńczo łapało się różne momenty czy aktywności, ale ogółem wiele pozytywnych wspomnień, doświadczeń, które ze mną zostaną, które mnie rozwinęły.
Gdy wspominam okres pracy między liceum a studiami… Niby taka maksymalizacja życia, bo młodość totalna, ale i samodzielność – chociażby finansowa, ale właściwie ten czas zlewa się w jedno, dni były do siebie podobne, nawet weekendy… Macierzyństwo ciekawsze ;D
Kurczaki, aż boję się zrobić sobie taki bilans… Chociaż jak tak na szybko oglądam się za siebie, ostatnie lata wspominam dobrze, trochę w biegu i trochę szaleńczo łapało się różne momenty czy aktywności, ale ogółem wiele pozytywnych wspomnień, doświadczeń, które ze mną zostaną, które mnie rozwinęły.
Gdy wspominam okres pracy między liceum a studiami… Niby taka maksymalizacja życia, bo młodość totalna, ale i samodzielność – chociażby finansowa, ale właściwie ten czas zlewa się w jedno, dni były do siebie podobne, nawet weekendy… Macierzyństwo ciekawsze ;D
Miałam podobne wrażenia, gdy pracowałam na etacie. Nie pamiętam nic istotnego z 2 lat życia, a właściwie 2 lat pracy po 12 godzin dziennie sześć dni w tygodniu. Życie to wybory. Świadome kreowanie szczęścia 🙂
„Świadome kreowanie szczęścia” podoba mi się ^^ :*
Miałam podobne wrażenia, gdy pracowałam na etacie. Nie pamiętam nic istotnego z 2 lat życia, a właściwie 2 lat pracy po 12 godzin dziennie sześć dni w tygodniu. Życie to wybory. Świadome kreowanie szczęścia 🙂
„Świadome kreowanie szczęścia” podoba mi się ^^ :*
To zaczynamy doprowadzanie się do ładu po ciązy razem. Dzisiaj doszłam do wniosku, ze samo się nie zrobi i machnęłam 50 przysiadów, 50 brzuszków i 100nożyc 😀 a o tym, że mnie motywujesz, inspirujesz to doskonale wiesz ;*
:* ja od wczoraj autorska dieta i pierwszy Skalpel Chodakowskiej ;D Aż przez chwilę uwierzyłam, ze wytrwam ;D
To zaczynamy doprowadzanie się do ładu po ciązy razem. Dzisiaj doszłam do wniosku, ze samo się nie zrobi i machnęłam 50 przysiadów, 50 brzuszków i 100nożyc 😀 a o tym, że mnie motywujesz, inspirujesz to doskonale wiesz ;*
:* ja od wczoraj autorska dieta i pierwszy Skalpel Chodakowskiej ;D Aż przez chwilę uwierzyłam, ze wytrwam ;D